Transakcja, wobec napiętej sytuacji na Krymie, budzi ogromne kontrowersje. Gość audycji "Popołudnie z Jedynką", prof. Krzysztof Szamałek z UW, wiceprzewodniczący Komitetu Zrównoważonej Gospodarki Surowcami Mineralnymi PAN, podkreśla, że "świat zawsze robił interesy, niezależnie od tego, czy grzmiały gdzieś armaty, co spotykało się z mniejszym lub większym potępieniem". Dodaje, że transakcja nie została zawarta w ostatnich dniach, a jest zwieńczeniem procesu, który trwał kilka miesięcy. - Oddzieliłbym tę sprawę od polityki - ocenia.
Przy okazji tej transakcji zwraca się uwagę na fakt, iż dział wydobywczy RWE ma być sprzedany funduszowi inwestycyjnemu LetterOne, którym zarządza rosyjski miliarder Michaił Fridmann. Gość radiowej Jedynki zaznacza, że zawsze w tle wielkich koncernów mineralnych pojawiają się jacyś oligarchowie. - Kupujący zyskają dostęp do wydobycia na Morzu Północnym. Warto zapytać dlaczego ci, którzy są właścicielami tych obszarów i przyznawali koncesje, np. Norwedzy, nie zachowują się jakoś szczególnie ostrożnie? - pyta. - Bo oni traktują to jako biznes - odpowiada.
Kupując spółkę RWE Dea Rosjanie otrzymają dostęp do koncesji na poszukiwanie surowców w Polsce. Czy to może w jakiś sposób zagrozić bezpieczeństwu naszego kraju? Zdaniem prof. Szamałka, raczej jasne jest, że nabywca nie kupił spółki dlatego, że interesowały go w sposób szczególny polskie koncesje - one po prostu były w pakiecie. Dea posiada 190 koncesji na poszukiwanie złóż ropy i gazu na całym świecie.
Niebezpieczeństwa - w ocenie gościa "Popołudnia z Jedynką" - nie ma. - Polskie prawo geologiczne i górnicze ma wystarczająco dużo narzędzi, ażeby zapobiec działaniu, które narażałoby polskie interesy. Można przytoczyć szereg przepisów. Po drugie - takie kopaliny jak ropa naftowa czy gaz ziemny zawsze należą do Skarbu Państwa. Ten, kto uzyskuje koncesje nabywa jedynie prawo do wydobycia własności Skarbu Państwa na określonych warunkach - tłumaczy.
Wysłuchaj całej audycji!
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
(kk, pg)