Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 28.02.2009

„Farciarz” mówią o Andreasie Kuettelu

Być może dlatego skoki są tak piękne, że nieprzewidywalne. (...) Myślę, że sędziowie się troszkę pogubili.

  • Wiesław Molak: Śnieg i wiatr rozdawał wczoraj medale na dużej skoczni w Libercu. Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym komentuje dla państwa Tomasz Zimoch. Dzień dobry, Tomku.

    Tomasz Zimoch: Dzień dobry.

    W.M.: „Zakończenie konkursu mistrzostwa świata po pierwszej serii uważam za skandaliczne” – tak powiedział prezes Austriackiego Związku Narciarskiego. A ty co powiesz?

    T.Z.: No, Austriacy rzeczywiście mają prawo albo przynajmniej mieli prawo przez te kilka minut tak mówić, no bo przecież oni tutaj liczyli na medal i to na medal złoty, a może nawet na trzy medale, no bo przecież dominują w tym sezonie.

    Wydaje mi się, że sędziowie popełnili pewien błąd, że przeciąganie tego konkursu było zupełnie niepotrzebne, że trzeba było odczekać kilka minut, wtedy kiedy przerwano tę drugą finałową serię i zarządzono skoki powtórnie od nowa. Akurat przez te 20 minut na skoczni była cisza i można było dokończyć te finałowe skoki.

    Z drugiej strony przecież ryzyko załamania pogody jest wkalkulowane w tak piękną dyscyplinę jako skoki narciarskie i nawet jeśli zaczął padać śnieg, jeśli skoczyło już bardzo wielu zawodników, jeśli do zakończenia zawodów tylko pozostało 7 skoków, to trzeba było jednak konkurs skończyć. To nic, że niektórym ten śnieg zbyt mocno przeszkadzał. Przeszkadzał każdemu. Okazało się, że skok Adama Małysza 118,5 metra początkowo, kiedy kiwaliśmy głowami, on sam był niezadowolony, ten skok był przecież bardzo dobry, bo skaczący po nim kilka minut Simon Ammann skoczył tylko 110 metrów. Byłyby rzeczywiście zaskakujące rezultaty, ale trzeba to w skokach narciarskich brać pod uwagę.

    Regulamin mówi wyraźnie, że zawody na mistrzostwach świata powinny składać się z dwóch serii, ale jednocześnie przepisy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej wskazują, że jury może podjąć taką decyzję, jaką właśnie wczoraj komisja sędziowska podjęła. Ja w nocy przewertowałem swoje notatki i znalazłem, że w historii mistrzostw świata zdarzył się podobny przypadek, wprawdzie nie na dużej skoczni, ale na skoczni średniej, to było na mistrzostwach świata w Lahti w 1989 roku, i wtedy Niemiec Jens Weissflog zdobył mistrzostwo świata też tylko po zawodach w pierwszej serii.

    Cóż, takie są skoki. Być może dlatego są tak piękne, że nieprzewidywalne, ale maraton skoczków był wyczerpujący dla wszystkich, bo przecież od 14.30 rozpoczęły się kwalifikacje, później konkurs, który prawie trwał 3 godziny. Myślę, że sędziowie się troszkę pogubili.

    „Farciarz” mówią o Andreasie Kuettelu, o Szwajcarze, który został mistrzem świata, ale to jest przesympatyczny zawodnik, bardzo zdolny, mający już niezłe wyniki, nigdy do tej pory nie zdobył ani medalu na mistrzostwach świata, ani na igrzyskach olimpijskich, ale zawsze był w czołówce wielu ważnych zawodów. I co się okazuje? Że wszyscy zawodnicy bardzo się cieszyli, że właśnie Szwajcar zdobył złoty medal. Mówi się o Andreasie Kuettelu, że to taki ambasador skoczków, że on mógłby być dyplomatą, jeśli zakończy karierę, to mógłby być takim przedstawicielem Stowarzyszenia Zawodowych Skoczków. Coś w tym jest, bo to chłopak o bardzo szerokich horyzontach, erudyta, wykształcony, lubiący podróże po całym świecie. Bardzo lubi także i Polskę. Zresztą jest wiele kobiet, wiele dziewczyn z całej Polski, które systematycznie piszą i mają kontakt z Andrasem Kuettelem, a podobno wybranką jego serca jest także i nasza rodaczka. Także Kuettel mistrzem świata. Co ciekawe, Szwajcarzy mają tylko dwóch zawodników: Ammann i Kuettel, a okazuje się, że od lat na ważnych imprezach oni właśnie dominują i oni zgarniają najwięcej medali.

    W.M.: No tak, największy przegrany to chyba Gregor Schlierenzauer. Nie ma złotego medalu, koledzy z drużyny mówią: powalczymy dla niego o złoto w konkursie drużynowym, no ale wielki faworyt jednak nie wygrał.

    T.M.: No i kto wie, czy dlatego w tej finałowej serii po 23 skokach zawodników nie przerwano, nie odwoływano, nie odwołano, głównie ze względu na Schlierenzauera. Tu jest bardzo mocny nacisk, takie narciarskie lobby austriackie. Chciano właśnie, by Schlierenzauer odrobił straty, a przecież miał niewielką. To była różnica niespełna 2 punktów, co w przypadku Schlierenzauera wielokrotnie udawało się odrobić. Myślę, że Austriacy są dzisiaj zdecydowanymi faworytami konkursu drużynowego, ale w górze Ještěd, skocznia Ještěd, Liberec czyni cuda.

    Leje deszcze od rana, jest kilka stopni powyżej zera i naprawdę mogą dziać się cuda. Co prawda rozbieg jest sztucznie lodzony, ale na progu, kiedy ten mokry śnieg wczoraj, a dzisiaj deszcz będzie pozostawiał ślady, no to wtedy skoki mogą być bardzo dziwne, krótkie, zaskakujące, no i zaskakujący może być sam konkurs drużynowy.

    W.M.: Dziękuję bardzo. Tomasz Zimoch z Liberca.

    (J.M.)