Demonstranci w Kairze wezwali do zorganizowania dziś milionowego marszu poparcia ich żądania dotyczącego jak najszybszego przekazania władzy cywilom przez wojskowych.
– We wtorek był zwołany marsz miliona, przyszło na niego ok. 100 tysięcy osób zdeterminowanych, aby nawoływać władze wojskowe do ustąpienia, a tak naprawdę – do ustąpienia marszałka Mohammeda Tantawiego – wyjaśnia Michał Żakowski. Tantawi jest ostatnio wrogiem publicznym wszystkich, którzy przychodzą na plac Tahrir.
Żądania ulicy są mało realne. – Wojsko nie zdecyduje się na taki ruch, to żądania na wyrost – mówi korespondent Polskiego Radia. Za tym przemawiają też wydarzenia ostatnich dni: – Wczoraj wojsko zaprezentowało postawę ugodową, wyznaczyło premiera, który ma sformować rząd do poniedziałku, czyli dnia, od którego zaczynają się tutaj wielomiesięczne wybory – wyjaśnia Michał Żakowski.
Analitycy przekonują, że dla Egiptu nie ma właściwie alternatywy – modelu pośredniego. Egipcjanie mogą wybierać między władzą wojskowych a chaosem. Obecnie to wojskowi wyznaczają władze cywilne. Wszystko jest związane z poprzednimi władzami.
– Starcia zaczęły się od momentu, kiedy armia przedstawiła swoją koncepcję konstytucji i podziału władzy – zaznacza Michał Żakowski. Amia zaproponowała, że będzie autonomiczna jeśli chodzi o rządy cywilów oraz że sama będzie dysponowała i kontrolowała własny budżet, w którym znajduje się 1,5 miliarda dolarów pomocy wojskowej z USA. – Gra idzie o podział władzy oraz o to, czy w konstytucji będą zapisane duże kompetencje przyszłego premiera, czy wszystko zostanie po staremu i to prezydent będzie rządził krajem – podsumowuje Michał Żakowski.
(ed)