Logo Polskiego Radia
Trójka
Agnieszka Szałowska 13.01.2013

Iza Działak: kocham i działam, jak każe nazwisko

- Jestem stworzona do ratowania zwierząt. Potrafię nad nimi zapanować, a nawet oswoić dzikie. Mój wnuczek stwierdził, że jestem czarownicą - opowiada Iza Działak, szefowa schroniska w Celestynowie.
Izabela Działak, dyrektor schroniska w Celestynowie oraz Katarzyna Piekarska, SLD (P) podczas happeningu Zerwijmy łańcuchy, czyli protestu przeciwko trzymaniu psów na uwięzi przez całe życie zorganizowanego przez miesięcznik Mój Pies na Placu Zamkowym w Warszawie. Warszawa, 04.10.2009Izabela Działak, dyrektor schroniska w Celestynowie oraz Katarzyna Piekarska, SLD (P) podczas happeningu "Zerwijmy łańcuchy", czyli protestu przeciwko trzymaniu psów na uwięzi przez całe życie zorganizowanego przez miesięcznik "Mój Pies" na Placu Zamkowym w Warszawie. Warszawa, 04.10.2009fot. PAP/Tomasz Gzell
Posłuchaj
  • Izabela Działak w "Godzinie prawdy"
Czytaj także

Pierwszego psa dostała, gdy miała 4 lata. - Tato pracował na kolei i pewna kobieta z jednego z transportów Żydów podała mu przez okno Perełkę. To był pierwszy kontakt, ale u nas w domu były i żółw, i ptaki ze złamanymi skrzydłami - wspomina Izabela Działak w Trójce.

Gdy po raz pierwszy pojechała do Celestynowa, po wizycie płakała 4 dni. - Nawet jedzenia nie miały. Zaczęłam od tego, że się tam wprowadziłam, dobrze, że nie jestem bojaźliwa. Ludzie byli różni, ale zwierzęta wspaniałe - wspomina z uśmiechem. Z czasem stało się jasne, że Izabela Działak przygarnie każde zwierzę. Był okres, gdy w Celestynowie przebywało 1200 zwierząt, a ona znała imiona wszystkich. - Nigdy nie były głodne, społeczeństwo mi bardzo pomagało.
Niezwykłe wspomniania z tego okresu ma także Michał Olszański, który w latach 90. zawitał do schroniska w poszukiwaniu psa. - Połowa psów była w kojcach, a reszta biegała po placu i gdy wchodziło się przez bramę, robiły wielki harmider. A w biurze Izy z każdego możliwego miejsca wypadały zwierzaki: z szuflad koty, z pieca psy, następne leżały pod stołem i w tym wszystkim kobieta z rozwianym włosem. Faktycznie sprawiało wrażenie królestwa czarownicy, która bytuje wspólnie ze zwierzętami - opowiada z uśmiechem.
Ta dobra fama miała jednak złe strony - Polacy porzucali swoje zwierzęta w okolicach Celestynowa, bo wiedzieli, że zostaną przyjęte. Ratowała także zwierzęta z laboratoriów czy charty, których chłopi używali do polowań. Stąd tak ogromna liczba zwierząt. Dziś jest ich 390. - Bez usypiania - jak podkreśla Izabela Działak - Po prostu nie przyjmujemy nowych zwierząt, a te, które mamy, oddajemy do adopcji.

Zmniejszenie liczby zwierząt było konieczne, by możliwym stało się przeprowadzenie niezbędnych remontów. Dyrektor placówki dodaje, że posądzanie Celestynowa o usypianie psów i kotów budzi w niej najgorsze uczucia. - Zawsze byłam przeciwnikiem usypiania, nie dawałam im życia, więc nie będę go odbierać. Jestem stworzona do ratowania zwierząt, a nie ich mordowania!

Niezwykłe rozmowy w "Godzinie prawdy" >>

Które zwierzęta zapamiętała szczególnie? Które z nich pomogło jej wyzdrowieć po zdiagnozowaniu raka? Jak doszło do tego, że zaczęła prowadzić schronisko w Celestynowie? Dlaczego nie mogła żyć w Otwocku? Zapraszamy na wysłuchania całej poruszającej rozmowy w Trójce oraz wizyty w Celestynowie!