Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 30.08.2008

28 rocznica podpisania Porozumień Gdańskich

W Sygnałach Dnia Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, organizator wolnych związków zawodowych Wybrzeża, czyli opozycyjnej organizacji, której działacze organizowali strajki w połowie sierpnia 1980 roku.

Krzysztof Drwal: Dzień dobry, panie marszałku.

Bogdan Borusewicz: Dzień dobry panu i dzień dobry państwu.

K.D.: Przyjaciele wciąż mówią do pana „Borsuk”?

B.B.: Zdarza się.

K.D.: Panie marszałku, zanim doszło do „karnawału Solidarności”, odbyły się strajki. To pan wyznaczał osoby, które te strajki rozpoczęły, to pan przygotował ulotki, to pan ustalił datę. Pamięta pan po kolei, co się działo w 80 roku i wcześniej?

B.B.: Doskonale pamiętam. To była bardzo ważna sprawa w moim życiu i nie tylko w moim przecież. Tak, od początku lipca przez Polskę szła fala strajków i one były szybko załatwiane poprzez podwyżki. I ta fala przeszła prawie przez całą Polskę, zatrzymała się u wrót Gdańska i ja zorganizowałem tylko jeden strajk – strajk sierpniowy w Stoczni Gdańskiej, przygotowałem po prostu, zorganizowałem, a prowadził ten strajk Lech Wałęsa. No, zorganizowałem od strony koncepcyjnej i organizacyjnej. W zasadzie robiłem wszystko sam ze względu na zasady konspiracji, ale, oczywiście, do strajku potrzebna była grupa, która ten strajk wywoła. I taką grupę przygotowałem. To byli trzej młodzi ludzie, potem został wtajemniczony czwarty młody człowiek przez nich, no i jako piąty był Lech Wałęsa.

K.D.: Bardzo wąskie grono, tylko pięć osób.

B.B.: Tak, tak, bardzo wąskie grono. O tym, co zamierzam, nie wiedziały nawet najbliższe dla mnie osoby. Takie były zasady. Zdawałem sobie sprawę, że jeżeli bezpieka dowie się o tych przygotowaniach, no to je zablokuje po prostu, zaaresztuje nas i przygotowania zablokuje. Tak że nawet fragmenty przygotowań... przygotowania były robione tak przeze mnie, że wpadka jakiegoś fragmentu nie odkrywała zamiarów, nawet ulotki były sformułowane tak, że to nie były sformułowane ulotki z wezwaniem do strajku, ale opisujące sytuację Anny Walentynowicz. Potrzebne były, oczywiście, dlatego że ta grupa była bardzo nieliczna, a w Stoczni pracowało dość dużo ludzi.

K.D.: Wtedy przed strajkiem bał się pan?

B.B.: Oczywiście, były obawy, ale to nie był strach taki jaki nieraz przeżywałem w czasie strajku. W czasie strajku były sytuacje dramatyczne. Otrzymałem informację pewnej soboty, to było mniej więcej po tygodniu strajku, że przygotowany jest atak, że są ściągane siły, przerzucane oddziały specjalne, atak na komitet strajkowy. I, oczywiście, wiedziałem, że to jest realne. Było kilka takich sytuacji nieprzyjemnych, no, choćby dzień 30 sierpnia, bo zapewne pan powie, co robiłem 30 sierpnia, zapyta się...

K.D.: No, te obawy były jeszcze, przypomnijmy, 26 sierpnia – na Jasnej Górze prymas Wyszyński apelował, by coś zrobić z tym strajkiem, by zaprzestać strajków.

B.B.: No tak, tak, ale to akurat kompletnie nie wywarło żadnego wpływu, dlatego że...

K.D.: Nie dało się tego zatrzymać.

B.B.: ...tego akurat nie słuchaliśmy, tych apelów, i kompletnie to nie docierało do strajkujących. Zaś trzydziestego był problem...

K.D.: No właśnie, przyszedł 30 sierpnia, tak.

B.B.: ...dlatego że my walczyliśmy o ten najważniejszy punkt – wolne związki zawodowe, a także o wypuszczenie więźniów politycznych. To byli przecież moi koledzy, siedziało kilkaset osób z opozycji w związku z tym strajkiem. No a w Szczecinie Jurczyk podpisał porozumienie, więc wcale nie byliśmy nastrojeni wesoło, dlatego że nie wiadomo było, czy znowu nie spróbują ominąć Gdańsk i czy podpiszą w ogóle w Gdańsku jakiekolwiek porozumienie.

K.D.: Te postulaty były wcześniej gotowe, czy pisano je właśnie pod koniec sierpnia?

B.B.: To było dość skomplikowane, dlatego że do tych postulatów przygotowywaliśmy się przez dwa lata i na ten temat rozmawialiśmy w tej naszej grupie opozycyjnej...

K.D.: Ale już wtedy miały takie brzmienie, czy to były takie luźne rozmowy, co będzie, jak będzie?

B.B.: To były luźne rozmowy, co będzie i w jakim kierunku trzeba iść i czego trzeba żądać, a gdzie jest jakaś granica tych żądań. Ale one były konkretyzowane, oczywiście, w czasie strajku, w nocy z soboty na niedzielę, czyli w pierwszy weekend, którzy przeżywaliśmy już wszyscy na terenie Stoczni.

K.D.: No właśnie, a 31 sierpnia Jagielski i Wałęsa podpisali w Stoczni Gdańskiej porozumienie. Uroczystość na żywo w Telewizji Polskiej. Do historii przeszedł długopis, którym Wałęsa sygnował to porozumienie. A potem ten „karnawał Solidarności”, o którym wspomniałem na początku.

B.B.: No tak, rzucał się w oczy widowiskowy długopis, taki gadżet, mówiąc językiem dzisiejszym. Ale muszę powiedzieć, że wszyscy odczuwaliśmy nie tyle radość, bo byliśmy bardzo zmęczeni, ale ulgę, że strajk zakończył się zwycięstwem i podpisaniem porozumienia. Mówię, że mogły być rozwiązania różne i z tego sobie – ja przynajmniej – zdawałem sprawę.

K.D.: Ale Sierpień wpłynął też na późniejsze przemiany w krajach Europy i o tym trzeba dzisiaj pamiętać, choć ten „karnawał Solidarności”, panie marszałku, nie trwał długo.

B.B.: No, trwał wystarczająco długo, żeby już nie można było zniszczyć tego ruchu. I, oczywiście, wpłynął na dzieje Europy i myślę także, że w jakiś sposób świata.

K.D.: Jak dzisiaj młodym ludziom opowiadać o tamtych wypadkach? Co im mówić?

B.B.: Ja myślę, że trzeba przekazywać przede wszystkim atmosferę i kontekst tego, co się działo w Gdańsku i w Polsce. My nie byliśmy przecież taką wyspą właśnie izolowaną, bez wpływu na wszystko inne, a jednocześnie ja sobie zdawałem sprawę, że te rozmowy, które były prowadzone, i ta walka to była nie tylko z Warszawą walka, ale także z Moskwą, to znaczy z całym tym systemem. Polska była elementem tego systemu. Tutaj okazało się, że niemożliwe stało się możliwym. Więc warto nieraz narazić się, aby to niemożliwe stało się możliwe.

K.D.: Wczoraj w Warszawie demonstracja Solidarności. Czy 28 lat po tamtych wydarzeniach Sierpnia dzisiaj także należy pisać postulaty?

B.B.: No, wczoraj to była demonstracja Związku, zaś Sierpień... przecież Związku jeszcze wtedy nie było, on dopiero się stworzył, potem było te kilkanaście miesięcy swobodnego działania, w miarę swobodnego, a potem stan wojenny. Czyli ta budowa społeczeństwa... państwa demokratycznego, a także społeczeństwa obywatelskiego, bo to był ruch obywatelski olbrzymi, dość długo trwała, tak że...

K.D.: Ale dziś też jest czas pisania postulatów?

B.B.: Oczywiście, są problemy, każdy okres ma swoje problemy i związek zawodowy. I związek zawodowy ma także odpowiedzialność wobec własnych członków, ale jeżeli ktokolwiek by próbował pisać postulaty, to byłyby postulaty zupełnie inne.

K.D.: Jutro będzie pan w Gdańsku?

B.B.: Tak, jutro będę w Gdańsku. To jest także moja uroczystość.

K.D.: Lecha Wałęsy nie będzie.

B.B.: Szkoda, bo ja uważam, że ta rocznica jest uroczystością wielu ludzi, którzy brali udział w tym ruchu. Ja na pewno będę, dlatego że uważam, że mam do tego prawo.

K.D.: A dlaczego były prezydent nie zdobędzie się na taki gest i nie przyjdzie razem z wami jutro?

B.B.: Nie wiem, ma swoje racje...

K.D.: Nie chce się spotkać z prezydentem Kaczyńskim.

B.B.: ...ma swoje obawy, ale ja jestem zawsze 31 sierpnia w Gdańsku i biorę udział w tych uroczystościach, mimo że to akurat sierpień jest okresem urlopowym.

K.D.: Ale czego się można bać dzisiaj w tamtym miejscu 28 lat później? Pan mówi, że Lech Wałęsa ma obawy.

B.B.: Ma obawy przed, myślę, jakimś konfliktem. Jest, oczywiście, konflikt między prezydentem Wałęsą a prezydentem Kaczyńskim, to wszyscy wiemy, i rozumiem, że chce zejść z linii tego konfliktu. Ja to rozumiem, ale ja uważam, że powinien być razem z nami trzydziestego pierwszego.

K.D.: Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, organizator wolnych związków zawodowych Wybrzeża, dzisiaj w Sygnałach Dnia. Bardzo dziękuję.

B.B.: Dziękuję.

(J.M.)