Logo Polskiego Radia
Jedynka
Petar Petrovic 27.10.2010

Potrzebujemy dobrych gestów

Chciałbym żeby politycy jednomyślnie przyjęli ustawę potępiającą agresję w polityce - uważa Adam Bielan.
Adam BielanAdam Bielanfot. W.Kusiński/PR
Posłuchaj
  • Potrzebujemy pozytywnych gestów
Czytaj także

Zdaniem Adam Bielana, europosła PiS, propozycja ustawy przygotowana przez Stanisława Żelichowskiego, Marka Borowskiego i Bogdana Lisa, dotycząca zabójstwa w łódzkim biurze PiS, nie jest kontrowersyjna. Według niego zawiera ona słuszne postulaty i warto, żebym została przyjęta przez aklamację.

- Nie wiem jednak dlaczego kilka ugrupowań waha się, żeby poprzeć wcześniej przygotowaną przez moją partię tzw. deklarację łódzką, która dotyczyła tej samej sprawy – dodaje w rozmowie z Zuzanną Dąbrowską.

W magazynie "Z kraju i ze świata" europoseł powiedział, że pozytywne gesty mają znaczenie, tak jak negatywne słowa miały wpływ na to, co się wydarzyło w Łodzi.

- Nawet jeśli okaże się, że Ryszard C., był osobą niepoczytalną to sądzę, że jego atak był spowodowany tym, co otrzymywał z mediów - zaznaczył gość radiowej Jedynki.

Jego zdaniem słowa, które padały w ostatnich latach w Polsce, przekroczyły wszystkie granice przyzwoitości i dlatego politycy muszą pokazać, że potrafią te negatywne tendencje zahamować.

Adam Bielan odniósł się też do maili z ofertami zakupu broni i innych urządzeń do samoobrony, które przychodzą do posłów i nazwał je "niesmacznymi". Jego zdaniem czymś naturalnym jest, że politycy po tym zabójstwie odczuwają lęk, ale nie powinno się przesadzać w dbaniu o swoje bezpieczeństwo.

Aby wysłuchać całej rozmowy wystarczy kliknąć "Potrzebujemy dobrych gestów" w boksie "Posłuchaj".

"Z kraju i ze świata" od poniedziałku do piątku od 12:05

(pp)

*

Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Adam Bielan. Witam pana.

Adam Bielan: Dzień dobry, pani redaktor, witam wszystkich słuchaczy.

Z.D.: Stanisław Żelichowski z PSL, Marek Borowski i Bogdan Lis, czyli autorzy nowego projektu uchwały w sprawie zabójstwa w łódzkim biurze PiS, wierzą w to, że tekst ich deklaracji jest możliwy do zaakceptowania przez wszystkie partie polityczne. Sądzi pan, że jest na to szansa rzeczywiście?

A.B.: Ja ten tekst znam tylko z omówienia medialnego. Nie jest to tekst kontrowersyjny, tam są zawarte słuszne postulaty i stwierdzenia, natomiast nie biorę udziału w negocjacjach między klubami. Zgadzam się ze stwierdzeniami państwa korespondentki sejmowej, że taka uchwała miałaby sens, gdyby była przyjmowana przez aklamację, czyli nie byłaby głosowana formalnie, tylko wszystkie kluby by ją zaakceptowały poprzez niezgłaszanie sprzeciwu. Prawo i Sprawiedliwość kilka dni temu ogłosiło tak zwaną deklarację łódzką. Myślę, że to był tekst również niewzbudzający żadnych kontrowersji i nie wiem, dlaczego część ugrupowań waha się, żeby ten tekst poprzeć. To być może utrudni jakieś negocjacje w sejmie, ale czas pokaże, czy tak się stanie.

Z.D.: A nawet zakładając, że posłowie potrafiliby się porozumieć i podpisywaliby swoje projekty, deklaracje jakby na krzyż, czyli wszyscy by podpisali deklaracje PiS-u, PiS zgodziłby się na podpisanie innej, ja się zgadzam, że są to teksty w tej części przynajmniej wnioskowej zupełnie niekontrowersyjne, czy sądzi pan, że takie gesty mają jakieś znaczenie i coś by naprawdę znaczyły?

A.B.: Mają znaczenie, myślę, że gesty, tylko negatywne gesty, negatywne słowa miały znaczenie również w przypadku tego, co się wydarzyło w Łodzi. Nawet jeżeli okaże się, że pan Ryszard C., który zaatakował, zabił jedną osobę i ciężko ranił drugą, był osobą niepoczytalną, to sądzę, że jego atak też był spowodowany tym, co oglądał w mediach, to, co słyszał w radiu czy czytał w gazetach. Więc politycy muszą być odpowiedzialni za słowa, a te słowa, które padały w ostatnich latach w Polsce, przekraczały jakiekolwiek granice. Wiadomo, że w każdy system demokratyczny jest wpisany konflikt, a konflikt jest czasem potrzebny. Opozycja choćby musi być w pewnej kontrze do rządu, musi patrzeć rządowi na ręce. Natomiast w Polsce ten konflikt przekroczył dopuszczalne, jak sądzę, rozmiary, no i teraz sami politycy powinni cofnąć się troszeczkę i zacząć wysyłać zupełnie inne sygnały. Mądrzejszy powinien wyciągnąć pierwszy rękę. Mam nadzieję, że uczyni to również właśnie Prawo i Sprawiedliwość. Sądzę, że tekst deklaracji łódzkiej to był krok w tym kierunku. Jutro będziemy mieć bardzo ważne wydarzenie, czyli pogrzeb ofiary tego mordu.

Z.D.: No właśnie, politycy ze wszystkim ugrupowań deklarują swoją obecność, będzie też oficjalna delegacja sejmowa: Tomasz Tomczykiewicz, Platforma, Grzegorz Napieralski, SLD, Stanisław Żelichowski, PSL. A Prawo i Sprawiedliwość będzie mieć swoją osobną, odrębną delegację. Ma być jednak prezes Jarosław Kaczyński, to nie było pewne z przyczyn osobistych i rodzinnych. Czy sądzi pan, że jest możliwe, żeby jutro ta bardzo smutna, ale bardzo ważna uroczystość przebiegła tak, żeby jej wydźwięk jednak był trudno powiedzieć bardzo pozytywny, ale przynajmniej taki, który pokaże, że politycy potrafią w tak dramatycznym i trudnym momencie być razem i że jest to wszystko... ma taki wymiar godności i powagi?

A.B.: To oczywiście nie będzie uroczystość polityczna, to będzie bardzo smutna uroczystość, przede wszystkim smutna dla rodziny i znajomych zmarłego. Jestem przekonany, że wszystkie osoby, które będą na tych uroczystościach, zachowają się odpowiednio do atmosfery, która powinna panować na uroczystościach pogrzebowych i mam nadzieję, że nikt się z tego nie wyłamie. Ale oczywiście niezależnie od tego, co się wydarzy jutro w Łodzi, my potrzebujemy kolejnych gestów ze strony polityków i mam nadzieję, że parlament, który w demokracji powinien właśnie taką rolę pełnić, stanie się miejscem dyskusji i poprawy relacji między opozycją a rządzącymi.

Z.D.: Czy słyszał pan, że pana koledzy parlamentarzyści otrzymali w związku z tym poczuciem zagrożenia, ofertą ochrony BOR-u dla poszczególnych polityków, otrzymali ofertę, wolny rynek zareagował i otrzymali maile z ofertą taką biznesową, że można paralizator sobie kupić, strzelbę. Uważa pan, że to dobra oferta w tym sensie, że potrzebna?

A.B.: Wracam właśnie z sejmu i kolega, jeden z posłów pokazywał mi taką korespondencję. Uważam, że to jest niesmaczne. Rozumiem, że każdy stara się w jakiś sposób promować swój biznes, natomiast wysłanie tego rodzaju maili do posłów po tym, co się wydarzyło w Łodzi, jest sądzę niesmaczne i żadna firma nie powinna żerować na tego rodzaju wydarzeniach. Osobną sprawą jest to, czy posłowie powinni się uzbrajać w tego rodzaju...

Z.D.: Czy realne jest poczucie zagrożenia.

A.B.: Pewnie wszyscy, bo jestem europosłem, zabito w końcu asystenta mojego kolegi Janusza Wojciechowskiego, więc pewnie wszyscy czujemy niepokój nie tylko o siebie, ale o pracowników naszych biur, bo oni są narażeni dzień po dniu, przyjmując różnych ludzi, ale też nie możemy przesadzać. Ja mam nadzieję, że to było wydarzenie jednostkowe, które już nigdy się w Polsce nie powtórzy.

Z.D.: Mam też taką nadzieję. Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim gościem był eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości pan Adam Bielan.

(J.M.)