Prezydent Dalia Grybauskaite wytknęła szefowi Akcji Wyborczej Polaków na Litwie europosłowi Waldemarowi Tomaszewskiemu, że podczas debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu zarzucił Litwie dyskryminację mniejszości polskiej za niedopuszczenie dwujęzycznych nazw ulic.
Politolog, profesor Roman Kuźniar wyjaśnia w "Więcej świata", że nie jest to sprawa relacji dwustronnych, ale problem litewski. – Rzutuje to na klimat stosunków polsko – litewskich, ale kiedyś bywało gorzej - łagodzi Kuźniar i zwraca uwagę, że - dawniej także dochodziło do różnych incydentów w stosunkach dwustronnych na tle praktyki przestrzegania standardów ochrony praw mniejszości narodowych na Litwie.
Litewski sąd nałożył karę finansową na obwód solecznicki za to, że nie zdjął dwujęzycznych tablic z nazwami ulic na prywatnych budynkach. - Pani prezydent powinna przejechać się przez Opolszczyznę i zobaczyć tablice w języku polskim i niemieckim, które nikomu nie przeszkadzają i które są wzorem w tym zakresie – proponuje Kuźniar. Jednocześnie apeluje, żeby wobec tego rodzaju wypowiedzi czy incydentów wykazywać pewną wyrozumiałość i tolerancję, mimo – że są to wypowiedzi przykre, bo nieuprawnione.
Profesor Kuźniar ocenił także polską politykę wobec Ukrainy, jako właściwą. Kraj ten wydawał się szansą dla naszej dyplomacji. Mieliśmy nadzieję, że wprowadzimy Ukrainę w struktury zachodnie. Zdaniem profesora były to nadzieje uprawnione. – Strona polska robiła, to co należało. Nie mogliśmy postępować inaczej i będziemy postępować tak samo w przyszłości, ponieważ wierzymy, że chcą tego sami Ukraińcy – mówił gość programu "Więcej świata”.
Profesor przyznaje jednak, że polska dyplomacja zrobiła kilka błędów. – Było trochę myślenia życzeniowego połączonego z dobrymi życzeniami dla samych Ukraińców. To mogło przesłaniać trzeźwość analizy – przyznał Kuźniar, ale za chwile dodał, że - mieliśmy obowiązek grać do samego końca i wierzyć, że strona ukraińska działa w dobrej wierze.
Profesor podkreśla, że wybór Ukrainy w sprawie stowarzyszenia z Unią Europejską ciągle jest otwarty, jednak trzeba pamiętać, że należy on do legalnych, demokratycznie wybranych władz. Poparcie Ukraińców dla stowarzyszenia z UE stale rośnie. Dziś jest na poziomie 50 % , ale za dwa lub trzy lata może być na poziomie 70%. - To dlatego, ze oferta rosyjska nie rozwiąże problemów gospodarczych Ukrainy. Przeciwnie, będzie pogłębiać uzależnienie Ukrainy od Rosji i będzie uniemożliwiać przeprowadzenie reform – wyjaśnia Kuźniar. Według profesora, unijna oferta była trudniejsza, ale korzystniejsza długofalowo.
Gość radiowej Jedynki zauważa, że na Ukrainie potrzebna jest wymiana elit, bo obecne troszczą się tylko o swój interes. – Ten kapitalizm oligarchiczny powoduje, że oligarchowie i ich przedstawiciele, czyli politycy, reprezentują głównie własne interesy, a nie interesy państwa, społeczeństwa i obywateli – mówi Kuźniar. - Czeka nas długi marsz, bo do wyborów prezydenckich na Ukrainie nic się nie zmieni – prognozuje Kuźniar.
Rozmawiał Grzegorz Ślubowski.
iz