Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 18.06.2010

Napieralski stawia na kobiety

Kandydat na prezydenta Grzegorz Napieralski jest wielkim zwolennikiem parytetu. - Bez tej pomocy ustawowej będzie ciężko układać listę w taki sposób, aby znajdowało się na niej 50 proc. kobiet i 50 proc. mężczyzn - powiedział w magazynie "Z kraju i ze świata".

Wieczorem Napieralski wybiera się na II Kongres Kobiet, który dziś rozpoczął się w Warszawie. - Nasze spotkanie będzie dla środowiska bardzo dobre i nie tylko jeśli chodzi o parytety - mówi. Grzegorz Napieralski podkreśla, że wiele kobiet znajduje się w jego sztabie wyborczym. Ubolewa, że nie są one doświadczone w polityce. – Te najlepsze straciliśmy w katastrofie smoleńskiej – mówi, mając na myśli Izabelę Jarugę-Nowacką, która szczególnie zasłużyła się w walce o prawa kobiet w Polsce.

Napieralski ma świadomość, że dużo należy jeszcze zrobić w kwestii równouprawnienia kobiet. – Chciałbym być politykiem, który tę pracę wykona – mówi.

Podkreśla, że w trakcie kończącej się kampanii prezydenckiej spotkał się z wieloma kobietami. - W trakcie tych spotkań pokazałem nasz dorobek w ich sprawie m.in. ustawę o urzędniku państwowym, mającym nadzorować, aby nie dochodziło do dyskryminacji kobiet w naszym kraju - mówi.

Kandydat na prezydenta powiedział, że jeżeli nie dostanie się do drugiej tury wyborów, zapyta swoich wyborców, kogo ma poprzeć w walce o fotel prezydencki.

(łk)


  • Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest Grzegorz Napieralski, kandydat popierany przez Sojusz Lewicy Demokratycznej. Boi się pan dzisiejszego wieczora? Spotka się pan z Kongresem Kobiet? To będzie trudny egzamin?

    Grzegorz Napieralski: Bardzo cieszę się na to spotkanie. Pierwszy raz będę na Kongresie Kobiet. Dziękuję za zaproszenie i wierzę głęboko, że to moje spotkanie będzie myślę dla nas, dla środowisk bardzo dobre. Ja jestem zwolennikiem postulatów, które płyną z Kongresu Kobiet, tego sprzed roku i tego teraz, nie tylko jeżeli chodzi o parytety, tu jestem zwolennikiem i mówię to jako szef partii, który wie, że bez takiej pomocy ustawowej, prawnej będzie ciężko układać tak listy, aby było 50% kobiet i 50% mężczyzn. Ale też myślę, że bardzo ważne, co płynie z tego Kongresu, o co też walczę, warto, kiedy pracujemy w parlamencie, zmienić naszą mentalność, bo my często nie doceniamy wagi problemu, jakim jest właśnie dyskryminacja, a szczególnie dyskryminacja kobiet.

    Z.D.: No a nie jest tak, że w tej kampanii prezydenckiej szczególnie widać, jakie stereotypy są obecne właściwie we wszystkich sztabach wyborczych? Po pierwsze kandyduje dziesięciu mężczyzn, po drugie wszystkich dziesięciu mężczyzn właściwie jest otoczonych, w tym pan też, takimi symbolami kobiecości, które należą do innej półki, nie należą do takiego zestawu kobiet zaangażowanych, aktywnych politycznie, że przypomnę prześliczne dziewczyny, które razem z panem śpiewają piosenkę. To są wszystko takie znaki, które kojarzą się bardziej z kobietami jako pewnym emblematem tylko w polityce, tak zwaną „paprotką”, a nie prawdziwym udziałem.

    G.N.: Nie, nie, z tą tezą się nie zgadzam. Prawda, dwie piękne dziewczyny zaśpiewały dla mnie piosenkę, to miłe i to też wprowadziło trochę takiego uśmiechu i pewnej pozytywnej energii do tej kampanii wyborczej, ale w moim sztabie wyborczym jest wiele kobiet, które bardzo mi pomagają. Nie są to być może liderki opinii publicznej, to prawda. Też przypomnę, że dwie najbardziej aktywne kobiety w SLD straciliśmy w katastrofie smoleńskiej, a myślę, że pani poseł Jaruga-Nowacka była osobą chyba najbardziej kojarzoną właśnie z tematyką dyskryminacji kobiet, ale w ogóle przemocy w rodzinie i wielu innych spraw społecznych. W kampanii pojawiła się również moja żona Gosia, bo właśnie chcieliśmy pokazać – ja i Gosia – że relacje rodzinne mogą być budowane właśnie bardzo po partnersku, że część obowiązków przejmuje mężczyzna, część kobieta i że to jest możliwe. Ale też jest trochę tak i trochę się zgadzam w takim właśnie... mówiłem o tej mentalności. Jednak jest coś takiego, że często bardziej się ufa w zdolności mężczyzny w sprawach zarządczych, a nie kobiecie, co jest bardzo krzywdzące dla kobiety. Ale proszę zwrócić uwagę, ja zawsze zwracam uwagę na taki drobny szczegół – często jak nawet politycy płci żeńskiej, polityczki, o, tak powiem, kiedy zaczynają swoje wystąpienia, mówią: koledzy, a nie koleżanki i koledzy. To pokazuje, jak dużo pracy jeszcze jest do wykonania. I chciałbym być tą osobą, tym politykiem, który właśnie tę pracę wykona.

    Z.D.: A spotykał się pan ze środowiskami kobiecymi innymi niż cały ten taki bardzo ceremonialny Kongres Kobiet? Spotykał się pan w kampanii?

    G.N.: Tak, wielokrotnie, a najważniejsze dla mnie spotkanie było kilka dni temu, kiedy zaprosiliśmy właśnie z... a może nawet nie zaprosiliśmy, bo to było tak, że to właśnie różne środowiska kobiece zorganizowane w różnych stowarzyszeniach zapraszały kandydatów. My zaprosiliśmy i poprosiliśmy, żeby to było jedno duże takie spotkanie. Przyszły liderki wielu ważnych organizacji ogólnokrajowych, bardzo znanych i bardzo aktywnych, bardzo wpływowych właśnie w walce o prawa kobiet i nie tylko...

    Z.D.: Co pan obiecał?

    G.N.: Rozmawialiśmy, to była naprawdę przekonująca rozmowa z dwóch stron płynąca. Ja powiem, że pokazałem już nasz dorobek w tej sprawie, ustawę właśnie o urzędniku, który by pilnował, żeby nie było dyskryminacji kobiet i mężczyzn, bo przecież wiemy dokładnie, że dzisiaj w tej sprawie jest bardzo dużo problemu, kobieta pracująca na tym samym stanowisku co mężczyzna zarabia mniej blisko 30%, donoszą niektóre raporty. Więc taka ustawa została złożona w Lasce Marszałkowskiej. Mówiłem właśnie o parytetach, że bez parytetów szefowej partii będzie ciężko pracować. Mówiliśmy o roli kobiet w ogóle w życiu społecznym, o sprawach społecznych i socjalnych, o przemocy w rodzinie również, o całej polityce (...) edukacji, jakże ważny element. Element również w walce z dyskryminacją i z takim oswajaniem się od młodego z różnymi problemami. Więc to było dla mnie ciekawe spotkanie, pouczające, bo dowiedziałem się wielu rzeczy. Ale też myślę dużo gwarancji, które złożyłem, popartych moimi działaniami, mojego klubu. Więc byłem, wierzę głęboko, wiarygodny.

    Z.D.: Grzegorz Schetyna powiedział dzisiaj, że nie wierzy, iż mógłby pan po pierwszej turze poprzeć Jarosława Kaczyńskiego. Na kogo przekaże pan głosy? Na koniec króciutko.

    G.N.: Grzegorz Schetyna jest bardzo aktywny w tej sprawie. W ogóle zastanawia mnie ta jego aktywność. Widzę, że się pożegnał z I turą. Ja wierzę głęboko, że polityka się może zmienić. Wierzę, że polityk młodej generacji, młodego pokolenia może naprawdę zmienić Polskę i być równoważnikiem w polityce. Namawiam wszystkich do głosowania, proszę o głos, bo naprawdę mogę zmienić Polskę razem właśnie z wami, szanowni państwo.

    A co do II tury – jeżeli historia potoczyłaby się inaczej i nie wszedłbym do II tury, to zapytam właśnie wyborców, co mają do zaproponowania, co mi poradzą, co zasugerują. I tak zrobię, jak powiedzą.

    Z.D.: Dziękuję za rozmowę.

    G.N.: Dziękuję.

    (J.M.)