Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Bartłomiej Makowski 23.10.2023

73 lata temu na ulice Warszawy wyjechały pierwsze miejskie taksówki

Od radzieckich pobied, przez warszawy, po duże fiaty – auta Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego były stałym elementem krajobrazu stolicy w PRL. 23 października 1950 roku na ulice wyjechały pierwsze z nich.  

Od zakończenia wojny po stolicy kursowały półlegalne, prywatne taksówki. Przedsiębiorczość warszawiaków dała o sobie znać bardzo szybko: o ile w 1946 roku po zrujnowanym mieście kursowały 22 taksówki, to rok później było ich już 624. W kolejnym roku władze wprowadziły koncesje indywidualne na przewóz osób.

Stan powojennych prywatnych taksówek odzwierciedlał kondycję zniszczonego kraju. Większość ówczesnych wozów była w opłakanym stanie technicznym. Zakup nowego auta lub zdobycie części zamiennych graniczyło z cudem. Po stolicy jeździły rozklekotane graty pamiętające czasy II Rzeczpospolitej, porzucone przez okupantów na miejscu lub  zdobyte przez taksówkarzy na Ziemiach Odzyskanych.


Posłuchaj
04:56 taksówki felieton.mp3 Audycja Macieja Dobrzyńskiego i Haliny Kucharskiej z cyklu "Warszawa da się lubić", poświęcona historii stołecznych taksówek. (PR, 9.01.1984)

 

Obdrapany lakier i przeżarta rdzą karoseria była znakiem rozpoznawczym prywatnych taksówek na przełomie lat 40. i 50.  Fot.: NAC Obdrapany lakier i przeżarta rdzą karoseria była znakiem rozpoznawczym prywatnych taksówek na przełomie lat 40. i 50. Fot.: NAC

Od pobiedy do "Zmienników"

Pierwsze miejskie taksówki musiały wyglądać podobnie, ale nowe komunistyczne władze, dążące do upaństwowienia jak największej liczby gałęzi gospodarki, znalazły już na to sposób. Od 1951 roku, pociągami, w specjalnych skrzyniach, przywożono ze Związku Sowieckiego auta GAZ Pobieda. Auta z charakterystyczną, wymalowaną wzdłuż linii bocznej szachownicą były przeznaczone właśnie na potrzeby Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego w Warszawie. Radzieckie samochody kusiły nowością i choć przejazd miejskim wozem kosztował więcej (różnica w cenie za kilometr wynosiła 20 gr – 2 zł do 1,80 zł), to auta MPT cieszyły się popularnością. 

Miejscy taksiarze nie dbali o państwową własność i stan pobied zaczął przypominać kondycję prywatnych taksówek. Wysłużone radzieckie wozy powoli były zastępowane przez bliźniaczą, ale już rodzimą konstrukcję – produkowane w zakładach Fabryki Samochodów Osobowych popularne Warszawy. Na potrzeby przedsiębiorstw taksówkarskich wypuszczono nawet specjalną linię warszaw - były to pierwsze seryjne auta w Polsce z częścią pasażerską oddzieloną szybą oraz sygnalizatorem "TAXI". 

Fach warszawskiego taksówkarza wymagał niekiedy pracy w ekstremalnych warunkach. fot: NAC Fach warszawskiego taksówkarza wymagał niekiedy pracy w ekstremalnych warunkach. fot: NAC

Warszawy w roli taksówek można było spotkać na ulicach stolicy jeszcze w latach 80. Były jednak już od końca lat 60. skutecznie wypierane przez duże fiaty. Na ulicach i postojach można było spotkać takie pojazdy w szerokiej palecie barw, jednak najsłynniejsze stały się wozy w kolorze Safari, podobne do tych, którymi jeździli bohaterowie serialu "Zmiennicy".

Duzy Fiat NAC 1200.jpg
Fiat 125p - kultowy samochód PRL

Początki stołecznych taksówek

Przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego przejażdżka taryfą była luksusem. Pojawienie się pierwszych dorożek automobilowych wywołało sensację. Pierwszymi taksówkarzami byli entuzjaści motoryzacji, ale wkrótce wiatr zmian poczuli potentaci rynku usług tradycyjnych dorożek konnych. Pierwszą warszawską korporację taksówkarską otworzyli w 1908 roku bracia Szyndlerowie, którzy dysponowali trzydziestoma automobilami.

Szyku przedwojennym  taksówkarzom  dodawał skórzany, podobny do lotniczego, strój służbowy. Fot.: NAC Szyku przedwojennym taksówkarzom dodawał skórzany, podobny do lotniczego, strój służbowy. Fot.: NAC

W 1918 roku liczba warszawskich taksówek nie przekraczała 100 pojazdów. Już siedem lat później było ich dziesięć razy więcej, a w 1927 roku ich liczba wzrosła do 1925. Najwięcej taksówek w przedwojennej Warszawie było w 1929 roku (2447 pojazdów). Później przyszedł kryzys i wielu kierowców porzuciło swój fach.

W połowie lat 30. Polska powoli wychodziła z recesji, więc i popyt na transport się zwiększył. Lata oszczędzania na remontach pojazdów dały jednak o sobie znać. W 1935 roku przeprowadzona została wielka kontrola warszawskich taksówek. Jak podawało przedwojenne czasopismo motoryzacyjne "Samochód, samolot, motocykl", spośród 1800 pojazdów aż 800 nie nadawało się do uczestnictwa w ruchu drogowym.

Zajęcie Warszawy przez Niemców doprowadziło niemal do zniknięcia taksówek z warszawskich ulic. Prawie tego typu pojazdy zostały zarekwirowane przez okupantów. Na luksus jazdy nielicznymi taksówkami pozwolić mogli sobie tylko niemieccy urzędnicy i wojskowi. Warszawiakom pozostawały dorożki, ale w trudnych latach okupacji, kiedy liczył się każdy grosz, częściej wybierano stanowiące nowość na warszawskich ulicach riksze.


Posłuchaj
18:07 taksówka numer 140.mp3 Reportaż Krzysztofa Wyrzykowskiego o taksówkarzu, który w pojeździe o numerze 140 jeździł od czasów przedwojennych do lat 80. (PR, 29.04.1987)

 

bm