Logo Polskiego Radia
Jedynka
Łukasz Kłosowski 14.07.2010

Abonament powinien zostać

Nie można do końca uciec od politycznych wyborów w mediach publicznych.

- Politycy są wybierani w wolnych wyborach. Powinni we właściwy sposób kontrolować media. Nie mogą i nie powinni wpływać na ich program. Nie powinni posiadać na przykład anten - powiedział w "Sygnałach dnia" Jan Dworak, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przed objęciem funkcji.

Podobny model funkcjonuje na świecie. - Dlatego nie szukajmy rozwiązania kwadratury koła - dodaje.

Dworak nie zmienia swojego zdania sprzed lat i dalej uważa, że media publiczne powinny być finansowane z abonamentu. Jego zdaniem pewien rodzaj daniny publicznej powinien zasilać media publiczne. Ale zastrzega, że te finanse powinny być kontrolowane przez ciała niezależne, które stwierdzają czy pieniądze są dobrze wydawane.

Pytany dlaczego po czterech latach nieobecności wraca do mediów mówi, że jest to kwestia jego życiowych celów. Od lat funkcjonuje w mediach (m.in. w latach 2004-2006 był prezesem Telewizji Polskiej), dlatego jego powrót „jest dokończeniem działalności publicznej”.

W przeszłości zarzucano mu, że gdy objął funkcję prezesa TVP „wyczyścił” po swoim poprzedniku 80 proc. załogi. Gość Jedynki nie zgadza się z tą opinią. – Starałem się nie wyrzucać nikogo za poglądy, przekonania – zapewnia. I przypomina, że za jego kandydatury wdrażany był system pracowniczych ocen pracy.

Dworak nie umie odpowiedzieć kiedy dojdzie do porozumienia między PO a PSL w sprawie nowelizacji ustawy medialnej. Jeśli jednak dojdzie, nie potrafi przewidzieć również, czy będą zmiany w mediach publicznych.

Jeśli nowelizacji nie będzie, podkreśla, że w pierwszej kolejności należy zająć się modelem finansowania mediów publicznych.

(łk)

Henryk Szrubarz: W naszym studiu kolejny gość: Jan Dworak, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, chociaż jeszcze przed objęciem funkcji.

Jan Dworak: Wszystko się zgadza, dzień dobry.

Wiesław Molak: Dzień dobry. Dziś pana sylwetka w dzienniku Polska. Kilka cytatów, jeżeli pan pozwoli.

J.D.: Proszę bardzo.

W.M.: „Uparty fachowiec, który zawsze stara się godzić skłócone strony”, „Wpływom nie ulega”, „Przywrócił w telewizji rangę publicystyce i kulturze wysokiej”, „Czuje film, kino, bywa uparty, ma swoje poglądy i ich broni”. Kolejny cytat: „Jest człowiekiem niezależnym i suwerennym, a prywatnie uchodzi za człowieka o niezwykłym poczuciu humoru, spokojny, wyważony, wolny od nałogów”.

J.D.: To szalenie miłe cytaty.

W.M.: Ja mógłbym jeszcze cytować i cytować.

J.D.: No ale nie mogę tego komentować.

H.S.: Ale pana nominacja na członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, podobnie jak nominacja Krzysztofa Lufta, wywołała kontrowersje i takie na przykład oto komentarze, że Platforma Obywatelska chce po prostu zawłaszczyć media publiczne.

J.D.: Wie pan co? Od insynuacji to jest... czy do insynuacji to nie trzeba bardzo dużo...

H.S.: No ale jest pan bardzo blisko związany z Bronisławowem Komorowskim, prawda?

J.D.: No, przyjaźnię się...

H.S.: Był pan członkiem Platformy Obywatelskiej.

J.D.: Wie pan, byłem członkiem Platformy Obywatelskiej do 2004 roku, nie pełniłem tam żadnych funkcji, ostatnia moja funkcja polityczna to był radny sejmiku wojewódzkiego w 2001 roku i od tego czasu minęło 10 lat. Nie wstydzę się tej biografii, było budowanie i jest nadal budowanie polskiego państwa demokratycznego. Ta budowa jest niezakończona. Wszyscy zaczynaliśmy od tego... może nie wszyscy, ale wielu z nas zaczynało od tego, że łączyło w sobie bardzo wiele funkcji, bo te funkcje w roku 89 na przykład były nierozdzielone, przynajmniej w opozycji. Więc wie pan, następuje naturalne rozdzielenie, tak jak demokracja tego wymaga, odpowiedzialności, kompetencji i tych ról, które w państwie nie można łączyć. Ale tego nie było wcześniej i to należy zauważyć.

H.S.: A jak pan rozumie ideę odpolitycznienia mediów publicznych?

J.D.: Wie pan, ja ją rozumiem jak najprościej. Wszyscy znamy ten klasyczny przykład BBC. Ja ją rozumiem tak, jeśli chodzi o standardy, to znaczy, że istnieją media publiczne, które cieszą się na tyle szacunkiem, poważaniem, taki autorytet przede wszystkim społeczny, ale również u polityków, że są w stanie być pewnego rodzaju niezależną płaszczyzną sporu politycznego, że są wielką instytucją narodowej kultury i nikt tego nie kwestionuje.

H.S.: Ale kiedy władze mediów publicznych wybierane są przez ludzi wybieranych przez polityków, to jak tutaj można (...)?

J.D.: Nie może być inaczej, bo w demokracji legitymację do rządzenia i do pełnienia funkcji w państwie są wolne wybory, nie ma innej delegacji. Wszystko... Również sędziowie Sądu Najwyższego pochodzą z nominacji, która jest co prawda wynikiem działalności samorządu sędziowskiego, ale mianowani są przez prezydenta pochodzącego z wolnych wyborów. Zresztą to jest dobry przykład i myślę, że w mediach publicznych powinno być podobnie, taki powinien być model docelowy. Są kandydaci do tych ciał, które mediami publicznymi kierują czy będą kierowali i oni powinni być mianowani przez osobę, która ma... czy osoby, które mają właściwą legitymację, ale polityczną. Nie uwolnimy i nie szukajmy rozwiązania kwadratury koła, bo jej nie ma. Politycy są wybierani w wolnych wyborach, powinni we właściwy sposób kontrolować media. Nie mogą wpływać i nie powinni wpływać na ich program, nie powinni posiadać na przykład anten. To jest ten funkcjonujący w świecie, np. we Włoszech, do jakiegoś czasu we Francji, model podziału mediów między partie polityczne. To jest gorszy model demokracji.

Wiesław Molak: Po czterech latach nieobecności wraca pan do mediów. Po co?

J.D.: Wie pan, być może to jest kwestia pewnych celów życiowych. To już skłania mnie pan do osobistych wyznań. Ja byłem... Nie będę mówił o tym najwcześniejszym okresie mojej działalności, ale powiem o tych funkcjach publicznych. Byłem wtedy, kiedy Komitet ds. Radia i Telewizji był przejmowany przez, no, takie, można powiedzieć, demokratyczne już struktury pierwsze. Byłem w pierwszym zarządzie Radiokomitetu czy we władzach Radiokomitetu, którymi kierował Andrzej Drawicz. Potem, kiedy odszedłem z telewizji, starałem się nie tracić z oczu tego modelu mediów, który się rodził. Współzakładałem razem z innymi kolegami Stowarzyszenie Producentów Niezależnych, potem Krajową Izbę Producentów Audiowizualnych, potem dostałem szansę kierowania telewizją. Wie pan, to jakby jest dokończenie pewnej ważnej nitki mojej działalności publicznej, tak bym powiedział.

H.S.: Ale bez pieniędzy nie będzie mediów publicznych..

J.D.: To oczywiste.

H.S.: Jak pan sobie wyobraża finansowe funkcjonowanie tychże mediów? Abonament jest coraz mniejszy.

J.D.: Mówiłem o tym wielokrotnie, że media publiczne, żeby pełnić swoją rolę właściwie, jeśli znowu wrócić do tego czasami mam wrażenie wyświechtanego przykładu BBC, no to znowu tam w stu procentach ta instytucja, wielka instytucja publiczna w Wielkiej Brytanii jest finansowana przez odbiorców, nie z budżetu państwa...

H.S.: Czyli płacą abonament, a jeszcze jakiś czas temu premier Donald Tusk mówił, że właściwie nie powinni ludzie płacić abonamentu, bo to jest kolejny podatek.

J.D.: Wie pan, wtedy, kiedy nie pełniłem żadnej funkcji, to jasno i wprost wyrażałem swoje poglądy na temat abonamentu i polemizowałem z innymi uczestnikami życia politycznego. Teraz nie zmieniam swojego zdania i tak jak przed chwilą powiedziałem, mogę powtórzyć, że to pewien rodzaj daniny publicznej powinien zasilać media publiczne, co nie znaczy, że one nie powinny być kontrolowane, to musi być w dalszym ciągu (...) Powinny finanse być kontrolowane i to przez ciała niezależne, czy są dobrze i właściwie wydawane. A jednocześnie nie będę wchodził bezpośrednio w politykę, bo mam nadzieję, że wkrótce, jeśli Krajowa Rada zostanie powołana, będę miał inne narzędzia do tego, żeby rozmawiać z politykami wszystkich opcji.

W.M.: Jeden z pracowników telewizji mówi tak: „Jan Dworak, jak zaczął być prezesem telewizji, wyczyścił po Kwiatkowskim 80% załogi. Rosja stalinowska nie miała takiego przerobu”. Co pan na to?

J.D.: Nieprawda, mogę powiedzieć, że nieprawda i trzeba by (...)

W.M.: Bano się pana.

J.D.: Proszę?

W.M.: Bano się pana na Woronicza.

J.D.: Bano się mnie na Woronicza? No, nie wiem, nie siedzę w duszy każdego pracownika na Woronicza, a w każdym razie moim zamiarem nie było to, żeby się bano. Było to, że... bo tak uważam i nadal tak uważam, żeby dziennikarze i pracownicy mediów publicznych mieli właściwe standardy pracy, byli rozliczani z wyników pracy, a nie ze swoich politycznych sympatii, żeby tych sympatii za gorąco nie wyrażali zresztą na antenie. Ale to nie za to powinni być oceniani, tylko za swoją pracę. Więc starałem się nie wyrzucać nikogo, taki na pewno był mój zamiar, za poglądy, przekonania, kto kiedy przyszedł i za jakiego prezesa, starałem się... I taki system był wdrożony ocen pracowniczych, właśnie ocen za pracę.

H.S.: Według pana wiedzy, jak daleko jest do porozumienia Platformy Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym w sprawie nowelizacji ustawy medialnej?

J.D.: Nie mam takiej wiedzy.

H.S.: Według naszych informacji bardzo blisko. Chodzi tylko o sposób finansowania właśnie tych mediów publicznych. A jeżeli dojdzie do porozumienia, będzie nowelizacja i będą zmiany w mediach publicznych?

J.D.: Wie pan, to trzeba spytać polityków. Ja nawet jako członek przyszłej i działającej Rady...

H.S.: No ale to pan będzie miał bezpośredni wpływ potem na te ewentualne zmiany poprzez nominacje nowych członków rad nadzorczych.

J.D.: Wie pan, ja będę miał możliwość po pierwsze wyrażenia swojej opinii, jeśli ta Rada się ukonstytuuje, kiedy ona się ukonstytuuje. Mam nadzieję, że już wkrótce. Będę miał najpierw możliwość wyrażenia opinii na temat tych aktów prawnych, które są przygotowywane. To po pierwsze. A po drugie – wdrożenia tych aktów prawnych. I na pewno wykonam i jedno, i drugie, to znaczy na pewno wyrażę swoją opinię, ale wyrażę ją wspólnie z resztą kolegów z Krajowej Rady, żeby to był jeden mocny głos, a nie mój indywidualny i prywatny głos Jana Dworaka. Ale również potem będę to realizował.

H.S.: A jeżeli do takich zmian nie dojdzie, ta nowelizacja nie zostanie przyjęta, to jak będą dalej funkcjonowały media publiczne?

J.D.: Wie pan co? Nie ulega wątpliwości, że one powinny być właściwiej zasilane, bo teraz są w bardzo trudnej sytuacji. Niewątpliwie...

H.S.: Czyli znowu wracamy do kwestii pieniędzy po prostu.

J.D.: Nie tylko, proszę pana, bo wracamy również do kwestii programu. Krajowa Rada ma cały zestaw tak zwanych miękkich środków oddziaływania, z których według mnie nie korzysta w pełnym stopniu w tej chwili, oddziaływania na jakość programu, na jego niezależność, na jego przede wszystkim jakość i standardy zarówno dziennikarskie, jak i te gatunki twórcze. I na pewno niezależnie od tego, czy będą zmiany legislacyjne, które będę wykonywał, czy też ich nie będzie, istnieje możliwość oddziaływania na jakość funkcjonowania mediów.

W.M.: Dziękujemy bardzo za rozmowę. Jan Dworak, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji powołany przez prezydenta-elekta.

J.D.: Dziękuję.

(J.M.)