Według ekspertów WHO używanie leków wzrasta z wiekiem i przybiera niebezpieczne rozmiary. Coraz częściej zamiast pójść do lekarza kurujemy się sami. Przecież wiemy, co pomaga na wzdęcia, co na bóle menstruacyjne, co jest dobre na ból głowy, a co działa na stawy itd. W razie potrzeby idziemy do apteki i kupujemy. Bez konsultacji z lekarzem czy farmaceutą łykamy zakupione proszki wedle uznania.
Jak tłumaczy psychiatra dr Renata Zdanowska-Piechna, potrzeba ciągłego brania leków jest potrzebą ludzi XXI wieku. Z dużą częstotliwością sięgamy po leki uspokajające, nasenne, tzw. anksjolityczne. – Tego typu leki powstały w II połowie lat 50. i rzeczywiście były objawieniem, bo powodowały niesłychanie pozytywne efekty. U osób agresywnych, u osób z lękami wyciszały te objawy – wyjaśnia dr Zdanowska-Piechna, gość Jedynki.
Paradoksalnie od tabletek, które pomagają, uzależniamy się szybciej. Myślimy: "Po co się męczyć? Połknę tabletkę i wszystko minie". I mija. Jednak za każdym razem z coraz większą łatwością sięgamy po pigułki. Ani się obejrzymy, a już nie potrafimy bez nich funkcjonować.
Zdaniem Marii Zarzyckiej, terapeutki uzależnień, lekomani to ludzie, którzy nie radzą sobie z rzeczywistością i swoimi emocjami. – Dla niektórych ludzi otaczająca ich rzeczywistość jest bardzo trudna. Od dzieciństwa mają trudności z emocjami. Tacy ludzie nie radzą sobie z różnymi emocjami także w życiu dorosłym – tłumaczy terapeutka. – Wtedy sięgają po leki uspokajające, nasenne, które naprawdę im pomagają – dodaje.
Uzależnienie następuje wtedy, gdy taka osoba uważa, że bez leków nie potrafi żyć, kiedy przyjmuje coraz wiesze ilości pigułek, a jej życie zaczyna kręcić się wokół leku. – Kiedy mam go przyjąć, o jakiej godzinie, w jaki sposób go zdobędę? – wyjaśnia Zarzycka. – Taka osoba czuje przymus brania, odczuwa lekowy głód – dodaje.
I psychiatra i terapeutka zgodnie podkreślają, że czas przyjmowania leku nie powinien być dłuższy niż dwa-cztery tygodnie. Chyba że lekarz zaleci inaczej.
>>>Więcej na temat lekomanii w dźwięku
Rozmawiała Marta Kielczyk.
(mb)