Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 27.09.2010

PiS widzi zagrożenie dla demokracji

Prawo i Sprawiedliwość alarmuje, że obsadzenie czołowych funkcji w państwie przez polityków Platformy jest niedobre dla państwa.
Mariusz BłaszczakMariusz Błaszczak Wojciech Kusiński/PR

- To zagrożenie demokracji - grzmi w "Sygnałach Dnia" Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS. W sobotę Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości przyjęła uchwałę o zagrożeniach dla polskiej demokracji.

Błaszczak wylicza, że prezydent, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu to członkowie PO. Jego zdaniem, to nie jest zdrowa sytuacja. - Nawet pan Jan Dworak, przewodniczący KRRiTV miał kiedyś legitymację PO w kieszeni przypomina Błaszczak.

Szef klubu PiS powiedział, że dołączenie Polski Plus do partii Jarosława Kaczyńskiego jest integracją środowisk prawicowych w obliczu zagrożenia dominacją Platformy Obywatelskiej.

Zdaniem Błaszczaka, zapowiadana partia Janusza Palikota będzie w istocie "lewą nogą" Platformy Obywatelskiej. Szef klubu PiS uważa, że ostatnie działania posła z Lublina są w rzeczywistości reżyserowane przez Donalda Tuska. Dodał, że jego partia ma realny program dla Polski, w przeciwieństwie do rządu, który zajmuje się spektaklem politycznym.

Mariusz Błaszczak zwrócił uwagę, że dowodem tego, iż PiS stawia na merytoryczność jest między innymi kandydatura na prezydenta Warszawy Czesława Bieleckiego, który jest niezależnym ekspertem, znanym i zasłużonym architektem, a nie politykiem.

(ag)

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, w naszym studiu. Witamy, panie pośle, dzień dobry.

Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

K.G.: Czy polityka jest sztuką czekania?

M.B.: Polityka jest przede wszystkim służbą wobec społeczeństwa, ale cierpliwość w polityce i zasady w polityce powinny rzeczywiście mocno obowiązywać.

K.G.: Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński jest osobą cierpliwą. W wywiadzie dla Newsweeka dzisiejszego powiada, że chce wygrać wybory w 2011 roku. „A jeśli przegram, to będę chciał wygrać w 2015”, to mówi prezes. A co na to członkowie partii? Ile lat można być w opozycji?

M.B.: No, jest tak, że Prawo i Sprawiedliwość przez dwa lata rządziło naszym krajem i był to czas rozwoju, dynamicznego rozwoju gospodarczego. PKB rósł ponad sześć dziesiątych procenta, milion dwieście tysięcy...

K.G.: A od 2007 jest w opozycji.

M.B.: Milion dwieście tysięcy nowych miejsc pracy. Jeżeli porównamy to z dokonaniami, pseudodokonaniami rządu Donalda Tuska, no to rosnące bezrobocie, szalone zadłużenie – ponad 100 miliardów złotych. Przypomnę, że była niegdyś dziura Bauca. Dziura Tuska wynosi więcej niż dziura Bauca, o której się wtedy mówiło. To jest zobowiązanie, które jest nakładane na kolejne pokolenia. A więc jeżeli spojrzymy na bilans, to jednoznacznie dodatni bilans rządów Prawa i Sprawiedliwości i negatywny rządów Donalda Tuska. A jaki będzie wynik wyborczy, zobaczymy.

K.G.: Ale wciąż zależy mi na odpowiedzi na pytanie: ile można czekać, będąc posłem opozycji, ile lat?

M.B.: Wszystko w ręku wyborców. Jeżeli popatrzymy na demokracje z zachodniej Europy, to przecież tam jest tak, że np. Margaret Thatcher rządziła kilkanaście lat i Partia Pracy była w opozycji, no i odwrotnie. Przecież np. w Niemczech CDU z Helmutem Kohlem na czele rządziło też kilkanaście lat, później rządził Schroeder, socjaliści, teraz znowu rządzą chadecy. W związku z tym w demokracji tak jest, że w wyniku wyborów władza przechodzi z jednej partii do drugiej.

K.G.: Co to oznacza, panie pośle, że „Prawo i Sprawiedliwość jest jedyną partią, która ma program i to jest program wielkiego optymizmu”?

M.B.: Kiedy spojrzymy...

K.G.: To znaczy to optymizm odłożony w czasie, w przyszłości to tak ma być, tak?

M.B.: My prezentujemy nasz program, chociażby ostatnia sprawa – rząd Donalda Tuska zamierza podnieść VAT, między innymi na żywność, wzrosną ceny żywności, bo jeżeli wzrosną ceny paliwa, wzrosną ceny energii elektrycznej, wzrosną ceny żywności, a więc ta podwyżka dotknie najniżej sytuowanych i średnio sytuowanych. Prawo i Sprawiedliwość proponuje alternatywnie, to podkreślam: alternatywnie, podatek od banków, który jest neutralny dla kieszeni Polaków. Konkretne propozycje, my mamy program. A co robi premier Donald Tusk? Otóż w sobotę wymyślał bon moty, mówił... rozszyfrowywał nazwy partii politycznych. No, to jest śmiechu warte, to jest zabawa.

K.G.: Znaczy konkretnie jednej – Prawa i Sprawiedliwości...

M.B.: Swojej też.

K.G.: Pesymizm i Strach.

M.B.: Swojej też, mówił o swojej też. No, to jest zabawa, zabawa Polską. A od rządu wymagamy tego, żeby sprawnie rządził. Okazuje się, że na przykład co trzecie dziecko w Polsce chodzi głodne do szkoły, są zbiórki żywności, ostatnio w supermarketach, w Internecie też można pomóc...

K.G.: To już od lat są takie zbiórki, panie pośle, doskonale pan o tym wie.

M.B.: Dobrze, ale ludzie się organizują. A co robi rząd? Premier wymyśla bon moty i jeszcze może... cóż, tworzy lewą nogę przy udziale partii Palikota, bo wyraźnie na naszych oczach spektakl polityczny jest reżyserowany.

K.G.: Zagrożenia dla polskiej demokracji – Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości przyjęła taką oto uchwałę właśnie w sprawie zagrożeń dla polskiej demokracji. Skąd one płyną?

M.B.: No, widać, w jaki sposób działa partia rządząca. Trzy ośrodki władzy najważniejsze – prezydent Rzeczypospolitej, premier rządu i marszałek sejmu są opanowane przez ludzi wywodzących się z tego samego środowiska, środowiska PO. I ktokolwiek spróbuje być krytyczny wobec tego środowiska, no to okazuje się wtedy, że na przykład jest postponowany, jest w jakikolwiek sposób negatywnie oceniany.

Atak na Solidarność na zjeździe Solidarności przeprowadzony przez premiera Donalda Tuska.

Ostatnio okazuje się, że Kościół też jest atakowany, chociażby sprawa krzyża na Krakowskim Przedmieściu i twierdzenie ministrów rządu Donalda Tuska, że sprawę tę powinien rozwiązać Kościół, tymczasem powinien ją rozwiązać prezydent Komorowski, bo on ten problem wywołał i on przed rozwiązaniem tego problemu uciekał.

Dziennikarze chociażby, Jan Dworak, jego wywiad w Gazecie Wyborczej w ubiegłym tygodniu przeprowadzony, z którego to wywiadu można było dowiedzieć się, że pan przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji ma uwagi, ale wyłącznie do mediów, które są krytyczne wobec rządu Donalda Tuska. Zresztą sam pan przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji kiedyś posiadał legitymację partyjną PO.

No i widzimy, że sytuacja jest tego rodzaju. Trzeba na ten temat mówić, trzeba zwracać uwagę opinii publicznej, bo grozi nam rzeczywiste jednowładztwo jednego środowiska.

K.G.: Ale to rzeczywiście tak to należy traktować, jako atak na demokrację, jako zagrożenie demokracji, to, o czym pan mówi?

M.B.: No, to są fakty (...)

K.G.: Tak, tylko czy te fakty składają się na pojęcie zagrożenia?

M.B.: Tak, o tym trzeba mówić, o tym trzeba mówić. To nie może być tak, że władza jest praktycznie bez kontroli, że może uprawiać spektakle polityczne, może zamiast rozwiązywać problemy, może uciekać właśnie w teatr polityczny, w postpolitykę.

Proszę zwrócić uwagę na to, że najpierw był taki silny atak na Prawo i Sprawiedliwość, kwestionowanie przywództwa, mówienie, że coś złego stanie się w Prawie i Sprawiedliwości. Kiedy okazało się, że do Prawa i Sprawiedliwości wracają politycy Polski Plus, kiedy okazało się, że właśnie środowiska integrują się z Prawem i Sprawiedliwością, to teraz mamy atak w stronę SLD. Można odnieść wrażenie, że to, co robi Palikot, to nie jest naturalne, to nie jest spontaniczne, tylko jest reżyserowane, że na naszych oczach Donald Tusk buduje lewą nogę, tak jak kiedyś Lech Wałęsa.

K.G.: Wspomniał pan o politykach Polski Plus. Co było powodem tego, że odeszli trzy lata temu z Prawa i Sprawiedliwości?

M.B.: Różnice zdań, różnice zdań. Ja bardzo cieszę się z tego, że politycy Polski Plus wracają do Prawa i Sprawiedliwości.

K.G.: Ale jeden nie wraca.

M.B.: No, to jest tak, że żyjemy w wolnym kraju, każdy ma szansę, żeby realizować swoje zamierzenia tak jak uważa za stosowne. Wokół Prawa i Sprawiedliwości reintegruje się polska prawica i to jest rzeczywiście bardzo ważny fakt na polskiej scenie politycznej.

K.G.: Ale to musieli się jakoś pokajać, żeby móc wrócić, czy jak to było?

M.B.: To proszę zapytać samych polityków. Ja nie widziałem takich scen, o jakich mówi pan redaktor.

K.G.: Ja też nie widziałem, pytam po prostu.

M.B.: No więc nic nie było, nie było takich scen.

K.G.: Czy musieli coś podpisać?

M.B.: Nie no, przecież... Nie przesadzajmy. Środowisko Polski Plus uznało, zresztą wypowiedzi prasowe czy to pana Jerzego Polaczka, przewodniczącego, czy pana Kazimierza Ujazdowskiego szły w tym kierunku, że przychodzą trudne czasu, że jest zagrożenie dla demokracji, bo jedno środowisko, środowisko PO dominuje na polskiej scenie politycznej, kontroluje, ma w zasadzie władzę... wszechwładzę, w zasadzie władzę absolutną. Dla demokracji zdrowa jest sytuacja, w której jest silna opozycja, która może równoważyć rząd. Im więcej środowisk skupi się wokół Prawa i Sprawiedliwości, tym ta opozycja będzie silniejsza.

K.G.: Ale ten argument, że to wyborcy wybrali, akceptuje pan? I zdecydowali o tym, a nie o...

M.B.: Ale nikt tego nie podważa...

K.G.: O takim, a nie innym układzie sceny politycznej.

M.B.: Nikt tego nie podważa. Chodzi o to, żeby przedstawiać alternatywę. I chodzi o to, żeby pokazywać, co robi rząd. Chociażby spójrzmy na ofensywę legislacyjną – premier Tusk mówi, że będzie się przenosił do sejmu. Co to oznacza? Że marszałek sejmu z jego środowiska źle działa? Czy też oznacza, że będziemy mieli do czynienia z kolejnym spektaklem politycznym?

Tak, to będzie kolejny spektakl polityczny, bo gdzie te ustawy? Wcześniej powinny być konsultacje społeczne, powinna być dyskusja publiczna na temat tych ustaw. Nie, nie ma takich zdarzeń. Okaże się pewnie, że jakieś projekty przyślą do sejmu i będą oczekiwali ich przegłosowania, tak jak pan Mirosław Sekuła, przewodniczący komisji hazardowej, która zresztą nie wyjaśniła afery hazardowej, bo nie chciano, żeby wyjaśniła, bo politycy PO byli sędziami we własnej sprawie. Afera hazardowa dotyczyła przecież ich środowiska. Ale ów przewodniczący komisji hazardowej przegłosowywał do pustych krzeseł stanowisko. No, to jest sposób działania środowiska PO, które wszechrządzi w naszym kraju.

K.G.: Za sprawą wyborców.

M.B.: Ależ oczywiście. Ale alternatywa powinna być przedstawiona jak najszybciej, wybory samorządowe w tym roku...

K.G.: No właśnie, chciałem o wybory samorządowe spytać. Dwa miesiące mniej więcej. W jakim stanie w tej chwili jest Prawo i Sprawiedliwość w sensie przygotowań do wyborów samorządowych?

M.B.: 16 października zorganizujemy konwencję ogólnopolską, na której przedstawimy program Prawa i Sprawiedliwości. W kolejnych województwach będą sukcesywnie przedstawiane programy wojewódzkie, 16 programów wojewódzkich. Również programy powiatowe i programy gminne, miejskie. One wynikają z rozmów naszych radnych, naszych polityków, działaczy z ludźmi. Jest to oferta bardzo atrakcyjna. Zresztą kandydaci Prawa i Sprawiedliwości w miastach, największych miastach to też politycy, którzy mogą przynieść niespodzianki, chociażby w Warszawie Czesław Bielecki w odróżnieniu od pani Gronkiewicz-Waltz, która jest partyjną kandydaturą, bo jest wiceprzewodniczącą PO, Czesław Bielecki to niezależny architekt, inżynier, urbanista, to człowiek, który ma wizję rozwoju Warszawy w odróżnieniu od pani prezydent, która jest nieskuteczna. Przecież rządy pani Gronkiewicz-Waltz to korki, to marazm, to brak rozwoju Warszawy.

K.G.: Będzie jakiś centralny sztab wyborczy?

M.B.: Będzie, oczywiście, sztab centralny, ale będą również sztaby wojewódzkie, sztaby powiatowe. Chodzi o to, żeby w wyborach samorządowych przedstawić jak najpełniejszą ofertę do mieszkańców, żeby ta oferta dotarła do każdej gminy, do każdego miasta, do każdego powiatu.

K.G.: O wyborach samorządowych i nie tylko rozmawialiśmy z posłem Mariuszem Błaszczakiem, szefem klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dziękujemy za rozmowę.

M.B.: Bardzo dziękuję, dobrego dnia państwu życzę.

(J.M.)