Paweł Lisicki z "Uważam Rze" i Łukasz Lipiński z "Gazety Wyborczej" rozmawiali w Sygnałach Dnia o ostatnich doniesieniach związanych z katastrofą smoleńską i wyniku prowadzonego od dwóch lat śledztwa w tej sprawie.
- Niedobrze się stało, że z jednej strony mamy komisję Antoniego Macierewicza, który stawia swoją hipotezę wydarzeń w Smoleńsku. A jako drugą stronę rozumiem oficjalne instytucje, przedstawicielstwa, dawniej działającą Komisje Millera, obecnie prokuraturę. Brak jest na to co się stało rzetelnej odpowiedzi. Ta debata wokół katastrofy często zamienia się w połajanki i oskarżenia - ona się bardzo szybko eskaluje i wtedy dochodzi do bardzo ostrych emocji - komentował dziennikarz "Uważam Rze".
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
- W tym wszystkim za mało jest argumentów i próby wyjaśnienia jakie są hipotezy, gdzie jest ich słabość, a gdzie jest ich siła. I tego właśnie brakuje – mówił Paweł Lisicki. Jak dodał prokuratura nakręca spiralę wzajemnych oskarżeń przez to, jaki ma sposób funkcjonowania i w jaki sposób odnosi się do tych pojawiających się hipotez i wypowiedzi.
- Nie należy stawiać wozu przed koniem. Też mam dużo zastrzeżeń do polityki informacyjnej prokuratury i moim zdaniem prokuratura dużo częściej powinna zabierać głos, ale to jest choćby tak jak z tą lansowaną ostatnio teorią dwóch wybuchów czy zamachów to prokuratura w sierpniu 2010 roku ogłosiła wyniki ekspertyz w tej sprawie. Z badań wynikało, że nie ma powodu, by sądzić, że na pokładzie samolotu mogło dojść do jakiegokolwiek wybuchu. I to już zostało powiedziane - mówił Łukasz Lipiński.
Czytaj więcej w serwisie specjalnym >>>
- Trudno, by prokuratura miała się ustosunkować czy odnieść do każdej teorii - dodał Lipiński. - Najgorsze w tej sprawie jest to, że PiS dla swojego politycznego interesu podważa autorytet państwa polskiego. Nawet sam pomysł powołania komisji ma pokazać, że państwo coś zaciemnia i coś ukrywa. Nawet jeśli PiS kiedyś wygra wybory to przejmie to samo państwo. Nazywanie wszystkich zdrajcami to robienie bardzo złej roboty - mówił dziennikarz "Gazety Wyborczej".
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski
sm
>>>Przeczytaj całą rozmowę