Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 14.12.2010

Znany poseł PO popiera PJN

Jarosław Gowin (PO): Daję szanse PJN i mam nadzieję, że taka poważna centroprawica znajdzie poparcie w oczach wyborców.
Jarosław GowinJarosław Gowinfot: W. Kusiński/PR

Jarosław Gowin, poseł Platformy Obywatelskiej, nie ukrywa, że popiera tworzące się ugrupowanie o nazwie Polska Jest Najważniejsza. Jego zdaniem, to pierwsza po 2005 roku inicjatywa polityczna, która ma szansę na wejście do nowego parlamentu. Poseł jest gotów do współpracy z Klubem Parlamentarnym Polska Jest Najważniejsza w takich sprawach jak na przykład polityka prorodzinna.

- Daję pewne szanse PJN - mówi Gowin w "Sygnałach Dnia". Poseł ma nadzieję, że - jak to ujął - taka poważna centroprawica znajdzie uznanie w umysłach i sercach wystarczającej liczby wyborców, żeby przekroczyć próg wyborczy. Zastrzega jednak, że w nowym ugrupowaniu nie widzi zagrożenia dla Platformy.

Gowin przewiduje, że PJN będzie opozycją, jakiej by sobie życzył, gdyż będzie krytykować rząd, ale w pewnych sprawach będzie się z nim w stanie porozumieć. - Liczę, że nie będzie to taka zabetonowana opozycja jak PiS - precyzuje swe oczekiwania poseł.

Gość Jedynki powiedział Krzysztofowi Grzesiowskiemu, że jest przeciwny zgłoszonemu przez PJN projektowi powołania nadzwyczajnej komisji do zbadania katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Poseł PO przypomniał, że w sprawie katastrofy trwa śledztwo i prace specjalistów.

Jarosław Gowin nie zamierza prosić Wojciecha Jaruzelskiego o konsultacje w sprawie ewentualnych zmian w konstytucji. Poseł PO, który jest członkiem sejmowej komisji zajmującej się projektami zmian w ustawie zasadniczej, zwrócił się w tej sprawie do byłych prezydentów, premierów, marszałków Sejmu i Senatu. Zdaniem gościa "Sygnałów Dnia" generał Jaruzelski nie został wybrany na prezydenta w wyborach powszechnych, nie miał więc demokratycznej legitymacji i dlatego poseł nie zaprosił go do konsultacji.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy, kliknij "Daję szanse PJN" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

*

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Jarosław Gowin, Platforma Obywatelska. Dzień dobry, panie pośle.

Jarosław Gowin: Witam serdecznie.

K.G.: Anonsując pana wizytę, mówiłem o takim sondażowym zawrocie głowy w przypadku Platformy. Oto kilka sondaży ukazało się mówiących o poparciu partii politycznych, gdyby oczywiście lada chwila miały odbyć się wybory parlamentarne, i Platforma ma tak: 37, 40, 50, 53% poparcia. Jak mówią fachowcy, jedyny prawdziwy sondaż, a właściwie wybory samorządowe pokazały na przykładzie sejmików wojewódzkich, że ten stopień poparcia, poziom poparcia to niespełna 31%. Jak to jest, kiedy pan czyta sondaże, to jakie pan ma wrażenie, jakie jest realne poparcie dla Platformy?

J.G.: Żeby uniknąć zawrotu głowy, to ja staram się w ogóle nie czytać sondaży...

K.G.: O, to najprostsze wyjście.

J.G.: One są zresztą w Polsce stosunkowo mało wiarygodne. Nie wiem, czy to wynika z niedoskonałej metodologii tych sondaży, czy z tego, że Polacy niezbyt chętnie ujawniają swoje prawdziwe preferencje, natomiast między tymi skrajnościami, czyli między wynikiem 53 a wynikiem, który osiągnęliśmy w sejmikach 31%, ja bym szukał gdzieś tutaj złotego środka. Ten wynik 31% w wyborach samorządowych to jest jednak wynik zaniżony, bo proszę pamiętać, że tam musieliśmy rywalizować z wieloma lokalnymi komitetami, niektórymi bardzo silnymi, jak komitet prezydenta Dutkiewicza na Dolnym Śląsku. Tych konkurentów w wyborach parlamentarnych nie będziemy mieli. Więc jakbym miał strzelać dzisiaj, to powiedziałbym, że tak w okolicy 40, 40 plus.

K.G.: Ale profesor Wawrzyniec Konarski, komentując te wyniki sondażowe, powiada, że Platforma jest partią rządzącą i stąd jest silna, ale silna nie tyle swoim programem, co słabością opozycji.

J.G.: To prawda, że opozycja nie stawia nam zbyt wygórowanych wymagań, ale z drugiej strony nie mogę zgodzić się z tym, że nie mamy osiągnięć. Chociażby ostatni tydzień, czyli bezprecedensowa ofensywa dyplomatyczna pana prezydenta Komorowskiego (on nie jest już członkiem Platformy, ale jest członkiem szerokiego obozu politycznego skupionego wokół Platformy), a z drugiej strony ogromny sukces rządu, mam na myśli to ustalenie dotyczące OFE i to, że fakt, iż Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, które przeprowadziły reformę systemu ubezpieczeń, że ten fakt nie będzie już powodem do absurdalnego karania Polski.

K.G.: Skoro o scenie politycznej naszej rozmawiamy, jakie szanse pan daje partii o nazwie Polska Jest Najważniejsza?

J.G.: No właśnie, zastanawialiśmy się, jak to odmieniać.

K.G.: Jak to odmieniać, tak. Członkowie Polski Jest Najważniejszej?

J.G.: I to pokazuje, że ten projekt powstawał w sposób bardzo, że tak powiem, spontaniczny, nie do końca przemyślany, ale ja daję tej partii pewne szanse, uważam, że to jest pierwsza nowa inicjatywa polityczna po roku 2005, która może wejść do nowego parlamentu. Oczywiście sondaże tutaj też są od Sasa do lasa, od 1 do 10%, ale ja mam nadzieję, że taka poważna centroprawica znajdzie uznanie w umysłach i sercach wystarczającej liczby Polaków, żeby przekroczyć próg wyborczy.

K.G.: Ale czy to znaczy, że Joanna Kluzik-Rostkowska ma rację mówiąc, że od teraz Donald Tusk ma z kim przegrać? Mówiła to podczas weekendowej konwencji partyjnej.

J.G.: To jest po pierwsze nawiązanie do opacznie interpretowanych słów premiera Tuska. Po drugie – z całym szacunkiem i sympatią dla Joanny Kluzik-Rostkowskiej i jej kolegów, na razie to jeszcze nie jest opozycja, która mogłaby Platformie odebrać władzę, natomiast to jest taka partia, która może do naszej debaty politycznej wnieść inny ton. Ja nie ukrywam, że od dawna czekałem na taką właśnie opozycję, to znaczy opozycję, która będzie nas rzeczowo punktować w sprawach na przykład gospodarczych, będzie się rzeczowo spierać, a równocześnie opozycję, która w innych sprawach będzie potrafiła przyznać rządowi rację, że to nie będzie taka opozycja zabetonowana, jaką stało się Prawo i Sprawiedliwość.

K.G.: Mówiła Joanna Kluzik-Rostkowska o tym, że chcieliby być gdzieś między polityką trwania pozbawioną ambicji (rozumiem, że tak określa to, co robi Platforma) a filozofią ciągłego sporu i konfrontacji, czyli to jest ta polityka według Prawa i Sprawiedliwości. To jest miejsce dla tej partii?

J.G.: To jest bardzo uproszczony i bardzo wygodny dla PJN-u schemat podziału. Jeżeli nie chcą filozofii trwania, jeżeli gotowi są wspierać sensowne reformy, zwłaszcza poszerzające przestrzeń wolności gospodarczej czy wspierające politykę prorodzinną, to ten drugi obszar uważam za szalenie ważny raz ze względów moralnych, dwa – ze względu na kryzys demograficzny, który nas trawi. Ale jeżeli PJN ma takie intencje, to w tych sprawach moja ręka wyciągnięta jest do współpracy, co nie zmienia faktu, że PJN jest partią ostro Platformę i rząd krytykującą i w większości spraw pozostajemy w sporze.

K.G.: Na razie mamy inicjatywę tej partii, mianowicie wniosek o powołanie sejmowej komisji nadzwyczajnej do wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Znaczy z tego, co wiadomo do tej pory, to poparcia dla tego projektu nie będzie, dla tego pomysłu. Ale spytam pana jako polityka Platformy.

J.G.: Z czystym sumieniem będę głosował przeciwko temu projektowi. Uważam, że to jest inicjatywa niefortunna i inicjatywa, która gdyby się powiodła, to znaczy gdyby ta komisja naprawdę powstała, to byłaby to kolejna faza i kolejna okazja do upartyjniania katastrofy smoleńskiej, do takiego wyszarpywania sobie pamięci ofiar tej katastrofy. Ja wierzę w działania polskiej prokuratury, wierzę w działania komisji, której przewodniczy pan minister Miller. Jasne, wszyscy chcielibyśmy jak najszybciej poznać przyczyny tego strasznego wydarzenia, ale wiedzieliśmy od początku, że trzeba się uzbroić w cierpliwość. We wszystkich tego typu przypadkach, do których dochodziło w innych krajach, śledztwa trwały wiele, wiele miesięcy.

K.G.: Czy zatem potrafi pan powiedzieć, dlaczego politycy tej partii zaproponowali powołanie takiej komisji? Co za tym stoi?

J.G.: Ja mam wrażenie, że PJN trochę stoi w rozkroku, z jednej strony głos postulaty, które bliskie są mojemu sercu, polityka Platformy, postulaty poszerzenia wolności gospodarczej czy prowadzenia polityki prorodzinnej, z drugiej strony tak jakby obróceni są w przeszłość i zapatrzeni w dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego. Mam wrażenie, że to jest trochę taka próba wyszarpywania sobie tego dziedzictwa między PJN-em a PiS-em.

K.G.: Ale to taki początek działalności politycznej na forum sejmu, taki niefortunny? Można było przewidzieć, że to zostanie odrzucone, taki pomysł powołania komisji.

J.G.: Dziwię się tej inicjatywie. Z o wiele większym zainteresowaniem oczekuję na zapowiedziany gdzieś na początek przyszłego roku projekt ustawy wspierającej rodzinę, bo trzeba sobie otwarcie powiedzieć, pewnie słuchają nas dzisiaj w większości osoby starsze, o tej porze młodzi albo wyprawiają swoje dzieci do przedszkola czy o szkoły, albo sami stoją w korkach samochodowych w drodze do pracy, ale grupą społeczną, która potrzebuje dzisiaj naprawdę potrzebuje największej pomocy, są młodzi rodzice z małymi dziećmi. To jest grupa dotknięta największym kryzysem gospodarczym. Inaczej, to jest grupa, której położenie ekonomiczne jest najtrudniejsze, a przecież to ta grupa dźwiga na sobie ogromny ciężar, ogromny i ważny z punktu widzenia całego społeczeństwa, ciężar wychowywania dzieci.

K.G.: To jeszcze jedna kwestia, panie pośle, sprawa wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Na tę wypowiedź dość nerwowo, a może ostro, to właściwe słowo, zareagował prezydent Bronisław Komorowski. Prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że niedawne zaproszenie generała Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego to sygnał dla wymiaru sprawiedliwości, by nie skazywał generała w procesach dotyczących wydarzeń Grudnia 70 roku i wprowadzenia stanu wojennego, koniec cytatu.

J.G.: Nie uważam, żeby to była trafna wypowiedź, chociaż nie ukrywałem od samego początku, że zaproszenie generała Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego jest dla mnie niezrozumiałe i ja ubolewam z powodu tego zaproszenia. Natomiast nie chciałbym wchodzić w spór dotyczący przeszłości, dotyczący osobistych zasług, w spór między Bronisławem Komorowskim a Jarosławem Kaczyńskim. Ja się czuję człowiekiem Solidarności, byłem wtedy młodym dwudziestolatkiem, kiedy wybuchł stan wojenny, byłem szeregowcem w tej wielkiej narodowej armii, która przeciwstawiała się stanowi wojennemu. I Bronisław Komorowski, i Jarosław Kaczyński nie byli może generałami tej armii, ale byli oficerami. Ja z ogromnym szacunkiem odnoszę się do tego, co robił jeszcze w latach 70. Bronisław Komorowski, z szacunkiem i podziwem, ale szanuję też przeszłość Jarosława Kaczyńskiego.

K.G.: Skoro o generale Jaruzelskim mówimy, pan raczej nie widzi możliwości współpracy czy konsultowania z nim ewentualnych zmian w Konstytucji. Pan się tym zajmuje...

J.G.: Rzeczywiście jestem członkiem...

K.G.: ...w parlamencie, poprosił pan o pomoc byłych prezydentów, byłych premierów, byłych marszałków sejmu, senatu, sędziów Trybunału Konstytucyjnego, przewodniczących tego Trybunału, ale tam miejsca dla generała pan nie ma.

J.G.: Nie ma, dlatego że zaprosiłem do współpracy osoby mające legitymację demokratyczną. Generał Jaruzelski nie został wybrany w wyborach powszechnych, nie został też wybrany w wyborach demokratycznych. Został wybrany przez sejm kontraktowy, który ma zresztą wiele zasług, ale przypominam, że demokratycznie wybrane zostały tylko 33% tego sejmu. Poza tym jest kwestia przeszłości generała Jaruzelskiego, począwszy od tego, co on robił w czasach stalinowskich, gdy – jak wszystko na to wskazuje – współpracował z Informacją Wojskową, no, instytucją najgorszą z możliwych, potem czystki antysemickie w armii, interwencja w Czechosłowacji, stłumienie buntu robotników na Wybrzeżu w roku 70, stan wojenny. Wystarczy tych wyliczeń.

K.G.: Poseł Jarosław Gowin, poseł Platformy Obywatelskiej, gość Sygnałów Dnia. Dziękujemy bardzo, panie pośle, za rozmowę.

J.G.: Bardzo dziękuję.

(J.M.)