– Niestety zakłady ubezpieczeń niechętnie do tego podchodzą i twierdzą, że nasze bieżące potrzeby i problemy, z którymi dotychczas radziliśmy sobie przy pomocy samochodu, zaspokoić możemy za pośrednictwem komunikacji miejskiej i podmiejskiej – przyznaje Aleksander Daszewski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. – Zakład ubezpieczeń sprawcy powinien wyłożyć koszt samochodu, który sobie wynajmiemy w miejsce tego samochodu, który mamy uszkodzony – dodaje.
W opinii eksperta, skoro zakłady ubezpieczeń decydują się na ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, to powinni się liczyć z koniecznością zwrotu kosztów najmu pojazdu zastępczego, jeżeli uznamy, że wchodzi to w zakres tej odpowiedzialności.
Jednak w rzeczywistości, żeby otrzymać pojazd zastępczy, kierowca musi się nieźle nagimnastykować i udowodnić ubezpieczycielowi, że samochód jest mu niezbędny. W takich sytuacjach warto zgłosić się do wypożyczalni samochodów. – Wypożyczają one samochody na koszt ubezpieczyciela. Potem na zasadzie uznania, czyli dobrowolnej zapłaty ze strony zakładu ubezpieczeń, dochodzą tych roszczeń. Jeżeli zakład ubezpieczeń nie chce im zapłacić, to kierują sprawę do sądów powszechnych i tam w większości przypadków wygrywają – twierdzi gość Programu 1 Polskiego Radia.
Jest nadzieja, że problem pojazdów zstępczych niebawem zostanie rozwiązany i kierowcy nie będą musieli dochodzić swoich spraw w sądach. Prawdopodobnie już w listopadzie Sąd Najwyższy rozstrzygnie, kiedy samochód zastępczy należy się kierowcy, a kiedy nie. O wydanie decyzji w tej sprawie zwrócił się Rzecznik Ubezpieczonych.
Rozmawiała Elżbieta Szczerbak.
(mb)