Policja jest zszokowana. Tegoroczny grudzień jest katastrofalny na drogach. Prawie trzykrotnie zwiększyła się liczba zabitych. Połowa z nich to piesi, którzy albo szli nieprawidłową stroną drogi, albo przechodzili nieprawidłowo przez jezdnię, albo leżeli na jezdni w stanie nietrzeźwym.
Młodszy inspektor Dariusz Podleś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji przyznaje, że w ubiegłym roku w grudniu była sroga zima, więc wielu kierowców zrezygnowało z jazdy własnym samochodem. Zwraca też uwagę, że piesi chodzą w ciemnych ubraniach i poza miejscowościami są niewidoczni, bo zlewają się z otoczeniem.
Policja apeluje do wszystkich, aby ostrożnie korzystali z dróg. Kierowcy powinni zdjąć nogę z gazu, a piesi - założyć jakiś element odblaskowy albo mieć ze sobą latarkę. Wylicza, że jedna osoba zabita to straty społeczne w wysokości 1,5 miliona złotych, choć zastrzega, że śmierci nie powinno się przeliczać na pieniądze. Ale Unia przelicza.
Policja stara się edukować, przede wszystkim pieszych, w szkołach, ale też np. w domach opieki. To wszystko w ramach trwającego Tygodnia Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Działania prewencyjne są prowadzone nie tylko podczas akcji, ale przez cały rok.
Gość Jedynki podkreśla, że wielu kierowców zdobywało uprawnienia, jeżdżąc w dobrych warunkach atmosferycznych. Dlatego obecnie, kiedy jest ciemno i ślisko, nie umieją właściwie zachować się na jezdni.
W Polsce są zarejestrowane 24 miliony pojazdów silnikowych, z czego 16 milionów to samochody osobowe.
Rozmawiali Krzysztof Grzesiowski i Wiesław Molak.
(ag)