- Nieprawdziwe informacje wprowadzały chaos i poczucie zagrożenia. Nieprawdą było np. to, że za glukometry pacjenci mają płacić - mówi Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia, tłumacząc, o co chodzi w zamieszaniu z ustawą refundacyjną. Podkreśla, że resort chce walczyć z koncernami farmaceutycznymi, by leki były jak najlepsze i najtańsze.
- Chaos wynika z tego, ze ustawa jest kiepska i rząd nie potrafi jej wdrożyć. Nic nie stało na przeszkodzie, by wcześniej uspokoić pacjentów i wyjaśnić im, co sie dzieje - mówi Bolesław Piecha, szef sejmowej komisji zdrowia z PiS. Jego zdaniem kreuje się medialny spektakl, w którym dzielna załoga ministra Arłukowicza walczy z wielogłowym potworem, jakim jest koncern farmaceutycznym.
Wiceminister wyjaśnia, że z 800 preparatów, które nie znalazły się na liście refundacyjnej, większość nie trafiła tam dlatego, że firmy o to nie zabiegały. - Wycofaliśmy się tylko z refundacji najstarszej, najgorszej generacji pasków - dodaje. Zaś wpisanie w ostatniej chwili na listę preparatów refundowanych specyfiku wykorzystywanego w leczeniu schizofrenii było spowodowane trwającymi do ostatniej chwili negocjacjami.
>>>Przeczytaj pełny zapis debaty
Zdaniem Bolesława Piechy każdy dotychczas urzędujący minister miał ambicję, by listę wzbogacić o nowocześniejsze specyfiki. - Ja np. wprowadziłem na nią 13 zupełnie nowych preparatów, a pani minister Kopacz ani jednego - zarzuca rządzącej koalicji. Tym razem, jego zdaniem, było tylko jedno kryterium układania listy: oszczędności.
- Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć dwie rzeczy: przy najpoważniejszych schorzeniach, jak cukrzyca i nowotwory, pacjenci będą mieli wszystkie potrzebne leki i wszyscy zapłacą za nie mniej niż dotychczas - deklaruje minister Włodarczyk.
- Obawiam się, że dobrze nie będzie - powątpiewa poseł Piecha.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
(lu)