Logo Polskiego Radia
Jedynka
Petar Petrovic 10.05.2011

Zapuszkowani w najlepszym systemie świata

Zdzisław Najder (opozycjonista w PRL): Tworząc Polskie Porozumienie Niepodległościowe zastanawialiśmy się nad tym, jak będzie wyglądać niepodległa Polska.
Zapuszkowani w najlepszym systemie światafot. PAP
Posłuchaj
  • Zapuszkowani w najlepszym systemie świata
Czytaj także

- To nie była partia, nie była to też inteligencja, to było grono ludzi - powiedział o powodach założenia w 1976 roku Polskiego Porozumienia Niepodległościowego prof. Zdzisław Najder - Program ogłosiliśmy 3 maja 1976 roku w Londynie. Myśmy chcieli wyobrazić sobie Polskę niepodległą. W PRL-u żyjemy, nie emigrujemy, ale mało nas on interesuje – dodał.

W "Popołudniu z Jedynką" zauważył, że zastanawiali się nad tym, jak powinna wyglądać Polska niepodległa i jak będzie wyglądało jej międzynarodowe otoczenie.

Wspomina, że chcieli uświadomić rodakom, że w tym czasie gdy Polska była "zapuszkowana w najlepszym systemie świata" Europa i świat bardzo się zmieniły.

- Byliśmy ciągle straszeni Niemcami i nieustannie nam wbijano, że nasze interesy z tym państwem są sprzeczne i że gwarantem istnienia naszej niepodległości jest NRD. Myśmy zaś postawili tezę, że nie ma niepodległej Polski bez zjednoczonych Niemiec, nie ma zjednoczonych Niemiec bez niepodległej Polski. To wywołało starsze oburzenie – tłumaczył gość radiowej Jedynki.

Rozmawiał Paweł Wojewódka.

(pp)

Aby wysłychać całej rozmowy, wystarczy wybrać "Zapuszkowani w najlepszym systemie świata" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

Na "Popołudnie z Jedynką" zapraszamy codziennie w godz. 15.00-19.30.

***

Pełny tekst rozmowy:

Paweł Wojewódka: Moim dzisiejszym gościem jest prof. Zdzisław Najder, historyk literatury, opozycjonista w czasach PRL, a także dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa i założyciel w roku 1976 w maju Polskiego Porozumienia Niepodległościowego – to takiej opozycyjnej, spokojnej, inteligenckiej, nie wiem... partii politycznej, zespołu ludzi?

Zdzisław Najder: Ale to nie była partia, tu nie była koniecznie inteligencja, chociaż większość z nas to byli intelektualiści, literaci, ale staraliśmy się mieć kontakty i poza tą sferą. To było grono ludzi, które rosło, zaczęliśmy rozmawiać na początku 76 roku, program ogłosiliśmy 3 maja 76 roku w Londynie, został tam przemycony. Myśmy sobie powiedzieli, że chcemy sobie wyobrazić Polskę niepodległą. W Polsce, w Peerelu żyjemy, nie emigrujemy, tolerujemy go, ale on nas mało interesuje. Nas interesuje możliwość Polski niepodległej, jak ona powinna wyglądać i jak będzie wyglądało jej międzynarodowe otoczenie. I chcieliśmy uświadomić naszym rodakom, że przez ten okres, kiedy byliśmy zapuszkowani w najlepszym ustroju świata, Europa i świat się szalenie zmieniły, stosunki międzynarodowe się bardzo zmieniły, myśmy o tym nie wiedzieli. Przykładem było to, że byliśmy ciągle straszeni Niemcami i ciągle w nas wbijano, że nasze interesy są sprzeczne i że gwarantem naszej niepodległości jest istnienie Republiki Demokratycznej Niemiec, Niemieckiej Republiki Demokratycznej, a myśmy wysunęli tezę, że nie ma niepodległej Polski bez zjednoczonych Niemiec, nie ma zjednoczonych Niemiec bez niepodległej Polski. To wywołało straszne oburzenie.

Paweł Wojewódka: I nie ma też niepodległej Polski bez Polski w Europie, czyli Polska w Unii Europejskiej czy w ówczesnych strukturach europejskich.

Z.N.: W ówczesnej wspólnocie...

P.W.: W EWG.

Z.N.: ...formuła była taka, że najlepszym zagospodarowaniem niepodległości Polski będzie włączenie się w wielki nurt integracji europejskiej. To nas zabezpieczy, to nam pozwoli się rozwijać.

P.W.: Czytałem program i właściwie wszystko się ziściło, bo i nie ma cenzury, i są swobody obywatelskie, mamy ustrój demokratyczny, mamy wolność słowa, mamy wolność stowarzyszania się. No, musiało upłynąć 35 lat i właśnie w to 35-lecie pan prezydent powiedział, że wielkim problemem w Polsce jest dziś zbyt mała wiedza o ludziach odważnych i o tym, jak nasz kraj dojrzewał do niepodległości i demokracji. To są słowa wypowiedziane przez pana prezydenta Bronisława Komorowskiego w czasie obchodów 35. rocznicy powstania Porozumienia Niepodległościowego. A w jaki sposób Porozumienie Niepodległościowe kontaktowało się z Polakami?

Z.N.: Kontaktowaliśmy się przez kolportaż naszych biuletynów, ulotek, publikacji, ogłosiliśmy łącznie 50, ostatnia wyszła na początku grudnia 81 roku, już w stanie wojennym, to była Polska i Ukraina, ale kolportowaliśmy te ulotki, biuletyny, te broszurki w setkach, najwyżej tysiącach egzemplarzy. Najpopularniejszą był taki tekst „Obywatel a Służba Bezpieczeństwa” napisany przez późniejszego premiera Jana Olszewskiego.

P.W.: Może wyjaśnijmy, panie profesorze, co zawierał ten tekst, bo tekst był bardzo przydatny w tamtych czasach.

Z.N.: To był najpopularniejszy tekst opozycyjny, tekst podziemny, uznany zresztą przez ówczesne własne MSW za przełomowy, dlatego że nauczył obywateli, jak mają rozmawiać z esbekami, jakie mają prawa, czego mają unikać, jak się mają zachowywać. To było bardzo potrzebne. Ten tekst krążył, był wydawany także pod innymi firmami, bardzośmy się z tego cieszyli. No ale myśmy starali się docierać do Polski także przez zagranicę, program został ogłoszony w Londynie w Tygodniu Polskim, potem był przemycany do Polski, wszystkie nasze teksty były przedrukowywane przez paryską Kulturę i wiele było nadawanych przez Radio Wolna Europa, do którego one trafiały okrężną drogą. Ja miałem paru przyjaciół dyplomatów, którzy od czasu do czasu coś schowali do kieszeni i wysyłali pocztą dyplomatyczną, nie wiedząc, co wysyłają, albo używało się jakichś innych sposobów, z tym, że obawialiśmy się prowokacji, bo działaliśmy anonimowo, więc mieliśmy za granicą trzech mężów zaufania, i oni dostawali pierwsi wiadomość, że taki tekst powstał, albo dostawali kopię i wówczas sygnalizowali czy Wolnej Europie, czy Giedroyciowi, czy innym ośrodkom, że to jest autentyczny tekst podziemnej grupy.

P.W.: Chodziło o to, żeby przypadkiem nie okazało się, że ukazał się tekst, który nie powinien się ukazać.

Z.N.: Właśnie, tekst napisany przez kogo innego, bo już kiedy myśmy rozkręcili swoją działalność, myśmy zaczęli bardzo wcześnie, przed wydarzeniami czerwcowymi ’76, przed Komitetem Obrony Robotników, który bardzo zresztą popieraliśmy, ale oni działali jawnie, a myśmy do końca działali tajnie, w ukryciu. Dzisiaj pan prezydent Komorowski powiedział, że był zaskoczony, słysząc o Aleksandrze Giedroysztorze jako współpracowniku, to był prezes Polskiego Akademii Nauk. Ja byłem jedyną osobą, która się z nim kontaktowała, bo rzeczywiście działaliśmy w warunkach konspiracyjnych, nie robiliśmy zebrań, spotykaliśmy się w dwie, trzy osoby najwyżej, więc ta sieć była dobrze zakonspirowana.

P.W.: I SB nie wpadło, nie było tak zwanej „wsypy” nigdy?

Z.N.: Nie było „wsypy”, była wpadka, dlatego że mój kolega z Oxfordu Steve Gallup już dwa lata po tym, w 78 roku, amerykański dyplomata, który mnie odwiedzał, zabrał ode mnie list do Leszka Kołakowskiego, który był jednym z mężów zaufania. I niestety dał się zrewidować na lotnisku, bo nie uprzedził ambasady, że wylatuje, pojechał (...) więc go zrewidowali. I ja dostałem telefon wieczorem z Wiednia: „Zdzisław, wszystko mi zabrali!”. I ja z żoną rzuciłem się wtedy czyścić mieszkanie jak najszybciej z wszystkiego, co może być podejrzane. Upychaliśmy to w śmietniku poza mieszkaniem. Potem to wiem, że robili rewizję bez meldowania się i założyli telefon podsłuchowy i obserwowali nas przez okno sąsiedniego budynku, ale tośmy mogli już przewidzieć, ale ta pierwsza wpadka była bardzo szokująca. Na szczęście w liście nie było nic więcej poza tym, że ja pisałem Leszkowi: „Słuchaj, taki a taki tekst jest w drodze do ciebie”.

P.W.: Ja przeprowadziłem swoistego rodzaju test wśród swoich młodych znajomych i spytałem się o Polskie Porozumienie Niepodległościowe. Panie profesorze, z bólem muszę stwierdzić, że niewiele osób wie na ten temat. Komitet Obrony Robotników to jest znany.

Z.N.: No bo to szeroka bardzo działalność obejmująca setki aktywistów i działaczy i tysiące ludzi, z którymi oni pracowali. Nas było kilkadziesiąt osób, dwudziestu paru autorów, działaliśmy w ukryciu, a kiedy się można było ujawniać, to wszyscy byli zajęci czym innym. A niekoniecznie się chce wracać do przeszłości, kiedy się w niej nie brało udziału.

P.W.: Ale chyba warto, dlatego że trzeba te różne karty, które są mało czytelne, pokazywać, bo potem okaże się, że lata 80. dla młodego... czy 70. dla dzisiejszych maturzystów to jest mniej więcej tak jak upadek Cesarstwa Rzymskiego dla nas.

Z.N.: No tak, na szczęście Ośrodek Karta, który się opiekuje pamięcią o tych czasach, pamięcią o przeszłości, przygotowuje książkę, która wyjdzie na 11 Listopada, i to będzie książka... trochę naszych tekstów, trochę wspomnień, trochę korespondencji z Jerzym Giedroyciem. To będzie książka do czytania.

P.W.: W każdym razie warto. Przypominam: 35 lat temu powstało Polskie Porozumienie Niepodległościowe. Dużo wspaniały tekstów, tekstów, które w tamtych czasach były bardzo potrzebne, a dzisiaj też wydawać by się mogło, że bywają aktualne. Dziękuję serdecznie za wizytę w studio. Państwa i moim gościem był pan prof. Zdzisław Najder.

(J.M.)