Dwupłytowa składanka ukazała się pod koniec lipca. Irena Santor wykonuje na niej piosenkę "Jak przygoda, to tylko w Warszawie". To utwór szczególny dla tej artystki. Po raz pierwszy zaśpiewała go w filmie "Przygoda na Mariensztacie" z 1953 roku.
"Delicje z Podwieczorków przy mikrofonie" - do kupienia w sklepie Polskiego Radia >>>
- Gdy miałam próby, to byłam bardzo speszona faktem, że muszę to nagrywać z aktorem - podziwianym przez mnie Tadeuszem Schmidtem, który kreował główną postać w filmie. Podobało mi się, że ta piosenka jest taka "przylepna", że w trafny sposób tłumaczy dlaczego ci, którzy przyjeżdżali do Warszawy, zakochiwali się w tym mieście - tłumaczyła w "Muzycznej Jedynce" Irena Santor.
W swoim repertuarze piosenkarka ma wiele utworów o Warszawie ("Kamienne schodki", "Maleńki znak"). - Ilekroć śpiewam te piosenki, to czuję, że publiczność przyjmuje je nie tylko z zainteresowaniem, ale też z czułością i serdecznością. To jest dowód na to, że swego czasu rzeczywiście cały naród odbudowywał swą stolicę - podkreślała Irena Santor.
Wywiady i muzyka na kanale Polskiego Radia na YouTube >>>
Pierwsze wspomnienie artystki na temat Warszawy związane jest właśnie z powojennymi gruzami. - Był 1951 rok. Wylądowałam na Dworcu Głównym jadąc z Polanicy Zdroju do Karolina, gdzie siedzibę miał zespół Mazowsze. Musiałam przedostać się na Nowogrodzką, skąd odchodziła podmiejska kolejka. To był obraz jakiego się nie zapomina. Wszędzie widać było hałdy gruzów, przez które przeskakiwali ludzie - opowiadała rozmówczyni Marii Szabłowskiej.
Na albumie "Warszawa da się lubić" znalazły się zarówno utwory wykonywane przez artystów przedwojennych (Tadeusz Faliszewski, Mieczysław Fogg), starszego (Jerzy Połomski, Bohdan Łazuka) i średniego pokolenia (T.Love, Lady Pank), jak i współczesnych (Pustki, hip-hopowy Fenomen).
pg/mp