Logo Polskiego Radia
IAR
Katarzyna Karaś 13.06.2011

25 lat temu zmarł "król swingu" Benny Goodman

Zdaniem krytyków, Benny Goodman osiągnął sukces w dziedzinie jazzu i swingu równy temu, jaki Elvis Presley odniósł w rock and rollu.
Benny GoodmanBenny Goodmanfot. Hans Bernhard (Schnobby)/Wikimedia Commons/CC

13 czerwca mija 25. rocznica śmierci Benny'ego Goodmana, amerykańskiego muzyka jazzowego i klarnecisty, nazywanego "królem swingu".

Goodman już jako 16-latek grał w jednym z lepszych chicagowskich zespołów jazzowych, The Ben Pollack Orchestra. W 1926 roku dokonał z nim pierwszych nagrań, dwa lata później nagrywał pod własnym nazwiskiem. W 1932 roku stworzył własny band, a potem został zatrudniony w programie radiowym "Let's Dance", który uczynił go popularnym.

Jednak dopiero występ w słynnej sali balowej Palomar w Los Angeles w 1935 roku przyniósł mu prawdziwą sławę. Wydarzenie zostało nagłośnione na cały kraj i uczyniło zespół Goodmana znanym i budzącym powszechny podziw. Niektórzy krytycy podają tę datę, jako początek Ery Swingu.

Gdy w 1936 roku, do uznanego trio Goodmana dołączył wibrafonista Lionel Hampton, powstał kwartet, do dziś uważany za jeden z najwybitniejszych w historii jazzu, podobnie, jak prowadzona przez mistrza orkiestra taneczna. Goodman koncertował w Stanach Zjednoczonych, w Europie i na Dalekim Wschodzie.

Zmarł w Nowym Jorku, w 1986 roku.



IAR,kk