Logo Polskiego Radia
Jedynka
Tomasz Jaremczak 08.05.2013

"Szymborska nie chciała, by jej poezje śpiewano"

- Ona zawsze miała dystans do śpiewanych wierszy - przyznała w rozmowie z Jedynką poetka Ewa Lipska.
Ewa Lipska podczas wieczoru poezji Wisławy Szymborskiej Szymborską jesień się zaczynaEwa Lipska podczas wieczoru poezji Wisławy Szymborskiej "Szymborską jesień się zaczyna" PAP/Archiwum/Jacek Bednarczyk

Kiedyś wiersze Ewy Lipskiej śpiewali tacy artyści, jak Marek Grechuta, Grzegorz Turnau, zespoły Skaldowie i Wawele. To były dziwne czasy, kiedy zespoły muzyczne posiadały kierowników literackich - śmieje się Ewa Lipska i przypomina, że powstawały wtedy piosenki pisane specjalnie dla grup.

Jej zdaniem, czym innym jest jednak poezja śpiewana. - Na szczęście nie miałam takiej sytuacji, że wykonanie na tyle mnie poraziło, bym musiała zaprotestować. W zasadzie zawsze miałam szczęście do wykonawców - powiedziała poetka.

Ewa Lipska twierdzi, że lubiła się przyglądać swoim wierszom w muzycznym opakowaniu. Nabierały innych wymiarów. - Wychodziłam też z założenia, że to jedna z form przemycania poezji. Jeśli komuś się spodoba piosenka, to może sięgnie po książki danego autora - powiedziała.

Ale nie wszyscy poeci lubią, gdy sięga się po ich poezję. Wisławę Szymborską np. przekonała dopiero Łucja Prus, gdy zaśpiewała "Nic dwa razy się nie zdarza". Poetka uważała, że co innego wiersze, a co innego piosenki. - Ja nie do końca się z tym zgadzam - powiedziała Lipska. Jej zdaniem między artystą i tekstem musi zaiskrzyć. To osobiste przeżycie śpiewającego, na które autor już nie ma wpływu.

Posłuchaj rozmowy Michała Montowskiego z Ewą Lipską o różnych sposobach słyszenia poezji, o brzmieniu języka polskiego i języków obcych oraz m.in. o tym, czym śpiewanie poezji różni się od recytowania.

tj