Według gościa radiowej Jedynki eksperci Macierewicza uporczywie wracają do tezy wybuchu, jak to określił, wybuchu wędrującego, bo okazuje się, że był on w różnych miejscach, a tym razem w salonce prezydenckiej Tu-154. - Pokazaliśmy dziś na konferencji dowody, które zaprzeczają tezie wybuchu - zaznaczył ekspert.
Łojek powiedział, że parametry lotu zarejestrowane przez rejestratory nie świadczą o wybuchu. - Czujnik ciśnienia różnicowego, który znajdował się bardzo blisko podłogi salonki nie wskazywał przez cały lot żadnych anomalii w ciśnieniu różnicowym na pokładzie samolotu. Tym bardziej nie było żadnego nagłego skoku ciśnienia, który musiałby nastąpić gdyby do takiego wybuchu doszło - przekonywał.
Serwis specjalny poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
Gość Jedynki powiedział, że wszystkie rejestratory lotu był przebadane i skopiowane, a na kopiach były prowadzone badania. - Na rejestratorze dźwięków z kabiny nie został zarejestrowany żaden odgłos wybuchu. Rejestrator dźwięku pracował do momentu zderzenia samolotu z ziemią. Słychać na tym zapisie moment zderzenia z brzozą i innymi elementami przyrody okołosmoleńskiej oraz reakcje załogi - dodał.
Łojek uważa, że zespół, którego jest członkiem wykonał pracę w 100 procentach, jeśli chodzi o wyjaśnienie przyczyn katastrofy, a dowodem na to jest raport Millera. - Jeśli chodzi o tłumaczenie tego raportu czy wyjaśnianie problemów związanych z tym raportem, to jesteśmy na dobrej drodze, to nie jest jeszcze pełen sukces, ale jak pokazują badania opinii publicznej kierunek naszej pracy jest dobry - powiedział.
Nowe śledztwo?
Antoni Macierewicz twierdzi, że w salonce prezydenckiego tupolewa doszło do eksplozji. Tezę o wybuchu zawiera raport kierowanego przez Macierewicza parlamentarnego zespołu, badającego katastrofę smoleńską. Jego członkowie mają w piątek przekazać prokuraturze dowody w tej sprawie.
Antoni Macierewicz, który przewodniczył posiedzeniu zespołu, powiedział, że spalone elementy salonki, w której leciał prezydent Lech Kaczyński, znalazły się w odległości kilkudziesięciu metrów od burty samolotu. Podczas posiedzenia przedstawiono zdjęcia, które mają dokumentować tę tezę. Macierewicz podkreślił, że elementy salonki zapaliły się w powietrzu, a nie po uderzeniu samolotu w ziemię. Dodał, że cały raport nie zostanie przedstawiony na dzisiejszym posiedzeniu, gdyż nie ma na to czasu. Zdaniem posła PiS, wobec nowych dowodów niezbędne jest wszczęcie ponownego śledztwa w sprawie katastrofy.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
to
>>>Zapis całej rozmowy