Logo Polskiego Radia
Jedynka
Tomasz Jaremczak 20.08.2013

Colargol i Uszatek. Se-ma-for to Hollywood w skali mikro

Dawno, dawno temu, gdy z małego ekranu nie straszyły dzieci japońskie potworki, mogliśmy podziwiać przygody kotów Filemona i Bonifacego, Misia Uszatka i Colargola. Filmy powstały w łódzkiej wytwórni filmów lalkowych i rysunkowych Se-ma-for.
Miś ColargolMiś ColargolPAP/Archiwum/Piotr Polak

Przez ponad 60 lat w Se-ma-forze powstało około 1500 obrazów (w tym około 800 lalkowych), które zdobyły na całym świecie ponad 300 nagród i wyróżnień

Wystarczy wymienić filmy "Przygody Kota Filemona", "Zaczarowany ołówek", "Miś Uszatek", "Przygody Misia Colargola”. - Ten ostatni zdobył największą popularność na świecie. Powstał w koprodukcji z Francuzami od serialu "Było sobie życie”. Colargol był znany w Kanadzie jako Jeremy, a w USA jako Barnaby - powiedział w audycji "Lato z Radiem" Zbigniew Żmudzki, prezes Fundacji Filmowej Se-ma-for i założyciel muzeum przy wytwórni filmów. W Azji i w Europie bardzo popularny z kolei był Miś Uszatek. W Finlandii nawet bardziej popularny niż w Polsce. Nazywał się Nalle Luppakorva.

Doskonale te bajki pamięta Marta Mękarska z Fundacji Filmowej Se-ma-for. Jak przyznała wejście do "domu” tych postaci było fantastycznym przeżyciem. Przypomniała, że w czasach gdy powstawały, nie było komputerów i każdą fazę ruchu bohaterów bajek trzeba było narysować na folii, która była później wykorzystywana w wieloplanie. Ewentualnie trzeba było wykonać ten ruch w animacji lalkowej. - To było i jest niesamowicie pracochłonne. Techniki animacyjne nadal funkcjonują, ale są wspomagane przez techniki komputerowe. Przede wszystkim w procesie postprodukcji. Kiedyś dopiero po całym dniu zdjęciowym dowiadywaliśmy się, czy dobrze zrobiono ujęcia. Teraz można to sprawdzać na bieżąco - wyjaśniła Mękarska. Jak podkreśliła, plan animacji lalkowej to Hollywood w skali mikro. - Gdy wchodzi się na plan zdjęciowy, to jakby przekroczyło się próg magicznego królestwa - dodała.

Ale Se-ma-for to też nowe produkcje. Do najgłośniejszych należy "Zajączek Parauszek". Zdjęcia powstają od trzech lat. To serial lalkowy. Animacja lalkowa jest zresztą podobna do tego co dzieję się na planie w filmie aktorskim. Mamy dekorację, aktorów (lalki) i ekipę zdjęciową. A dla Polaków jest o tyle ważna, że to gatunek wymyślony przez Władysława Starewicza ponad 100 lat temu. - Stworzenie tego gatunku to nasz największy wkład w rozwój kinematografii światowej. W Se-ma-forze nadal robimy takie filmy. Taki jest też Zajączek Parauszek - wyjaśnił Zbigniew Żmudzki.

Film nawiązuje do bajek Se-ma-foru, które można było oglądać całą rodziną. Ma wychowawczą i ciepłą fabułę z morałem. - Pierwsze odcinki wyniosłam z Se-ma-fora i zaniosłam na rodzinne oglądanie. Wszyscy byli zachwyceni. Mówili, że nareszcie powstała bajka, którą można pokazać dzieciom. Natomiast dzieci siedziały jak zaczarowane - ujawniła pani Marta.

Przy studiu Se-ma-for działa też muzeum. Powstało, bo do końca nie było wiadomo, co robić z dekoracjami i lalkami, które zostały po filmach. - Mamy tam stare lalki, są folie z "Zaczarowanego ołówka" i "Kota Filemona", jest trochę sprzętu - wylicza Żmudzki. Każdy może się dowiedzieć, co to jest animacja i jak powstają filmy rysunkowe. To doskonałe miejsce na rodzinną wycieczkę.

Ze Zbigniewem Żmudzkim i Martą Mękarską rozmawiała Małgorzata Raducha.

tj