Logo Polskiego Radia
PAP
Aneta Hołówek 16.10.2012

Ulewa nad stadionem. Mecz Polska - Anglia przełożony

Ulewny deszcz, który zalał boisko Stadionu Narodowego uniemożliwił rozegranie spotkania eliminacji piłkarskich mistrzostw świata Polska-Anglia.
Bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski Przemysław Tytoń podczas rozgrzewki w ulewnym deszczu na Stadionie Narodowym w Warszawie, przed meczem eliminacyjnym mistrzostw świata z AngliąBramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski Przemysław Tytoń podczas rozgrzewki w ulewnym deszczu na Stadionie Narodowym w Warszawie, przed meczem eliminacyjnym mistrzostw świata z AngliąPAP/Bartłomiej Zborowski
Galeria Posłuchaj
  • Ze Stadionu Narodowego - Andrzej Janisz (PR1)
  • Agnieszka Olejkowska, rzeczniczka PZPN o przełożeniu meczu Polska - Anglia (IAR)
  • Kibice reprezentacji Polski o przełożeniu meczu Polska - Anglia (IAR)
Czytaj także

Mecz eliminacji piłkarskich MŚ 2014 Polska - Anglia, który miał się rozpocząć o godz. 21 na Stadionie Narodowym w Warszawie, z uwagi na zły stan murawy spowodowany deszczem został przełożony na środę na godz. 17. Kibice są oburzeni decyzją delegata FIFA.

Dach miał być otwarty
Jak przyznała rzecznika prasowa PZPN Agnieszka Olejkowska, decyzja o tym, że dach nad boiskiem nie będzie zamknięty, zapadła już w poniedziałek. - Po spotkaniu delegata FIFA Słoweńca Danijela Josta z obiema reprezentacjami - podkreśliła.
Kilka godzin przed meczem, przy padającym deszczu, zasunięcie dachu było już niemożliwe, m.in. z uwagi na bezpieczeństwo kibiców.
- Zamknięcie i otwarcie dachu nie może odbywać się m.in. przy zalegającej wodzie na dachu oraz silnym wietrze. Woda stwarzałaby niebezpieczeństwo dla osób będących na stadionie, dach otwiera się przecież od środka - przyznała Daria Kulińska, rzeczniczka prasowa Narodowego Centrum Sportu (zarządcy obiektu).
Anglicy już godzinę przed meczem nie chcieli grać w takich warunkach. Nie wyszli nawet na rozgrzewkę. Z kolei polscy zawodnicy przebywali na murawie tylko przez kilka minut - piłka zatrzymywała się w kałużach, trudno było biegać. Od tego czasu trwały rozmowy delegata FIFA z przedstawicielami obu ekip.

Kibice potwornie rozczarowani
O godz. 21. ponownie na murawę wybiegli sędziowie, którzy przez kilka minut sprawdzali stan murawy. Niedługo potem spiker ogłosił, że kolejną inspekcję zaplanowano na 21.45. Zniecierpliwieni kibice zaczęli jeszcze głośniej gwizdać i obrażać PZPN. Z trybun słychać było również donośne okrzyki "złodzieje, złodzieje!". Część fanów opuściła na razie trybuny, a dwóch śmiałków... wbiegło na murawę. Ich efektowne ślizgi na namoczonej trawie były atrakcją dla telewidzów.

O 21.45 sędziowie jeszcze raz wyszli na murawę, ale tylko dwa razy kopnęli piłkę (za każdym razem zatrzymała się w kałuży), po czym wrócili do szatni. Chwilę potem oficjalnie zapadła decyzja o przełożeniu meczu na środę. Oburzeni kibice znów zaczęli gwizdać, a niektórzy zapowiedzieli, że w środę już tutaj nie przyjdą.

- Kpina, wstyd, skandal, żenada - takimi słowami określali odwołanie meczu i późną porę ogłoszenia tej decyzji. W najtrudniejszej sytuacji są fani spoza Warszawy. Jak przyznawali, trudno im pozostać w stolicy do środy - m.in. z powodów rodzinnych i zawodowych. We wtorkowy wieczór tematem numer jeden była kwestia dachu, a drugim - drenaż murawy. Kilkugodzinne opady spowodowały, że na trawie zaległy ogromne kałuże. - Mogę zapewnić, że na Stadionie Narodowym jest dobry drenaż, ale przy takiej ilości wody żaden system nie byłby w stanie jej odprowadzić. Co innego, gdyby to była 20-minutowa ulewa. Ale my mamy nasilający się deszcz - podkreśliła Kulińska. Nowy termin spotkania - 17 października - był przez pewnien czas kwestią sporną.

Chcieli grać w listopadzie
- Strona angielska chciała grać w środę, a polska - 14 listopada (w kolejnym terminie FIFA). Zgodnie z przepisami FIFA mecz powinien odbyć się następnego dnia. I taka decyzja została podjęta przez delegata ze Słowenii - powiedziała Olejkowska.
Jak poinformował przedstawiciel angielskiej federacji Adrian Bevington, 14 listopada Anglia ma zaplanowany mecz ze Szwecją z okazji otwarcia nowego stadionu w Sztokholmie i przełożenie spotkania z Polską na ten termin nie było możliwe.
Rzeczniczka PZPN wierzy, że w środę uda się przeprowadzić mecz.
- Prognozy są takie, że będzie padało coraz słabiej, co pozwoli na zamknięcie dachu i osuszenie murawy - przyznała Olejkowska.
- Mamy nadzieję, że kibice będą mogli wejść na stadion. Cały czas trwają rozmowy. Jeśli będziemy mogli rozegrać mecz z udziałem publiczności, bilety zachowają ważność. Dlatego prosimy kibiców, aby zatrzymali wejściówki - dodała.

Zakrywanie obiektu trwa 15 minut

Z kolei rzeczniczka NCS zapewniła, że w przypadku poprawy pogody możliwie jak najszybciej zostanie uruchomiona procedura zamykania dachu.
- Taki proces może rozpocząć się około pół godziny od chwili ustania opadów. Samo zakrywanie obiektu trwa około 15 minut - zakończyła Kulińska. Ostatecznie dach na Stadionie Narodowym został całkowicie zasunięty tuż przed północą.

man, ah