Takie zarzuty publikuje prasa powołując się na nieujawnionych z nazwiska posłów SLD, którzy twierdzą, że czegoś takiego nie było nawet za Leszka Millera.
Napieralski tłumaczy, że nikt w SLD nie ogranicza dyskusji, ale do czasu podjęcia decyzji w jakieś sprawie. Potem posłowie Sojuszu powinni już tej decyzji bronić, nawet jeśli sie z nią nie do końca zgadzają. - Musimy być wyraziści i nawet jeśli jakaś sprawa nas dzieli wewnętrznie, to jej potem solidarnie bronimy. Gdzie tu zamordyzm? - zastanawia się szef SLD.
Przewodniczący Sojuszu uważa, że jego wynik w ostatnich wyborach prezydenckich przeniesie się na poparcie dla jego ugrupowania. Napieralski zaznaczył, że wierzy w to, iż SLD będzie z czasem zyskiwać w sondażach. W jego ocenie Sojusz nie zmienia swojej postawy, tak jak to jest w przypadku PO i PiS. Gość "Sygnałów Dnia" podkreślił również, że jego ugrupowanie ma dobry program, który przemówi do wyborców już podczas zbliżających się wyborów samorządowych.
Grzegorz Napieralski zaprzecza również sugestiom prasy, że pozbywa się z partii ewentualnych konkurentów. - Dla mnie sprawa Wojciecha Olejniczaka jest zamknięta. Zwłaszcza, że rekomendowaliśmy go na kandydata na prezydenta Warszawy - tłumaczy gość Jedynki. Teraz Olejniczak powinien przekonać warszawiaków, że będzie dobrym prezydentem.
Lider SLD zaprotestował też przeciwko stwierdzeniom, że "wypchnął" Bartosza Arłukowicza do Szczecina, gdzie ma startować na prezydenta tego miasta. Szef SLD uzasadnia, że Szczecin to duże i ważne miasto, a decyzję podjął sam Arłukowicz.
Grzegorz Napieralski dodał, że to od działaczy regionalnych zależeć będzie kto zostanie wybrany na listy partyjne w wyborach samorządowych. Podkreślił, że centrala ugrupowania nie będzie ingerować w decyzje samorządowców
(ag)