Logo Polskiego Radia
Jedynka
Tomasz Jaremczak 10.06.2013

Jan Englert: jestem jak Błaszczykowski

- Jestem tym, który wypracowuje bramki, które strzelają inni - powiedział w Jedynce aktor i dyrektor Teatru Narodowego Jan Englert.
Jan EnglertJan EnglertPAP/Archiwum/Leszek Szymański

Jan Englert jest jednym z tych nielicznych dyrektorów teatrów, który w swojej pracy nie szuka udziwnień. Czasami jednak mu się zdarzają. - Jeśli chce się żyć w tej chwili naprawdę, to nie można się zasklepiać w żadnej formule. Czasem trzeba spróbować nieświeżego sera, odmienić dietę, chociażby po to, żeby zobaczyć, jak to smakuje - powiedział.

Przyznał, że nie zawsze to, co jest serwowane w Teatrze Narodowym jest w jego guście. Pilnuje natomiast rzemiosła. Zdaniem Englerta, to jedyne pewne dzisiaj kryterium. Zapewnił, że amatorszczyzny do Teatru Narodowego nie wpuszcza. Może natomiast wpuścić coś, co nie jest w jego guście, albo mu się nie podoba. - Musi to być zrobione przedstawienie. Tego będą się trzymał dopóki będę dyrektorem. Nawet jak przestanę nim być, to w moich opiniach o przedstawieniu, to jest jedyne kryterium, którym się posługuję. Profesja, profesjonalizm, rzemiosło – podkreślił Englert.

Englert jest też jednym z tych nielicznych dyrektorów teatru, który ma świetny zespół młodych aktorów. Jak sam zauważa ma tę przewagę, bo uczy w szkole aktorskiej i siłą rzeczy ma przegląd wśród "młodzików i juniorów”. Na 50 osób w zespole, ponad 20 to jego uczniowie. - Czasem zdarza mi się nie zauważyć Lewandowskiego (Roberta), ale raczej widzę to, co jest dobre - powiedział Englert.

Dyrektor Englert przyznaje, że ma tę komfortową sytuację, iż od szkoły rozumie swoich aktorów i wie na co ich stać. W pewnym stopniu może nawet czuwać nad ich rozwojem. - Próbuję pilnować, żeby nie siedzieli na ławie rezerwowych. W wysokim stopniu to się udaje - powiedział Englert.

Przyznaje jednak, że przede wszystkim jest aktorem. To jego wyuczony zawód, a reszta jest jego pochodną. - Pamiętam jak pukałem do drzwi różnych dyrektorów z prośbą o jakąś pracę. Jak nie bardzo mi szło. Jak trzymałem halabardę. Bywałem i trzecim halabardzistą. Wiem jak to boli i smakuje - powiedział. Englert przypomniał, że były to inne czasy, gdzie wyraźnie była ułożona hierarchia. Dzisiaj, jego zdaniem, można w ciągu jednego dnia zostać tabloidowym generałem. - Jest łatwiej i trudniej zarazem. Łatwiej, bo jest większa możliwość trafienia szóstki, a jednocześnie okazuje się, że trafiło ją 150 osób i jest bardzo nisko płatna - powiedział Englert.

Englert zgodził się z opinią, że najważniejsza w życiu aktora oprócz talentu jest praca. Dodał jednak do tego szczęście. - Polega na tym, żeby trafić we właściwe miejsce, we właściwym czasie i we właściwe towarzystwo - podsumował Englert.

Z Janem Englertem rozmawiała Anna Retmaniak

tj