Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 21.04.2008

Niewierny Marek

Nie chcę być tutaj jakimś specjalistą od przewidywania czy wnikania, jakie są decyzje Marka Borowskiego. Odszedł, po prostu odszedł, znów nas zostawił

Tomasz Terlikowski: Naszym gościem w studio w Poznaniu jest Grzegorz Napieralski, Sekretarz Generalny SLD. Dzień dobry, witam.

Grzegorz Napieralski: Dzień dobry, panie redaktorze, dzień dobry państwu.

T.T.: Borowski zdradził lewicę?

G.N.: Po raz drugi.

T.T.: Po raz drugi już, tak? I określiłby pan go zdrajcą?

G.N.: Znaczy określiłbym go osobą, która w najtrudniejszych momentach dla lewicy dla własnych partykularnych interesów i swojego najbliższego otoczenia zostawia Sojusz Lewicy Demokratycznej.

T.T.: Ale jakie to są partykularne interesy? Jak się popatrzy na sondaże, to partia Marka Borowskiego ma półtora procent i to przy bardzo dobrych wiatrach.

G.N.: Nie wiem, nie wiem, dlaczego opuścił w roku 2004 i nie wiem, dlaczego teraz. W roku 2004 okazało się, że stworzył własny klub parlamentarny, chciał strasznie wystartować w wyborach prezydenckich, wystartować samodzielnie w wyborach parlamentarnych. Dlaczego teraz? Być może są jakieś inne ambicje, być może widzi, że z SLD było mu bardzo ciężko realizować własne ambicje, więc odszedł. Nie chcę być tutaj jakimś specjalistą od... nie wiem, przewidywania czy wnikania, jakie są decyzje Marka Borowskiego. No, odszedł, po prostu odszedł, znów nas zostawił.

T.T.: Ale Marek Borowski twierdzi na swoim blogu, że to w zasadzie jest pana wina, że on odszedł.

G.N.: Wie pan, są frustracje u polityków i u Marka Borowskiego też te frustracje występują. Człowiek, który ewidentnie widzi, że wszystko już traci, że w polityce nie odegra dużej roli, że gdzieś próbuje jakieś ruchy dziwne wykonywać, więc próbuje zwalić winę, kiedy nawet mu się partia też sypie, winę na kogoś innego. Jeżeli Marek Borowski nazywa mnie, że to ja jestem tą osobą, która niszczy lewicę, no to po prostu kłamie, dlatego że ja w najtrudniejszych momentach dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej, kiedy notowania nie dawały nam żadnego tytułu, że znajdziemy się w przyszłym parlamencie, zostałem z ludźmi SLD, zostałem ze swoimi przyjaciółmi, koleżankami i kolegami, walczyłem o tę partię i udało się ją zmienić i weszliśmy w roku 2005 do parlamentu. Marek Borowski wybrał inną drogę. Ja jestem w SLD, jestem cały czas w SLD bez względu na to, jaka jest koniunktura – czy jesteśmy na poziomie 40%, czy na poziomie 5%. I taka jest różnica. Więc po prostu nie ma racji pan Marek Borowski.

T.T.: No, pan mówi, że udało się SLD zmienić. Marek Borowski właśnie mówi, że nie udało się jej zmienić i dlatego nie widzi szansy współpracy z LiD-em. Jeżeli... Wprawdzie są to tylko doniesienia medialne, ale jeżeli pojawiają się takie doniesienia, że Józef Oleksy ma startować do wyborów w Europarlamencie, no to trudno mówić o radykalnej zmianie, pokoleniowej przynajmniej.

G.N.: Panie redaktorze, otóż jest tak: procesy zmiany w każdej partii politycznej są procesami długotrwałymi, ale zawsze przynoszą efekt bardzo pozytywny. Ja nie chcę spekulować o tym, co mówią media, natomiast chcę powiedzieć rzecz jedną – w SLD jest najwięcej moim zdaniem młodych polityków, jest najwięcej nowych ludzi mimo nie najlepszych notowań, SLD zmienia się, to widać na wszystkich zjazdach powiatowych i wojewódzkich, zmieniają się władze tej partii.

Więcej powiem – my mamy jeden wielki, wspaniały atut, czego nie ma moim zdaniem żadna inna partia polityczna. Otóż my mamy to samo logo i tę samą nazwę od wielu, wielu lat, i w czasie kryzysu, i w czasie bardzo dobrych notowań SLD jest pod swoim szyldem. I to jest moim zdaniem najlepszy dowód na to, że jesteśmy bardzo wiarygodni, bo potrafimy przyznać się do błędów i pokazać nową ofertę. I my tak robimy. I to nas różni od wielu partii politycznych.

Marek Borowski zmieniał nazwy, zmieniał formacje, więc jest niewiarygodny.

T.T.: Mówi pan, że jesteście wiarygodni i się zmieniacie, ale w sondażach też jedna rzecz nie ulega zmianie – od jakiegoś czasu SLD systematycznie spada.

G.N.: Tak, to prawda, natomiast przypominam, że po rozpadzie AWS–u powstała Platforma Obywatelska i PiS i też długo trzeba było czekać, aż wrócą do władzy i pod nowymi szyldami tę władzę przejmą. I tutaj na przykład widać ewidentne oszustwo, bo kiedyś to był AWS, teraz PiS i Platforma.

Ja jestem człowiekiem cierpliwym i optymistycznie nastawionym do procesów na lewicy. I powiem panu tak, panie redaktorze: spokojnie odbudujemy zaufanie społeczne, za chwilę nasz kongres, pokażemy kilka najważniejszych punktów, które chcemy zrealizować jako partia polityczna, ludzie zobaczą, że mogą mieć reprezentanta w parlamencie własnych interesów, własnych spraw, że mogą czuć się z SLD i z lewicą bezpiecznie i powoli, z miesiąca na miesiąc będzie przyrastało nam poparcie społeczne.

T.T.: A szanse na współpracę... może z Markiem Borowski, ale też z jego środowiskiem pan jeszcze widzi?

G.N.: Wie pan, jak w każdej partii politycznej, nawet w PiS-ie, są bardzo dobrzy ludzie, znakomici ludzie. I wokół Marka Borowskiego znajdowały się też bardzo pozytywne postacie. Mam głęboką nadzieję, że te pozytywne postacie nie zaraziły się tą taką chęcią dbania tylko o własne ja i będą chciały budować szeroki front lewicy. I widzę z takimi osobami współpracę.

T.T.: Które to postacie?

G.N.: Nie chciałbym tutaj mówić na antenie, bo będą to spekulacje albo mógłbym kogoś pominąć, albo kogoś nadmiernie wymienić. Wiem, że są tacy ludzie i mam nadzieję, że do takich rozmów dojdzie.

T.T.: Czyli będzie próba, powiedziałby Marek Borowski, rozbicia SDPL–u.

G.N.: Żadnych takich prób. My nie jesteśmy formacją, która coś rozbija, nie jesteśmy formacją, która ma takie zamiary niszczenia czy destrukcji innych partii politycznych. Po prostu nasza oferta będzie jasna i czytelna i będziemy zapraszali w sposób normalny, przyjazny do współpracy i pokażemy, jaki jest cel, a cel jest bliski i bardzo fajny.

T.T.: To zacznijmy od tego, jaka to będzie oferta. Mówi pan, że to będzie dobra oferta.

G.N.: Panie redaktorze, po pierwsze chcemy na dwóch ważnych filarach zbudować i odbudować silną lewicę. Pierwszy filar to Sojusz Lewicy Demokratycznej, drugi filar to związki zawodowe. Dlaczego SLD? Dlatego, że w roku 2005 to właśnie wyborcy, to właśnie Polacy wskazali w tych wyborach, że liderem po lewej stronie sceny politycznej jest SLD.

Po drugie – ta oferta to jest kilka punktów. To jest to, co chcemy zaproponować wyborcom, czyli grupa osób, która dzisiaj zarabia bardzo mało, grupa osób, która dojeżdża do pracy i ma bardzo długi czas dojazdu nie ma możliwości awansów, nie ma zabezpieczenia w tej pracy, czuje się zagrożona. I to jest grupa, do której chcemy złożyć swoją ofertę.

Następna oferta to jest edukacja, przede wszystkim bezpłatna edukacja. I nie tylko równość szans, bo to jest zapisane w konstytucji, ale równość możliwości, panie redaktorze. My chcemy pokazać Polakom i naszym partnerom, że o nich będziemy dbali, żeby młoda osoba w małej miejscowości miała takie same możliwości awansu, skończenia dobrej uczelni, jak młoda osoba w dużym mieście. I kilka...

T.T.: Ale to jest propozycja programowa, to, co SLD chciałoby osiągnąć. Ale co macie do zaproponowania tym politykom SDPL–u, którzy są rozczarowani swoją partią, ale też, jak rozumiem, wcześniej byli rozczarowani SLD, no bo jednak z Markiem Borowskim poszli?

G.N.: To jest – tak jak pan dobrze zauważył, panie redaktorze – oferta programowa, ale właśnie wokół programu, wokół oferty dla ludzi my chcemy budować szeroki front lewicy. Nie chcemy budować jednej dużej partii politycznej, tylko koalicję wyborczą, która będzie skupiała bardzo dużo różnych środowisk, nawet tych takich małych, lokalnych, które funkcjonują przy naszej partii, na przykład w Gnieźnie, w Wielkopolsce czy w moim rodzinnym Szczecinie, bo taka właśnie duża, szeroka platforma wyborcza i duża różnorodność przyciągnie do nas wyborców i oni poczują, że oferta jest tak szeroka, że każdy znajdzie dla siebie to poczucie pewnego bezpieczeństwa.

T.T.: No, pan mówi cały czas o szerokiej ofercie, ale poza związkami zawodowymi, które stale, czyli z OPZZ–em, nie tylko zresztą z szerszymi środowiskami, to jak na razie SLD się obłupuje, można powiedzieć, z szerokiej koalicji LiD-u, gdzie były trzy... cztery duże środowiska, zostało SLD.

G.N.: Nie obłupujemy się, panie redaktorze. Związki zawodowe to potężny partner i znakomity partner, to środowisko, które jest tak naprawdę bardzo wiarygodnym dzisiaj partnerem do rozmowy z robotnikami, z pracownikami, którzy potrzebują ochrony w swoich zakładach pracy, w firmach, w przedsiębiorstwach. Ale oprócz związków zawodowych są na przykład środowiska ekologiczne, są różnego rodzaju stowarzyszenia, które pomagają najsłabszym, najbiedniejszym, niepełnosprawnym. Więc naprawdę tych środowisk jest bardzo dużo.

T.T.: Ale tych środowisk nie widać w SLD, panie pośle, no, po prostu ich nie widać.

G.N.: Znaczy wie pan, no, wiele osób może ich nie chce dojrzeć, a ja je widzę. Jest ich bardzo dużo – od stowarzyszeń, tak jak mówię, po związki zawodowe. Wie pan, na przykład jeżeli nawet byśmy chcieli sięgnąć w historię, kiedy tak wszyscy nam tę historię wypominają, to dawny Sojusz Lewicy Demokratycznej jako koalicja wyborcza miał w swoim bloku ponad trzydzieści różnego rodzaju organizacji. I to za chwilę się stanie ponownie.

T.T.: Dziękuję bardzo za rozmowę. Naszym gościem był Grzegorz Napieralski, Sekretarz Generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

G.N.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)