Logo Polskiego Radia
Jedynka
Agnieszka Kamińska 26.03.2013

Kosiniak-Kamysz: rząd będzie walczył o każde miejsce pracy

Dłuższy okres rozliczeniowy pomaga utrzymać miejsca pracy, a takie zapisy już obowiązywały w ustawie antykryzysowej – tłumaczył w Jedynce minister pracy. „S” ocenia, że projekt rządu robi z pracowników niewolników.
Minister pracy Władysław Kosiniak-KamyszMinister pracy Władysław Kosiniak-KamyszWojciech Kusiński, Polskie Radio
Galeria Posłuchaj
  • Władysław Kosiniak-Kamysz o strajku i prawach pracowniczych w "Sygnałach dnia"
Czytaj także

Od kilku godzin trwa strajk „Solidarności” na Śląsku i w Zagłębiu. Według szefa śląsko-dąbrowskiego oddziału ”S” Dominika Kolorza, strajk jest wyrazem "ogromnej determinacji społeczeństwa Śląska”, jest to „żółta kartka za sześć lat upodlenia pracowników i społeczeństwa' i "nie może być tak, że rząd potrzebuje społeczeństwa raz na cztery lata”. Z kolei strajkujący, z którymi rozmawiał reporter Jedynki, zauważali, że zarabiają coraz mniej, a „oni” coraz więcej.

Lider ”S” Piotr Duda mówił, że związki zawieszą strajki, jeśli rząd wycofa projekt ustawy dotyczący elastycznego czasu pracy”. To był główny i jedyny warunek związkowców.

Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz mówił w Jedynce, że w ustawie chodzi o wydłużenie możliwego rozliczeniowego czasu pracy z 4 miesięcy do 12. - Drugi zapis to elastyczny czas pracy, dostosowany do potrzeb pracownika. Na przykład występuje on z wnioskiem do pracodawcy, że dwa razy w tygodniu chce zaczynać pracę nie o godzinie 8 a 10, bo musi odprowadzić dziecko do przedszkola – tłumaczył minister pracy. Zaznaczył, że do wydłużonego czasu pracy i okresu rozliczeniowego musi być zgoda strony związkowej na poziomie zakładu pracy. Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że na 12-miesięczny okres rozliczeniowy w ustawie antykryzysowej pracodawcy i związkowcy się już wcześniej zgadzali, bo takie zapisy były w ustawie antykryzysowej, która obowiązywała do końca 2011 roku. Zaznaczył, że to nic nowego, a poza tym o sprawie dyskutowano przez 9 miesięcy w zespole do spraw prawa pracy Komisji Trójstronnej. Dodał, że strona społeczna nie jest zaskoczona. Według niego "to utrzymywanie miejsc pracy w Polsce”.

- Rząd będzie walczył o każde miejsce pracy. Ustawa antykryzysowa pokazała, że ten element się najlepiej sprawdził – podkreślił. Według ministra, były zakłady pracy, które skorzystały z tego rozwiązania, tam gdzie pracownicy wyrazili na to zgodę. Były jednak i takie przedsiębiorstwa, gdzie związkowcy odrzucili takie wyjście, na poziomie firmy.

Jednak według "Solidarności”, jeśli ustawa wejdzie w życie, to pracodawca będzie mógł wymagać, aby pracownik przez 28 tygodni z rzędu pracował od poniedziałku do soboty, przez 12 godzin, a liczba godzin rocznie będzie się zgadzała. Minister Kosiniak-Kamysz podkreśla jednak, że takie rozwiązanie nie wejdzie w życie, jeśli nie zgodzi się na nie pracownik czy związek zawodowy. Zaznaczył, że w projekcie zaproponowano, aby dostarczać pracownikowi harmonogram na dwa miesiące wcześniej, by mógł pogodzić życie rodzinne i prywatne z zawodowym.

Umowy śmieciowe i pomostówki

Związkowcy chcą uchwalenia ustaw ograniczających stosowanie umów śmieciowych i zaniechanie likwidacji rozwiązań emerytalnych przysługujących pracownikom zatrudnionych w szczególnych warunkach, chodzi o przedłużenie ustaw o emeryturach pomostowych. Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że na Śląsku strona rządowa wyraźnie powiedziała związkowcom, iż nie ma możliwości przedłużania przepisów o pomostówkach. Podkreślił, że przepisy wygasną dopiero w 2042 roku. Zaznaczył, że to jedyny punkt, w którym rząd podkreślił, że nie widzi potrzeby zmian.

- Jeśli chodzi o umowy śmieciowe, zaproponowaliśmy na zespole Komisji Trójstronnej, żeby w pierwszej kolejności oskładkować zbiegi umów zleceń. Obecnie mamy sytuację nie do zaakceptowania, że z jednym pracownikiem zawiera się kilka umów-zleceń. Pierwsza na niską wartość 100-150 złotych – od niej odprowadzane są składki. Można jednak zawrzeć z tym samym pracownikiem drugą umowę na 1000 zł, potem i ewentualnie trzecią – opisywał sytuację minister pracy. Kosiniak-Kamysz mówi, że mamy spowolnienie gospodarcze, ale musi być rozwiązanie pozwalające oskładkować te umowy.

Minister zaznaczył, że mamy do czynienia nie ze strajkiem generalnym, a z solidarnościowym, z pracownikami sądów rejonowych.

Strajk nie zniechęca mnie do prowadzenia dialogu – mówił minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak stwierdził, bez dialogu społecznego nie można walczyć ze spowolnieniem gospodarczym.

Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział też, że uczestniczył w rozmowach na Śląsku na każdym etapie. – Zaczęły się 30 stycznia. Powołaliśmy z wicepremierem Piechocińskim pięć zespołów roboczych, w pięciu grupach tematycznych, rynku pracy, zabezpieczenia społecznego, gospodarki, zdrowia, szkolnictwa – mówił minister. Dodał, że w połowie marca podsumowano te prace w ciągu siedmiu godzin. Według niego przyjęto ”wiele postulatów, na których zależało związkowcom” – w ustawie o ochronie miejsc pracy na 9 postulatów strona rządowa przyjęła sześć.

Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski

agkm

>>>Przeczytaj całą rozmowę