Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 13.09.2010

"Essential Killing" made in Polska

Sukces Jerzego Skolimowskiego na festiwalu w Wenecji to polski sukces.
Jerzy Skolimowski pozujący podczas festiwalu filmowego w WenecjiJerzy Skolimowski pozujący podczas festiwalu filmowego w Wenecji(fot. PAP/EPA)

- To jest polski film, nie tylko dlatego, że Jerzy Skolimowski jest Polakiem i tutaj debiutował, ale także dlatego, że niemal w 60 proc. budżet tego filmu został pokryty przez polskie pieniądze - stwierdził na antenie Artur Mejer z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Przemyślana narracja, spokój i uniwersalny przekaz, to cechy które zdaniem filmoznawcy urzekają w thrillerze "Essential Killing".- To się nie często zdarza, że reżyserzy decydują się opowiadać mało, ale w sposób bardzo konsekwentny i to się udało Skolimowskiemu - recenzuje film Mejer. Tłumaczy też, że ten film jest nie tylko o tym, co się dzieje z głównym bohaterem, ale również o tym, co się dzieje w jego głowie, w jego wnętrzu. - To co on przeżywa zostało przeniesione na ekran i pokazane za pomocą symboli - dostrzega gość "Sygnałów Dnia".

Odnosząc się do głosów krytyków, którzy mówią, że główny bohater nie budzi sympatii stwierdził, że być może on nie budzi sympatii z założenia, ale oglądając film nie można się oprzeć temu, żeby za nim nie podążać. - Oglądając ten film wsiąkamy w świat tego bohatera, ten zimy, nie przyjazny mu świat i wierzymy, że chce przeżyć i to właśnie ta chęć przeżycia jest uniwersalna i zbliża nas do niego - stwierdził na antenie Jedynki.

Podczas rozmowy poruszony został także temat polskich sukcesów w świecie filmu.

Jerzy Skolimowski, Roman Polański, Andrzej Żuławski, Andrzej Wajda wydaje się, że lista nazwisk reprezentujących polskie kino na świecie nie jest długa. Jednak zdaniem gościa "Sygnałów Dnia" coraz częściej nasze produkcje są doceniane na arenie międzynarodowej i jako przykłady takich filmów podaje "Galerianki" Katarzyny Rosłaniec, "Zero " Pawła Borowskiego, czy obecnego polskiego kandydata do Oskara - film Jacka Borcucha" Wszystko co kocham".

- "Wszystko co kocham", to film o stanie wojennym, a więc o takim wydarzeniu w historii Polski, które znają nawet Amerykanie. Jest to też film o miłości nastolatków i muzyce - mówił o uniwersalności filmu Mejer.

Zdaniem filmoznawcy produkcja Borcucha ze względu na swoją inność ma duże szanse na sukces. Właśnie dlatego, że reżyser nie zaniósł drzewa do lasu jego film może podbić serca jurorów. - Kino europejskie jest lubiane za swoją inność, odmienność i oryginalność w stosunku do Ameryki - stwierdził Artur Mejer z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

(mb)