Mars zatonął w 1564 roku, po dwudniowej potyczce z Duńczykami, u wybrzeży Olandii. - Okręt był wyposażony w tak olbrzymie armaty, że inne jednostki nie mogły nawet do niego podpłynąć na odległość strzału; dlatego nazywany był niezatapialnym. Statek poszedł na dno po wybuchu, do którego doszło na okręcie. A jak na królewski okręt przystało, miał na pokładzie bardzo wiele monet - opowiadał w "Lecie z Radiem" Tomasz Stachura.
Dlaczego ogromny, królewski wrak poszukiwany był tak długo? - Bo szukanie wraków na dnie morza jest jak szukanie igły w stogu siana. Potyczka trwała dwa dni, ale informacje na jej temat mamy bardzo nieprecyzyjne - wyjaśnia nurek. W 2011 roku trochę przypadkowo natrafił na Marsa szwedzki płetwonurek Richard Lundgren, z ekipą Ocean Discovery.
Jak twierdzi polski badacz, ponieważ na dnie Bałtyku mało jest tlenu oraz światła, wrak jest świetnie zachowany i wygląda jak nowy. - Trzeba zejść do niego na 73 metry. Zanurzanie trwa około 3 minuty. Pobyty na dnie trwają jakieś 30 minut; później niezbędne są 2 godziny wynurzenia - opowiada Tomasz Stachura.
Posłuchaj nagrania rozmowy i dowiedz się, jak często płetwonurkowie natrafiają we wrakach na szkielety oraz kiedy emocje są największe. Rozmawiał Roman Czejarek.
ei