Logo Polskiego Radia
Jedynka
Agnieszka Jaremczak 19.07.2014

Ekspert: na Ukrainie doszło do zbrodni wojennej

Amatorzy nie obsługują systemu Buk. Co najmniej 18 miesięcy trwa podstawowe szkolenie obsługi jak działa wyrzutnia rakiet ziemia–powietrze. A to zdaniem gości Jedynki świadczy o tym, że osoby, które zestrzeliły malezyjski samolot musiały mieć doświadczenie.
Posłuchaj
  • Konsekwencje katastrofy malezyjskiego samolotu. Andrzej Jonas (The Warsaw Voice), Bartosz Cichocki (ekspert do spraw wschodnich) Grzegorz Cieślak,specjalista od terroryzmu z Collegium Civitas (Świat w Jedynce/Jedynka)
Czytaj także

Specjalista od terroryzmu Grzegorz Cieślak z Collegium Civitas mówił w audycji "Świat w Jedynce", że do obsługi systemu Buk potrzebna jest cała przeszkolona załoga. - Żaden kozak ani ataman nie jest w stanie tego obsłużyć - powiedział. - Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że ten który strzelał w czwartek to jedna z nowocześniejszych wersji, a zatem mówimy o sprzęcie, który przyjechał z Rosji - dodał.

Z kolei ekspert do spraw wschodnich Bartosz Cichocki przypomniał, że na wschodzie Ukrainy działają terroryści, którzy są uzbrajani przez Rosję. - Dla mnie ostatecznie przekonywujące o winie Rosji jest wystąpienie Baracka Obamy. Niezwykle rzadko zdarza się, by przywódca mocarstwa tak szybko po wydarzeniu, tak dosadnie stawia oskarżenia. To znaczy, że on ma komplet danych, które stawiają sprawę jasno - tłumaczył.

Zestrzelenie malezyjskiego samolotu. Zobacz serwis specjalny >>>

W piątkowym wystąpieniu Obama odpowiedzialnością za zestrzelenie malezyjskiego samolotu, na pokładzie którego było 298 osób, obarczył Moskwę. - Separatyści nie mogliby działać tak, jak działają bez zaawansowanych szkoleń i sprzętu z Rosji - zaznaczył amerykański przywódca.

Goście radiowej Jedynki obawiają się jednak, że świat nigdy nie pozna prawdy na temat wydarzeń z 17 lipca. - Szanse na przeprowadzenie realnego śledztwa w tej sprawie są bliskie zera - mówił Andrzej Jonas, redaktor naczelny "The Warsaw Voice". Jego zdaniem, świadczą o tym napływające z Kijowa wiadomości o tym, że separatyści zabierają z miejsca katastrofy zarówno resztki samolotu, jak i ciała ofiar. - Znaczna część materiałów dowodowych nie pozostaje na miejscu. Można przypuszczać, że część dowodów, jak na przykład lady rakiety, która uderzyła w samolot bądź ślady na resztkach kadłuba mogą być zabrane - podkreślił.

Co więcej, miedzynarodowi inspektorzy z OBWE, którzy pojechali na miejsce, gdzie spadł samolot mieli utrudnioną pracę. - W moim przekonaniu strona rosyjska zapewne będzie czyniła wszystko, żeby przeprowadzenie materialnego dowodu maksymalnie utrudnić - tłumaczył Jonas.

Eksperci przypomnieli, że teren na którym bojówkarze toczą wojnę z ukraińską armią jest monitorowany przez siły NATO. Chodzi między innymi o systemy AWACS, które od kilku miesięcy monitorują przestrzeń nad wschodnią Europą.

- Udawaliśmy na Zachodzie, że na Ukrainie nie toczy się wojna. Tymczasem mamy do czynienia ze zbrodnią wojenną - przekonywał Bartosz Cichocki. Według niego, zestrzelenie samolotu będzie mieć poważne konsekwencje dla wielu państw. Jak przewiduje, wiele rządów znajdzie się pod niezwykle silną presją opozycji i opinii publicznej, które będą żądać zdecydowanych działań w sprawie wyjaśnienia okoliczności katastrofy. - Dojdzie do destabilizacji wielu scen politycznych. A Rosja będzie się temu z satysfakcją przyglądać - mówił ekspert.

Rozmawiał Krzysztof Renik.

(asop, pg)