Logo Polskiego Radia
Jedynka
Aneta Hołówek 11.10.2012

Celebryta może nawet "zabić"

Znane twarze często idealnie współgrają z towarem, który mają zareklamować. Zdarza się jednak, że producent może sobie strzelić w kolano, wybierając do promocji towaru kontrowersyjnego celebrytę.
Piosenkarka Dorota Doda Rabczewska (P) i satyryk Szymon Majewski (L)Piosenkarka Dorota Doda Rabczewska (P) i satyryk Szymon Majewski (L)PAP/Stach Leszczyński

Schemat "produkt plus znana twarz" był i chyba wciąż jeszcze jest obowiązującą strategią marketingową w wielu firmach. Jednym z pierwszych, którzy przecierali szlaki był prezydent Ronald Reagan, który zareklamował papierosy. Słynna Marlin Monroe zachwalała pewien znany, amerykański napój gazowany, a twardziel Paul Newman namawiał do konsumpcji sosów do sałatek.

W Polsce reklama pojawiła się po 1989 roku, ale artyści mieli do niej bardzo nieśmiałe nastawienie. Wielką odwagę jako pierwsza zaprezentowała Maryla Rodowicz, która w reklamie sklepów Pewex namawiała: "Kochany! Kup mi rajstopy i perfumy”.

Polacy lubią dyskutować o reklamach i pieniądzach, jakie można na nich zarobić. O tym, jak wysokie gaże wpływają na konto biorącej udział w reklamie gwiazdy krążą legendy. Aktorka Beata Tyszkiewicz, która tak jak Maryla Rodowicz była jedną z pierwszych gwiazd, które sprzedały swoją znaną twarz, otwarcie stwierdziła, że trzeba być idiotą, aby odrzucić propozycję 60 tysięcy dolarów za kolorowe zdjęcie. Pani Beata nie odmówiła producentowi odkurzaczy. Jednak w opinii specjalistów była mało przekonująca jako użytkownik atrybutu gospodyń domowych. Uznano także, że rola Tyszkiewicz była wielką wpadką, bo udział gwiazdy w tego rodzaju promocji był niegodny wielkiej aktorki.

Według specjalistów decyzja o zatrudnieniu gwiazdy do spotu reklamowego zapada często nie po to, by zwiększyć sprzedaż, ale by w odpowiedni sposób potencjalny klient zaczął postrzegać markę.

- Mniej znane firmy dzięki reklamie z celebrytą w roli głównej chcą przyciągnąć uwagę konsumentów do mniej znanej marki, a te firmy które z jakichś powodów straciły na wiarygodności wykorzystują popularność gwiazdy do tego, aby tę pozycję odbudować - uważa dr Michał Grech, specjalista ds. komunikacji i wizerunku ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu.

Takie myślenie może być jednak zgubne dla gwiazdy, która zdecyduje się na promowanie mniej nobliwego czy porządnego produktu.

Dla dociekliwych między innymi film o trudach nagrania reklamy z Beatą Tyszkiewicz w roli głównej.