Kandydatem na premiera jest Piotr Gliński, profesor Polskiej Akademii Nauk. Henryk Domański, z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, mówi, że jest zaskoczony zgodą swojego kolegi. - Widziałem go w ubiegłym tygodniu, nie powiedział mi o tym. Przeczytałem, że jest kandydatem, co mnie zdziwiło, potem zdziwiłem się jeszcze bardziej – powiedział Henryk Domański.
Gość Jedynki zastanawiał się, czy można zdefiniować rząd ekspertów i określić, czym się różni od rządu nieekspertów. - Nie ma polityki bez reprezentacji interesów – oświadczył socjolog. - Naukowcy są często technokratami. Taki rząd były zagrożeniem dla demokracji, niezwykle autorytarny. Takiego rządu raczej się unika – komentował. Ma również wątpliwości, czy PiS naprawdę dopuszcza potencjał tego gabinetu. Przypuszcza, że prezesowi PiS może zależeć na podtrzymywaniu stanu napięcia i przekonywaniu społeczeństwa, że jest źle. Według niego Jarosław Kaczyński próbuje stworzyć rozwiązanie przejściowe, bo nie uznaje za realne rozpisania wyborów, w których wygrałby PiS.
Czy ktoś może poprzeć kandydata PiS? Domański obawia się, że ktoś nieznany w świecie politycznym, nie będzie wiarygodny dla polityków i wyborców. Według niego, Piotr Gliński mógłby odegrać pewną rolę w integracji prawicy.- Piotr Gliński reprezentuje poglądy PO-PiS-u z 2005 roku. To człowiek uczciwy, ale nieznany. Być może taka postać byłaby w stanie bardziej zjednoczyć prawicę, niż Zbigniew Ziobro czy Tadeusz Cymański – powiedział.
Komentując sobotni marsz zorganizowany przez PiS ”Obudż się Polsko”, Domański ocenił, że nie przysporzy on zwolenników PiS-owi, ale zabierze ich PO. Jak mówi - ludzie widzieli tysiące protestujących, więc wywnioskują, że ”jest źle”. Uważa też, że wielkość tego marszu mogła podziałać obezwładniająco na zwolenników PJN i SP - w jego ocenie są to już marginesy sceny politycznej.
Rozmawiała Kamila Terpiał-Szubartowicz
agkm
>>>Przeczytaj zapis całej rozmowy