Logo Polskiego Radia
Jedynka
Łukasz Kłosowski 06.07.2010

PSL: Nie dla nowelizacji ustawy medialnej w takiej formule

Nie będzie poparcia Polskiego Stronnictwa Ludowego dla nowelizacji ustawy medialnej sprowadzającej się jedynie do wymiany władzy.
PSL: Nie dla nowelizacji ustawy medialnej w takiej formule

- Nie chodzi o to, żeby w perspektywie pół roku czy roku kolejna ekipa po wyborach dokonywała wstrząsającej zmiany, tylko o ustabilizowanie sytuacji - powiedział w Jedynce Janusz Piechociński z PSL.

W pierwszej kolejności chodzi o ustabilizowanie, ale sytuacji finansowej mediów publicznych. Następnie zarządzanie tymi mediami oraz stworzenie dobrych warunków do pracy zatrudnionym w tych mediach ludziom.

Jeśli będzie uzgodniony stabilny model finansowania, to poparcie ze strony partii będzie. – Chcemy wpisania do projektu nowelizacji stabilnych źródeł finansowania mediów publicznych. Wracamy do rozwiązań abonamentowych, albo do wpływów z budżetu, które pozwolą utrzymać na odpowiednim poziomie misji – mówi Piechociński.


Nie może dochodzić do tego, że media publiczne w pogoni za bieżącymi wpływami licytują się z mediami komercyjnymi na ilość reklam, przez co obniżają swoją jakość. W tej pogoni muszą rezygnować z programów misyjnych.

Gość Jedynki zwraca też uwagę na projekt twórców. – Nie wsłuchiwanie się w ten głos bądź jego ignorowaniem, będzie przejawem nadmiernej buty politycznej – mówi.

Piechociński zapowiada też, że składa swoją ofertę dla usprawnienia działania partii – musiało dojść do tego, ze względu na słaby wynik Waldemara Pawlaka w wyborach prezydenckich.

– Przedstawiam swoją ofertę nowego, lepszego, aktywniejszego, solidniejszego, bardziej komunikatywnego, bardziej pracowitego oraz otwartego na świat i ludzi Polskiego Stronnictwa Ludowego i na najbliższym kongresie stanę z taką ofertę do rywalizacji personalnej – zapowiada.

(łk)

Zuzanna Dąbrowska: Jak to jest? Jest porozumienie między Platformą a PSL-em w sprawie mediów publicznych? Czy Grzegorz Schetyna wczoraj w rozmowie z Waldemarem Pawlakiem obiecał mu coś ważnego, na przykład finansowanie mediów publicznych?

J.P.: No, nie chciałbym zdradzać kuchni, ale my chcielibyśmy, aby to rozwiązanie, które w ramach tej nowelizacji miało być przyjęte, aby tworzyło pewne warunki stabilności dla mediów publicznych, nie tylko w wymiarze zmieniania władz i takiego prostego mechanizmu zastępowania jednej politycznej ekipy czy z jednego nadania politycznego drugą ekipą.

Warto przypomnieć, że kondycja mediów publicznych i to, co się dzieje, jest współodpowiedzialnością działań albo braku działań i zaniechań czterech ugrupowań parlamentarnych. Różnie można obarczać tą winą, ale w sumie odpowiadają wprost, jesteśmy współodpowiedzialni za to, że doszliśmy do sytuacji, w której kondycja mediów publicznych, nie tylko ta ekonomiczna, jest taka jaka jest, a pracujący w nich ludzie nie mają poczucia elementarnej stabilności

I wielki potencjał, który te media posiadają, także jeśli chodzi o tożsamość, obronę naszego dorobku kulturowego może być zmarnowany, bo ta restrukturyzacja, która toczy się na naszych oczach przy bierności polityków, którzy nie potrafią wypracować wspólnoty i konsensusu, to jest restrukturyzacja poprzez upadłość. To jest najdroższa forma restrukturyzacji, gdzie gubi się majątek, gubi się potencjał ludzki i dotychczasowy dorobek.

Więc my mówimy wprost: nie dla noweli, która sprowadza się do prostego mechanizmu wymiany władzy, a tak dla szerokiego konsensusu politycznego wokół tej zmiany, bo nie chodzi o to, żeby w perspektywie pół roku czy roku kolejna ekipa po jednych czy po drugich wyborach dokonywała jakiejś wstrząsającej zmiany, tylko ustabilizowania sytuacji, zaczynając od finansów i porządkując także kwestie zarządzania i funkcjonowania i stworzenie warunków nie tylko dla tych ogólnie mediów, ale także dla pracujących w nich dziennikarzy do tego, aby tę misję i oczekiwania słuchaczy czy telewidzów wypełnić. Stąd...

Z.D.: Ale co to znaczy w praktyce? Bo przewodniczący klubu PSL powiedział wyraźnie: jeśli będzie oficjalny mechanizm finansowania, to PSL się zgodzi.

J.P.: A w praktyce... Tak, to oznaczy, że udało nam się nam na tym etapie... Tak, i ja także dzisiaj rano w jednej z audycji radiowych także potwierdziłem takie myślenie, później potwierdził to u was wasz gość, Waldemar Pawlak, że chcielibyśmy, aby ten szeroko pojęty konsensus zrównoważonego wpływu, ograniczonego polityków na to, co się dzieje w mediach publicznych, czyli z jednej strony odpolitycznienie i z drugiej strony stworzenia takich fundamentów dla racjonalności ekonomicznej dla pełnienia tej potrzebnej tak misji spełnić, a to można zrobić poprzez dialog i kompromis nie tylko między sejmem i senatem , prezydentem, ale także w tym wymiarze politycznym między koalicją i opozycją.

Stąd przewodniczący Żelichowski zdradził, że prowadziliśmy bardzo daleko zaawansowane rozmowy z Platformą, gdzie wyraźnie określił nasze warunki brzegowe. My chcemy wpisania do projektu tej nowelizacji także stabilnych źródeł finansowania mediów i mówimy: albo wracamy do rozwiązań abonamentowych, albo do wpływów z budżetu konkretnie zapisanych, jasno i wyraźnie, które pozwolą utrzymać na odpowiednim poziomie misję mediów publicznych. Oczywiście stwierdzamy też, że jest potrzebne dobre zarządzanie, gospodarowanie majątkiem, potencjałem, ograniczanie kosztów, to jest poza sporem.

Platforma wstępnie zgodziła się na kwotę do końca roku na poziomie tych 300 milionów złotych, a my mówimy bardzo wyraźnie, że nie chodzi tylko o ten rok budżetowy, tylko chodzi o to, żeby wreszcie były przewidywalne dla rynku medialnego, bo przecież to, co zaczyna dziać się w mediach publicznych, zaczyna przenosić się w ogóle na rynek medialny, w którym jeszcze broni się polski czy nasz potencjał wykonawczy także w prywatnych, komercyjnych rozgłośniach czy telewizjach.

Z.D.: Czyli te 300 milionów prosto z budżetu nie wystarczy PSL-owi, żeby poprzeć małą nowelizację.

J.P.: Nie, no bo pytanie jest o perspektywę przyszłego roku czy lat kolejnych. To nie może tak być, że my chodzimy od ściany do ściany i tak: raz jest abonament, raz go nie ma, raz mówimy, że płacicie, raz nie, raz padają deklaracje wobec poszczególnych grup gospodarstw domowych, że wy płacicie mniej, wy więcej. Trzeba tutaj zrobić racjonalność pewnych rozwiązań, tak żeby była pewna stabilność i żeby nie przenosiło się do tego, że media publiczne w pogoni za bieżącymi wpływami licytują się na ilość reklam z mediami komercyjnymi, obniżają przy tym wartość merytoryczną programu, bo to się nie da, odpuszczają te programy misyjne, a coraz bardziej sprowadzają do wyścigu, takiego stabloidyzowanego przekazu, w którym liczy się to, ile przy danej informacji, ile przy danym programie sprzeda się reklamy, i to zaczyna po prostu mieć fatalny wymiar.

Jeśli dodamy do tego te zagrożenia zewnętrzne w postaci globalizacji rynku mediów, w postaci gigantycznego opóźnienia w procesie cyfryzacji chociażby mediów telewizyjnych, gdzie dominującą i wiodącą rolę powinna odgrywać w każdym kraju telewizja publiczna z racji jej potencjału, archiwów, dorobku, potencjału ludzkiego, potencjału materialnego, no i ten proces wiemy, jak jest bardzo opóźniony, a mamy tutaj zobowiązanie międzynarodowe, no to widać wyraźnie, że jest potrzebne to bardzo konsekwentne szukanie pola porozumienia.

Stąd dzisiaj – i słusznie – prezes Waldemar Pawlak powiedział wyraźnie, że jeżeli mamy robić to na tempo, bez racjonalnego rozwiązania, to można spokojnie te dwa tygodnie czy trzy tygodnie w dalszym ciągu ze sobą podyskutować, bo tak naprawdę nie chodzi o to, żeby jedno kierownictwo mediów publicznych zastąpić drugim kierownictwem mediów publicznych i powiedzieć, że politycy zrobili swoje.

Zwracam też uwagę, że jest ten projekt środowiska twórców i oczywiście można nie podzielać tam uwag, można nie akceptować kwoty, którą twórcy spodziewaliby się dla profesjonalnego wypełniania misji publicznej, ale jednak jeśli w demokracji chcemy dotrzymywać zasady, że z ludźmi, dla ludzi i poprzez ludzi, to niewsłuchanie się w ten głos albo jego ignorowanie będzie przykładem nadmiernej dominacji i takiej buty politycznej w stosunku do rzeczywistości.

Z.D.: Do całej reszty, szczerze mówiąc.

J.P.: Tak jest. I to jest, myślę, że nie tylko w tym wymiarze politycznym, czegoś nas powinien nauczyć ten okres od 10 kwietnia do 4 lipca, ten nowy język, to wspólne przesłanie, które zrodziło się poprzez zmiksowanie haseł wyborczych czterech kandydatów partii parlamentarnych, a więc Polska jest najważniejsza, zgoda buduje, poprzez dialog i porozumienie zmieniajmy Polskę, tak można te cztery wiodące hasła zmiksować.

Z.D.: Ale, panie pośle, ja się nie spodziewałam dzisiaj usłyszeć od pana takiego poparcia dla prezesa Pawlaka, bo dzisiejsze tytuły doniesień prasowych, medialnych to raczej koncentrują się w takim jednym pytaniu: Piechociński za Pawlaka?

J.P.: To jest niezrozumienie mechanizmów demokracji. Przypomnę, że PSL moim zdaniem uzyskał niesatysfakcjonujący, żeby tak to delikatnie określić, wynik w wyborach prezydenckich, na moją wyraźną sugestię zgłaszaną publicznie Waldemar Pawlak poprosił o wotum zaufania, na Radzie Naczelnej takie wotum w głosowaniu tajnym uzyskał, no i ma w ten sposób mandat w demokratycznej partii, w demokratycznym społeczeństwie, w demokratycznym systemie do sprawowania swojej funkcji. Ja tylko zapowiedziałem, że przedstawiam swoją ofertę nowego, lepszego, aktywniejszego, solidniejszego, komunikatywniejszego, bardziej pracowitego, otwartego na świat i ludzi Polskiego Stronnictwa Ludowego i z taką...

Z.D.: I stanie pan na następnym kongresie przeciwko Waldemarowi Pawlakowi?

J.P.: Tak, i na najbliższym kongresie z tą ofertą stanę do rywalizacji personalnej, przy czym z góry zapowiadam, że to nie będzie proste krytykanctwo, tylko będzie pełne zaangażowanie w kampanię samorządową, pełne zaangażowanie w kampanię parlamentarną, bo twierdziłem, twierdzę i będę twierdził, że polskie centrum jest zagrożone, a oddanie polskiej demokracji we władanie konfliktu między Jackiem Kurskim a Januszem Palikotem byłoby działalnością szaleńczą, bo z tej wymiany myśli, koncepcji i rywalizacji, która dzisiaj dzieje się między radykałami z Platformy a radykałami z PiS-u nic dobrego dla Polski i Polaków nie wyniknie.

Z.D.: I będzie to pierwsza tak otwarta walka o przywództwo w Polskim Stronnictwem Ludowym.

J.P.: Nie walka. Będzie rywalizacja dwóch polityków o trochę innej formule funkcjonowania, doświadczonych, znających się od 25 lat i uczestniczących w wielkich polskich przemianach.

Z.D.: Zobaczymy, jak bardzo będzie ostra. Dziękuję za rozmowę.

J.P.: Dziękuję bardzo.

Z.D.: Moim gościem był pan poseł Janusz Piechociński.

(J.M.)