Logo Polskiego Radia
Jedynka
Izabella Mazurek 08.11.2010

One szkodziły PiS

Mariusz Błaszczak (PiS): Występowały w różnych mediach i odwracał uwagę od ważnych dla partii spraw dotyczących wyborów samorządowych.
Szef klubu PiS Mariusz BłaszczakSzef klubu PiS Mariusz Błaszczak(fot. PAP/Leszek Szymański)

- Obie panie szkodzą partii, występują w różnych mediach i odwracają uwagę opinii publicznej od ważnych dla PiS spraw dotyczących samorządowej kampanii wyborczej - mówi gość "Sygnałów Dnia" Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwość.

Gość Krzysztofa Grzesiowskiego komentował w ten sposób wyrzucenie z PiS dwóch posłanek Elżbiety Jakubiak i Joanny Kluzik-Rostkowskiej.

- W ostatnich tygodniach uwaga dziennikarzy skupia się na tych paniach, które występują we wszystkich możliwych mediach i zamiast pomagać w kampanii samorządowej, to jej przeszkadzają – mówi Mariusz Błaszczak.

Szef klubu parlamentarnego PiS zarzucił byłym partyjnym koleżankom, że udzieliły wywiadu tygodnikowi "Wprost". Którego naczelny Tomasz Lis powiedział, że nie tyle wywiady były ciekawe, co okoliczności, w których zostały udzielone.

Błaszczak mówi, że rząd Tuska opiera się na propagandzie, bo nie ma co zaproponować ludziom. Jako przykład dobrego rządu Mariusz Błaszczak wskazał rząd Jarosława Kaczyńskiego, który potrafił przeprowadzać reformy, bo miał dobre pomysły.

Gość "Sygnałów Dnia" wyjaśniał również słowa Jarosława Kaczyńskiego dotyczące propozycji, żeby wielkie koncerny medialne zostały opodatkowane na rzecz małych lokalnych mediów.

- Prezes Kaczyński zwrócił uwagę, że takie pieniądze pomogłyby uniezależnić lokalne media od lokalnych polityków – burmistrzów i wójtów, a to wsparłoby demokrację – wyjaśnia Mariusz Błaszczak.

Aby wysłuchać całej rozmowy wystarczy kliknąć "Mariusz Błaszczak o wyrzuceniu dwóch posłanek z PiS i o wyborach samorządowych " w boksie "Posłuchaj" w kolumnie po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" w radiowej Jedynce można słuchać w Jedynce w dni powszednie od godz. 6:00.

(im)

*

Krzysztof Grzesiowski: Szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, poseł Mariusz Błaszczak w naszym studiu. Dzień dobry, panie pośle, witamy.

Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

K.G.: Tak na początek w związku z tym, co wydarzyło się w piątek, czyli z usunięciem z partii pań Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak, pani Kluzik-Rostkowska ma się pojawić dziś w Rudzie Śląskiej na konwencji wyborczej samorządowej Prawa i Sprawiedliwości, ma wspierać kandydatów. Czy jakieś konsekwencje grożą posłowi Grzegorzowi Tobiszewskiemu, który zaprosił panią Joannę Kluzik-Rostkowską?

M.B.: Nie, pani Joanna Kluzik-Rostkowska jest poza Prawem i Sprawiedliwością. My bardzo dziękujemy za wszelaką pomoc, ale działania zarówno pani Joanny, jak i pani Elżbiety szkodziły i szkodzą wciąż Prawu i Sprawiedliwości, a nie pomagają, odwracają uwagę od sprawy zasadniczej. Mamy kampanię wyborczą samorządową, Prawo i Sprawiedliwość przygotowało program. Jest to program, który powstał w uzgodnieniu z lokalnymi społecznościami, jest to program, który odpowiada potrzebom lokalnych społeczności, i teraz rozważania na temat wymyślonych spraw nie mają sensu.

K.G.: Czyli mogą się pojawiać jako osoby prywatne, tak rozumiem z pana wypowiedzi.

M.B.: Panie obie są poza Prawem i Sprawiedliwością, a nie pomagały w kampanii wyborczej, a wręcz przeciwnie, przeszkadzały.

K.G.: Czyli zapraszać je można na własną odpowiedzialność?

M.B.: Ja bym...

K.G.: Mówię o działaczach Prawa i Sprawiedliwości.

M.B.: Ja myślę, że widać, że to, że panie byłyby obecne, nie pomogłoby w kampanii wyborczej, ale by w kampanii wyborczej przeszkodziło, zdecydowanie by przeszkodziło. Uwaga mediów przecież skupia się od kilku dni na paniach, panie występują we wszystkich możliwych stacjach informacyjnych, powielają argumenty, które wcześniej mówiły, nic nowego nie wnoszą, a więc to nie ma żadnego sensu.

K.G.: Czy to koniec spraw personalnych w Prawie i Sprawiedliwości?

M.B.: Do Prawa i Sprawiedliwości...

K.G.: Cytowaliśmy pana słowa w naszym serwisie o godzinie szóstej rano, chodziło o pana posła Jana Ołdakowskiego, który członkiem partii nie jest, ale jest członkiem klubu parlamentarnego.

M.B.: No, to też jest dziwna sprawa. Ja mam wrażenie, że chodzi o kolejną odsłonę w tej neverending story, bo jeżeli Jan Ołdakowski chciałby mi coś zakomunikować, mógł to zrobić bezpośrednio, mógł zostawić list w sekretariacie, w biurze prasowym, tymczasem nadaje go przez pocztę. A więc ja odnoszę wrażenie, że chodzi o to, żeby wciąż kontynuować ten spektakl. To nie ma żadnego sensu.

K.G.: Czyli co? Według pana decyzję już podjął?

M.B.: Nie wiem, ale gdyby chciał przedstawić swoje stanowisko, mógł to zrobić szybciej i sprawniej. Widać nie chce, zwleka.

K.G.: A czuje się pan urażony?

M.B.: Nie, nie, tylko uważam, że jest to strata czasu dla nas wszystkich, szczególnie jest to nieprzyjazne i szkodliwe dla naszych kandydatów w wyborach samorządowych, bo – jeszcze raz to podkreślę – zamiast koncentrować się na kampanii, przedstawiać program samorządowy, no to rozmawiamy na tematy, które zupełnie nie mają sensu.

K.G.: No to jeszcze tylko jedno nazwisko i przejdziemy dalej – Paweł Poncyljusz?

M.B.: Paweł Poncyljusz jest za granicą, jest wolnym człowiekiem, żyjemy w demokratycznym kraju, jaką decyzję podejmie, taka zostanie uhonorowana. Partia polityczna każda jest dobrowolnym stowarzyszeniem osób, które skupiły się wokół wspólnego programu i tyle. Zresztą to jest taka rzecz jeszcze charakterystyczna...

K.G.: Znaczy on podejmie czy wobec niego zostanie podjęta?

M.B.: Nie, oczywiście on podejmie. Jeszcze jedna rzecz charakterystyczna – Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika Wprost, w którym ukazywały się wywiady, między innymi pani Joanny, powiedział w jednej z audycji radiowych, że mamy do czynienia z przemyślaną akcją polityczną. No, jeżeli tak jest w istocie, że mamy do czynienia z przemyślaną akcją polityczną, to widać, że chodzi o jakieś działania, które są zwrócone przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. No i jak traktować, jak każda partia polityczna by potraktowała takie działania? Jednoznacznie.

K.G.: A kto jest autorem tej akcji?

M.B.: No, ci, którzy w niej występują. Ja opieram się na słowach redaktora Tomasza Lisa, który sympatykiem Prawa i Sprawiedliwości nie jest, a który powiedział, że kulisy tych wywiadów były bardziej ciekawe niż sama ich treść.

K.G.: Będziemy mieli nową partię, nowe koło, może nowy klub parlamentarny? Zależy od liczby posłów.

M.B.: Prasa spekuluje na ten temat i to spekuluje od kilku tygodni...

K.G.: A pana zdaniem?

M.B.: ...Gazeta Wyborcza pisała na ten temat kilka tekstów. Doświadczenia na przykład posła z Lublina świadczą o tym, że sytuacja na polskiej scenie politycznej jest stabilna. I to dobrze. Pamiętamy rok 93, kiedy to nieobecność jednego posła na głosowaniu sprawiła, że upadł rząd. Lepiej, jeżeli mamy sytuację stabilną na scenie politycznej, bo rząd może rządzić, jeżeli tylko ma pomysły i chce rządzić. Rząd Donalda Tuska widać nie ma pomysłów, opiera swoją działalność na propagandzie. Ale sytuacja polityczna jest taka, że jeżeli tylko mamy dobry rząd, tak jak rząd Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, można rządzić, można wprowadzać reformy, można pozytywnie zmieniać Polskę.

K.G.: Ale daje pan jakieś szanse sukcesu?

M.B.: Doświadczenie wskazuje...

K.G.: Obu paniom ewentualnie innym posłom, tym, którzy zdecydowaliby się na współpracę?

M.B.: Póki co to do Prawa i Sprawiedliwości przychodzą posłowie. Przyszła grupa pięciu posłów Polski Plus – Kazimierz Ujazdowski, Jerzy Polaczek...

K.G.: No, ale najpierw odeszła.

M.B.: No ale przyszła i to stało się miesiąc temu.

K.G.: Wybory się zbliżają, panie pośle.

M.B.: Ja traktuję...

K.G.: Warto znaleźć swoje nazwisko na liście wyborczej.

M.B.: Ja traktuję tych panów poważnie i nie sądzę, nie oceniam w ten sposób ich podejścia, są to wartościowi ludzie, bardzo się cieszę z tego, że wrócili do Prawa i Sprawiedliwości.

K.G.: Wspominał pan o wyborach samorządowych, że to jest teraz temat najważniejszy i o tym trzeba mówić. Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, pomysł taki oto przedstawił – opodatkowania wielkich mediów na rzecz wspierania gazet lokalnych, cytuję: „Niech Michnik trochę zapłaci, Walter, Solorz, inni potentaci”. O co chodzi?

M.B.: No, mamy bardzo silne koncerny medialne. Koncern na przykład TVN-u, oprócz działalności telewizyjnej, medialnej, zajmuje się także działalnością sportową. I widać, że są to rzeczywiście potężne instytucje. A prezes Jarosław Kaczyński chciał zwrócić uwagę na słabość, dramatyczną słabość mediów lokalnych, które jeżeli są, to są uzależnione od wójtów, burmistrzów ze względu na reklamę albo wkładki, jakie są wydawane w ramach tych tygodników, bo z reguły są to tygodniki, w związku z tym są raczej niekrytyczne wobec władzy lokalnej...

K.G.: A dziwi się pan?

M.B.: ...bo żyją z tej władzy lokalnej. No ale w demokracji media stanowią bardzo ważną siłę, bo jeżeli brakuje mediów, to opinia publiczna nie może być kształtowana, nie ma wymiany ocen, opinii. Jeżeli dodatkowo rada też jest uzależniona od wójta czy burmistrza, no to wtedy mamy do czynienia z bardzo ułomną demokracją. Nie wiem, czy to można nazwać w ogóle demokracją.

K.G.: Ale tak się zastanawiam, jak to miałoby wyglądać w praktyce, taki, no, nazwijmy to podatek? Czy ktoś próbował policzyć wartość tego? Od czego miałoby być to liczone?

M.B.: Tu chodziło o zwrócenie uwagi na sytuację. To nie jest konkretny projekt...

K.G.: Aha.

M.B.: ...tylko zwrócenie uwagi na sytuację taką, że bardzo często, szczególnie w małych gminach, mamy do czynienia z wszechwładzą wójta, który jest w praktyce niekontrolowany, bo czy skontroluje wójta radny, który jest uzależniony albo jego rodzina jest uzależniona zatrudnieniem właśnie w instytucjach gminnych? No przecież tego nie zrobi. Czy skontroluje, nawet nie będąc radnym, dyrektor szkoły, który ma autorytet? Też tego nie zrobi, bo jego miejsce pracy zależy od decyzji wójta. Czy zrobi to dyrektor ośrodka zdrowia? Też nie zrobi tego ze względu na zależność od wójta. No i w związku z tym często mamy do czynienia z fasadową, zupełnie fasadową demokracją.

K.G.: Taką mamy demokrację lokalną. Swoją drogą Jarosław Kaczyński mówił o tym, że samorząd, oczywiście niezbędna część demokracji, po 89 roku wielki sukces, ale w wielu przypadkach samorządy wpadły w rutynę...

M.B.: No, na przykład...

K.G.: Sprowadził rzecz do czegoś, co jest znane i praktykowane, czyli do takiego oczekiwania na pieniądze, na środki zewnętrzne wtedy, kiedy chodzi o rozwój gospodarczy jakiegoś tam terenu, co jest prawdą oczywiście, tylko jak temu zaradzić?

M.B.: To jest prawda. Rutyna wynika również z tego, że mamy do czynienia bardzo często z sytuacją tego, że wójt, burmistrz pełni swoje stanowisko od kilku kadencji. I to już jest niewątpliwie rutyna. Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło projekt ustawy ograniczającej liczbę kadencji wójta, burmistrza, prezydenta miasta do dwóch.

K.G.: Mało tego, panie pośle, jest jeszcze tak, o czym pisze prasa, że bywają sytuacje, bywają miejsca, gdzie kandydatem na wójta jest jedna osoba.

M.B.: To prawda, jest ponad...

K.G.: Nie ma konkurenta, nie ma rywala. Czy to są wybory?

M.B.: Jeżeli dobrze pamiętam, jest ponad trzysta takich przypadków...

M.B.: Czy to jest zatwierdzenie tylko pewne faktu pod tytułem, że Jan Kowalski chce być wójtem, więc niech będzie.

M.B.: To prawda, ale wracamy do sytuacji takiej, że osoba ciesząca się autorytetem, na przykład dyrektor szkoły, przecież nie wystartuje przeciwko wójtowi, bo gdyby przegrał, to straciłby swoje stanowisko. Podobnie dyrektor ośrodka zdrowia czy lekarz poważany w danej społeczności, nie mówiąc już o innych mieszkańcach danej gminy. W związku z tym rzeczywiście mamy do czynienia z rutyną, mamy do czynienia z zasklepieniem się samorządów, dlatego projekt ustawy ograniczający kadencję.

Ale jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Otóż rzeczywiście jest tak, że niewykorzystywany jest potencjał, lokalny potencjał. My mówiliśmy 6xP: program, przedsiębiorczość, bo to jest bardzo istotne, promocja, popyt, produkt i prawo. Chodzi o to, żeby tworzyć marki lokalne, żeby sprawiać, pomagać ludziom do tego, żeby wyzwolili swoją przedsiębiorczość, żeby następnie ci, którzy tworzą przedsiębiorstwa, łączyli się w sieci, żeby się wspierali się wzajemnie, żeby tworzyć niejako modę na zakupywanie lokalnych produktów. To są wszystko działania, które mogą sprawić pobudzenie rozwoju gospodarczego poszczególnych terenów. My mówimy także o tym, że należy wyłączyć Warszawę z województwa mazowieckiego, bo różnice w potencjale gospodarczym Warszawy i powiatów okalających Warszawę z powiatem na przykład szydłowieckim na południu, dawne województwo radomskie, są niesamowite, są biegunowo odmienne, bezrobocie w powiecie szydłowieckim sięga 30%, w Warszawie prawie 2%. Są to różnice olbrzymie i te różnice mogą zaważyć w przyszłości na pozyskiwaniu funduszy unijnych. Zresztą takie działania wyłączające stolicę podjęła na przykład Irlandia, wyłączając Dublin, czy nawet Czesi, wyłączając Pragę.

K.G.: Wybory samorządowe 21 listopada, my o tym, jak przebiega ta kampania, będziemy mówić już po godzinie 7.30. Ciekawe rzeczy dzieją się w naszym kraju w związku z kampanią samorządową. Tymczasem pięknie dziękujemy. Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.

M.B.: Bardzo dziękuję. Dobrego dnia państwu życzę.

(J.M.)