Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 24.12.2009

Rada Polityki Pieniężnej zakończyła kadencję - czas na oceny

Rada wczoraj spotkała się po raz ostatni. Zgodnie z przewidywaniami analityków nie zapadły decyzje o obniżeniu stóp procentowych. Teraz do lutego będzie trwał proces wymiany członków

Zakończyła się 2 kadencja Rady Polityki Pieniężnej, trwająca 6 lat. To gremium wczoraj spotkało się po raz ostatni. Zgodnie z przewidywaniami analityków nie zapadły decyzje o obniżeniu stóp procentowych. Teraz do lutego będzie trwał proces wymiany członków Rady. Po 3 kandydatów wskazuje Sejm, Senat i Prezydent. Zanim jednak zostanie powołana nowa Rada, warto się przyjrzeć dokonaniom odchodzącej. A trafiła ona na niełatwy dla gospodarki okres. Krzysztof Rzyman rozmawia z Jakubem Borowskim, głównym ekonomistą Invest Banku.

Krzysztof Rzyman: Czy członkowie rady - podzieleni na dwa obozy: jastrzębi i gołębi - poradzili sobie z postawionymi zadaniami: trzymaniem inflacji w ryzach i stymulowaniem wzrostu PKB?

Jakub Borowski: Myślę, że tak. Chociaż odpowiedź na to pytanie ma zawsze charakter subiektywny. Każdy, kto ocenia radę, robi to według własnych preferencji. W jakim stopniu wspierać wzrost, z jakim natężeniem walczyć z inflacją. Ta rada prowadziła politykę pieniężną w bardzo trudnym okresie. W pierwszych kwartałach jej kadencji był szok unijny, czyli wzrost cen związany z wejściem do Unii Europejskiej. Potem przyszło globalne uspokojenie, które głównie na skutek procesów globalizacyjnych przyniosło Polsce bardzo niską inflację i w związku z tym potrzebę obniżenia stóp do historycznie niskiego poziomu. Potem przyszedł bardzo silny wzrost cen surowców i żywności.

- A później przyszedł globalny kryzys...

- Rada odważnie, zdecydowanie zareagowała na globalny kryzys, silnie obniżając stopy procentowe, łagodząc politykę pieniężną. Myślę, że gdyby nie tak znaczące złagodzenie polityki pieniężnej to wzrost gospodarczy w Polsce byłby dzisiaj niższy. Pewnie wciąż uniknelibyśmy recesji, ale sytuacja choćby na rynku pracy byłaby gorsza.

- I sama końcówka tego roku dla Rady też nie była łatwa.

- Końcówka roku była bardzo ważna. Mamy do czynienia z pierwszymi symptomami ożywienia w Polskiej gospodarce, a jednocześnie z podwyższoną inflacją - wyraźnie powyżej celu inflacyjnego. I to jest właśnie taki trudny moment w którym Rada Polityki Pieniężnej musiała zawrzeć kompromis pomiędzy tą podwyższoną inflacją i niskim tempem wzrostu gospodarczego. W takiej sytuacji, moim zdaniem, Rada zachowała się optymalnie tzn. nie decydowała się nawet na sygnalizowanie zaostrzenia polityki monetarnej, a jednocześnie jej dalsze łagodzenie byłoby już niewskazane.

- Czy fakt, że jeszcze nie jesteśmy w strefie euro, a co za tym idzie sami prowadzimy politykę monetarną nam pomógł?

- Myślę, że tak. Skala tego kryzysu, recesja u głównych partnerów handlowych, spadek popytu na polski eksport był na tyle silny, że w krótkim okresie dla Polski korzystne było utrzymanie niezależnej polityki monetarnej i przede wszystkim płynnego kursu walutowego, który poprzez jego silne osłabienie złagodził ten wpływ globalnego kryzysu na polską gospodarkę. Ale to nie zmienia generalnej oceny, która powinna się kształtować przede wszystkim pod wpływem analizy długookresowej, że szybkie przyjęcie wspólnej waluty byłoby dla Polski korzystne. W długim okresie korzyści związane z przyjęciem euro - niskie stopy procentowe, brak zmienności kursu, mniejsza niepewność gospodarowania, przeważą nad tym kosztem, jakim bez wątpienia jest rezygnacja z prowadzenia krajowej polityki monetarnej.