Logo Polskiego Radia
Jedynka
Petar Petrovic 21.03.2011

Rodowe własności

Dr Katarzyna Górak-Sosnowska (Szkoła Główna Handlowa w Warszawie): Państwa arabskie obawiają się, że moga stać się kolejnymi celami wojskowych interwencji.
Katarzyna Górak-SosnowskaKatarzyna Górak-Sosnowska Fot.W.Kusiński/PR

- Jeżeli analizujemy reżimy panujące w państwach arabskich, możemy dojść do wniosku, że to w dużej mierze były, bądź nadal są, prywatne własności klanu bądź rodu. Wyjątkiem od reguły jest chyba tylko Liban – podkreśliła dr Katarzyna Górak-Sosnowska ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

W magazynie "Z kraju i ze świata" zauważyła, że to, co z naszej perspektywy uznawane jest za nepotyzm, w tamtej kulturze określa się, jako dbanie o swoich bliskich. Dlatego władzą i przywilejami obdziela się bliższą i dalszą rodzinę. Dzięki temu zyskuje się lojalnych sprzymierzeńców.

- W Libii, w aparacie władzy, są też reprezentanci innych plemion, a nie tylko tego, z którego wywodzi się Kaddafi – zauważyła gość radiowej Jedynki.

Zwróciła uwagę, że przekaz medialny, jakoby rewolucja w Libii lada chwila miała pokonać tyrana, okazał się mylny. W jej opinii, grupka rebeliantów z jednego rejonu, nie miała wielkich szans w przeciwstawieniu się potędze Kadafiego. Ich siły zostały przeszacowane.

- Katar jest pionierem ze świata arabskiego, gdyż przyłączył się do interwencji. Większość państw z tego regionu z niepokojem patrzy na rozwój wydarzeń, gdyż obawiają się, że mogą stać się następnymi celami ataku.

Rozmawiał Paweł Wojewódka

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy wybrać "Rodowe własności" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

*****

Paweł Wojewódka: Naszym gościem jest dr Katarzyna Górak-Sosnowska, orientalistka, Szkoła Główna Handlowa. Dzień dobry.

Dr Katarzyna Górak-Sosnowska: Dzień dobry.

P.W.: Czy można powiedzieć, że Libia jest prywatnym państwem Kadafiego? Bo taki komentarz już usłyszałem.

K.G.-S.: No, jeżeli popatrzymy na wiele reżimów państw arabskich, to tak naprawdę w dużej mierze do ostatnich miesięcy to były takie mniej lub bardziej prywatne własności czy to rodu, czy to jakiegoś klanu, czy też jakiejś wiążącej, istotnej siły. Właściwie wyjątkiem od takiej reguły mógłby być przede wszystkim Liban. Ale przecież mamy monarchie zatokowe, mieliśmy Tunezję, Egipt, silnych prezydentów i silne, dominujące partie, no i mamy tutaj przykład libijski.

P.W.: A czy to nie jest związane w Libii jednak mimo wszystko z przynależnością plemienną, przynależnością klanową? Mówi się o tym, że klan Kadafiego jest klanem najbogatszym, najlepiej, jak to się mówi, „ustawionym” w Libii, mającym duże pieniądze, duże wpływy i właściwie całą władzę.

K.G.-S.: No bo to, co z naszego punktu widzenia byłoby nepotyzmem, z tamtego punktu widzenia jest zapewnianiem przede wszystkim dóbr członkom swojej grupy. I to jest jak najbardziej oczywiste, że jeżeli się władzę posiada, trzeba tą władzą przede wszystkim obdzielić, władzą, przywilejami, członków ze swojej grupy. Oni za to są potem lojalnymi sprzymierzeńcami. Tutaj w przypadku Libii to znaczy to nie jest... te podziały klanowe tak naprawdę one są dosyć istotne, natomiast w tym aparacie władzy także są reprezentanci innych plemion, to nie jest tak, że wszystko kontroluje jedno tylko i wyłącznie plemię, te podziały inaczej troszeczkę biegną, natomiast rzeczywiście jeżelibyśmy popatrzyli na znaczenie trybalizmu na Bliski Wschodzie, to tak naprawdę może poza Jordanią, Jemenem Libia byłaby tym państwem, które ma największe znaczenie, co zresztą widać na przykładzie zawieranych małżeństw, to znaczy tam co trzecie małżeństwo zawierane jest z kuzynem, kuzynką w pierwszym stopniu pokrewieństwa, czyli bardzo blisko.

P.W.: I może to ma wpływ na to, że ta rewolucja, która wydawać by się mogło, na początku mogła się zakończyć szybko, bo wydawało się w pierwszych dniach rewolucji libijskiej, że ona się zakończy w miarę szybko, tak jak w Tunezji czy w Egipcie, no, okazuje się, że przybrało to teraz rodzaj już wojny.

K.G.-S.: Tak, ale to, że nam się wydawało, że to będzie szybko, chyba było trochę związane ze sposobem... znaczy przekazem medialnym dotyczącym Libii, no bo jeżeli popatrzymy na Libię jako jednak na jeden z najbardziej takich opresyjnych, autorytarnych reżimów świata, no to trudno byłoby się spodziewać z tej perspektywy patrząc, że oto grupka rebeliantów z Bengazi – to jest raptem powyżej pół miliona mieszkańców – będzie w stanie przeciwstawić się tak potężnej jednak mimo wszystko machinie państwowej, tak silnemu władcy. Czyli z tego punktu widzenia raczej my żeśmy przeszacowali siły rebelianckie aniżeli zadziałały tutaj jakieś inne czynniki.

P.W.: My jako Europa?

K.G.-S.: My jako świat też zachodni, bo przecież w ten sam sposób... zachodni i nie tylko w ten sam sposób relacjonowała sprawę chociażby Al Jazeera. No to to już nie zachodni, ale jednak arabski. To znaczy to już wydawało się na tyle spektakularne, że żeśmy się właśnie zachłysnęli i potem nagle oto okazuje się, że jednak Kadafi odzyskuje władzę.

P.W.: A czy jest szansa na to, że świat arabski nie będzie patrzył na Europę i na Zachód wrogo, dlatego że Zachód przystąpił do tej wojny, tej interwencji? Nie wiem, jak to nazwać.

K.G.-S.: No właśnie, nie wiadomo jeszcze, jak to z wypełnianiem rezolucji ONZ, możemy to tak ładnie nazwać, ale tutaj zdania są podzielone, to znaczy z jednej strony rzeczywiście Kadafi należy już chyba... no nie ma żadnego sprzymierzeńca, wszyscy go nie lubią i wszyscy go potępiają. Można sobie nawet... Zbijane były kapitały takie polityczne na deklarowaniu powszechnym nienawiści w stosunku do Kadafiego, ale z drugiej strony chyba tutaj jednak państwa arabskie przeszacowały siły tej naszej koalicji, to znaczy pojawiła się oto deklaracja Amra Musy mówiąca o tym, że ochrona ludności cywilnej tak, ale nie bombardowanie, bo jeżeli będziemy bombardować wszystkich, no to zanim dojdzie ta operacja do kolejnego etapu, okaże się, że nie ma ludności cywilnej, którą będziemy chronić.

P.W.: Ale mimo wszystko państwa arabskie z pewną nadzieją patrzą na to, co się dzieje w Libii, że może się tam uda.

K.G.-S.: Z nadzieją i nie z nadzieję, to znaczy mamy państwo Katar, które tutaj jest jakby pionierem ze strony świata arabskiego. Ono pewnie stara się podkreślić, budować swoją markę państwową, i mamy jakby też pozostałe państwa, które z niepokojem patrzą, no bo może będą następne?

P.W.: Dziękuję serdecznie. Katarzyna Górak-Sosnowska, orientalista, Szkoła Główna Handlowa, była moim gościem.

K.G.-S.: Dziękuję.

(J.M.)