Prezydent Ukrainy rozwiązał parlament i zarządził wybory na 26 października. Formalnie powodem był brak koalicji rządzącej. Decyzja ta miała jednak przede wszystkim charakter polityczny i była oczekiwana przez większość Ukraińców.
Wydarzenie to jest kluczowe dla zrozumienia tego, co w najbliższych miesiącach może się dziać u naszego wschodniego sąsiada. - Rozwiązanie parlamentu i ogłoszenie przedterminowych wyborów poważnie utrudni osiągnięcie kompromisu - mówił w "Sygnałach dnia" Marek Menkiszak, kierownik Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich. Według niego, prezydent Petro Poroszenko będzie dążyć do tego, by jego partia zdobyła większość w parlamencie, która pozwoli jej na stworzenie rządu. Oznacza to, że prezydent nie będzie mógł postępować wbrew nastrojom opinii społecznej na Ukrainie.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
- A większość Ukraińców domaga się zdecydowanych działań i zwycięskiej wojny z separatyzmem na wschodzie i w żadnym razie nie chce zawieszenia broni. Prezydent Poroszenko nie może sobie pozwolić na pokazanie słabości. Będzie się od niego oczekiwać sukcesów militarnych - tłumaczył ekspert.
Według Marka Menkiszaka, działania prezydenta Ukrainy będą torpedowane przez Kreml. - Rosja dąży do pokazania, że Poroszenko jest słaby i że ponosi klęski - dodał. Przedstawiciel OSW uważa, że Moskwa będzie dążyć nie tylko do militarnego wzmocnienia separatystów, ale też do tego, by Kijów zaczął z nimi rozmawiać. Taki komunikat wysłał po szczycie z Mińsku Władimir Putin. Prezydent Rosji po raz kolejny ogłosił, że to nie Rosja jest stroną w konflikcie na Ukrainie.
Putin: kryzys na Ukrainie to nie jest sprawa Rosji >>>
- Jest to absolutnie sprzeczne ze stanem faktycznym. Problemem jest to, że strona rosyjska usiłuje zmusić Kijów do tego, żeby rozmawiał bezpośrednio z separatystami, którzy są określani w Kijowie jako terroryści. Dzieje się to w sytuacji, kiedy Moskwa faktycznie kontroluje separatystów i steruje ich działaniami - dodał gość Jedynki.
Rosja próbuje też torpedować zbliżenie Kijowa do Brukseli. - Nasza integracja z UE to nasz cywilizacyjny wybór, który żadną miarą nie jest wymierzony przeciw innym naszym sąsiadom. Przeciwnie - wpłynie to pozytywnie na stosunki z wszystkimi sąsiadami, przede wszystkim w dziedzinie gospodarczej - zapewniał w Mińsku Poroszenko.
Po spotkaniu z prezydentem Ukrainy Putin podkreślał, że głównym tematem rozmowy były następstwa umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską, która ma być podpisana we wrześniu. Jak podkreślał, niesie ona duże zagrożenie dla rosyjskiej gospodarki. Wymienił między innymi inne normy techniczne i fitosanitarne obowiązujące we Wspólnocie, które utrudnią wymianę handlową i współpracę przemysłową między obydwoma krajami. Poinformował, że do 12 września mają zostać sformułowane propozycje odnośnie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią.
- W wystąpieniu prezydenta Putina w Mińsku znalazły się dosyć kuriozalnie brzmiące tezy. Jedna z nich głosi, że Ukraina ma prawo do swobodnego wyboru sojuszy ekonomicznych i wojskowych pod warunkiem, że nie będzie to szkodzić interesom Rosji. A druga teza, mówiąca o tym, że dla Rosji nie do przyjęcia jest prowadzenie normalnych, rynkowych reguł konkurencji - mówił Marek Menkiszak.
Rozmawiała Kamila Terpiał - Szubartowicz.
>>>Zapis całej rozmowy
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
(asop, pg)