Logo Polskiego Radia
Jedynka
Ewa Dryhusz 10.02.2012

W polityce prorodzinnej zachęty "tu i teraz"

Dr Agnieszka Chłoń-Domińczak (SGH): Żadną zachętą jest to, że mogłabym przejść na emeryturę 9 lat wcześniej, bo mam trójkę dzieci. Wspierajmy rodziny wtedy, kiedy potrzebują pomocy, a nie oferujmy gruszek na wierzbie w przyszłości.
Agnieszka Chłoń-Domińczak i Jeremi Mordasewicz w studiu JedynkiAgnieszka Chłoń-Domińczak i Jeremi Mordasewicz w studiu Jedynkifot. Wojciech Kusiński

Dr Agnieszka Chłoń-Domińczak ze Szkoły Głównej Handlowej podkreśla, że zmiany w systemie emerytalnym są nieuniknione i Polska nie jest na tym tle wyjątkiem. – Wszystkie kraje w Europie podnoszą wiek emerytalny. Wynika to z trwałej zmiany struktur demograficznych ludności. Społeczeństwa się starzeją, coraz mniej jest dzieci i żeby móc utrzymać sensowny poziom emerytur, trzeba pracować trochę dłużej – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

Jeremi
Jeremi Mordasewicz

Z kolei Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", wyjaśnia, że zmiany demograficzne są dostrzegalne, jak choćby fakt, że dłużej żyjemy. – Kiedy płacimy składkę w wysokości 20 proc. wynagrodzenia, to godna emerytura może być wtedy, jeżeli pracujemy trzy razy dłużej niż pobieramy emeryturę, czyli 45 lat pracy, 15 lat pobierania emerytury – przekonuje gość debaty emerytalnej.

Zgodnie z projektem rządowym z każdym rokiem mamy pracować o trzy miesiące dłużej, tym sposobem docelowy wiek – 67 lat – dla mężczyzn zostanie osiągnięty w roku 2020, a dla kobiet – w 2040. SLD i Solidarność zbierają podpisy pod wnioskiem o zorganizowanie referendum w tej sprawie. SLD postuluje, aby odejść od ustalenia sztywnej granicy, a moment przejścia na emeryturę uzależnić od liczby przepracowanych lat – 35 dla kobiet i 40 dla mężczyzn. PSL z kolei proponuje, aby obniżać wiek kobietom, które urodziły dzieci. Przeciwnicy projektu twierdzą, że ma jedynie na celu zaoszczędzenie przez ZUS pieniędzy, bo o dwa lata później musiałby wypłacać świadczenia.

>>>Przeczytaj całą debatę

– Żyjemy w mylnym przekonaniu, że jeżeli podniesiemy wiek emerytalny, to się zwiększy bezrobocie – mówi Jeremi Mordasewicz i przekonuje, że w 40 przeanalizowanych krajach we wszystkich przypadkach, kiedy jest niski wiek emerytalny, jest wysokie bezrobocie. Dzieje się tak, dlatego że utrzymanie młodych emerytów pochłania środki, które nie idą na budowę autostrad, zmniejsza się poziom inwestycji i nie wykorzystywane są zasoby, jakimi kraj dysponuje.

Rozmawiała Sylwia Zadrożna.

(ed)