Jan Kondrak jest od lat zafascynowany Stachurą. A zainteresował się nim przez przypadek. - Podczas wykładu koleżanka przesłała mi zwitek papieru, na którym były dwa wiersze - wspomina piosenkarz. Zorientował się, że to nie ona je napisała, bo... były zbyt dobre. A jednak znał umiejętności koleżanek i kolegów i umiał ocenić, co kto potrafi. - Bo gdyby to było choć trochę słabsze, to bym tylko pomyślał "ale zdolna" - dodaje. Spytał więc co to za poezja, na co koleżanka zareagowała zdziwieniem, że nie zna. - Poczułem się, jakbym popełnił jakieś faux pas - śmieje się Jan Kondrak.
Jan Kondrak
Jego zdaniem, Edward Stachura był artystą, a to dużo więcej niż bycie tylko poetą. On wpływał na życie swojego otoczenia. - Złożył życie w ofierze i w celu potwierdzenia tego, co on mówi, w celu sprawdzenia prawdziwości tego, co spostrzegł w nas jako ludziach i opisał to - mówi. Stachura popełnił samobójstwo, ale opisywał ten proces.
W ocenie gościa radiowej Jedynki, Edward Stachura wzbogacił polszczyznę. Był sześciojęzyczny, używał tych języków i całe bogactwo tych języków przeniósł do polszczyzny.
Jan Kondrak prostuje też pewne zamieszanie związane z nazwą zespołu. Kiedy byli w Wielkiej Brytanii menadżerowie uznali, że nazwa Lubelska Federacja Bardów jest zbyt długa i kosztowna, bo trzeba zadrukować więcej papieru i w konsekwencji więcej trzeba zapłacić. Dlatego skrócono nazwę do słowa Federacja. - Nic to nie dało więc wróciliśmy do poprzedniej nazwy, ale skutki zamieszania jeszcze odczuwamy - mówi Jan Kondrak. Ale Lubelska Federacja Bardów nie rozpadł się, działa, nagrywa, a skutkiem tych nagrań jest płyta "Stachura-Poematy".
Posłuchaj całej rozmowy, którą prowadziła Maria Szabłowska.
(ag)