Przekleństwa są stare jak świat. – Bo wyrazy te mają dać upust emocjom, najczęściej negatywnym. Dlatego towarzyszą nam od zawsze. A nawet dawniej, na przykład w XVI wieku, w literaturze na więcej można było sobie pozwolić. Wulgaryzmu używane były z większą swobodą. Częściowo dlatego, że świadomość czytelników była tak wysoka, że rozpoznawali w nich zabiegi literackie – powiedziała dr Katarzyna Kłosińska, językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego i sekretarz Rady Języka Polskiego.
>> Szukasz ciekawostek językowych? Zapraszamy do odwiedzenia audycji "Zabawy z Językiem" w radiu internetowym moje.polskieradio.pl
Z czasem jednak świadomość stosowności i tego, co wypada, zanikła. A wulgaryzmy stały się coraz bardziej powszechne. Jednym z najpopularniejszych dziś wyrazów, jest przymiotnik rozpoczynający się na literę z. Katarzyna Kłosińska podkreśla, że mimo popularności, to wyraz niecenzuralny.
– To słowo wręcz wulgarne, bo silnie słychać w nim czasownik zaczynający się na j, od którego wyraz ów pochodzi. To przykład tego, że norma dotycząca stosowności jest bardzo zróżnicowana. Dla części ludzi słowo zaj… nie jest wulgarne, celebryci nawet publicznie go używają. Ale dla części jednak jest i wiele osób czuje się nim urażona. W związku z tym apeluję o zastanowienie do tych, którzy często go używają – podkreślała ekspertka.
Czy wzrastająca popularność może sprawić, że niecenzuralny wyraz trafi do słownika? – Powiem brutalnie: możliwe, że kiedy wymrą ci, którym to przeszkadza, stanie się on zwykłym przymiotnikiem – uważa Katarzyna Kłosińska.
Które słowa zawsze będą bardzo wulgarne i czy możliwe, że za kilka lat przekleństwa będą w mediach będą normą? Między innymi o tym usłyszysz w nagraniu audycji. Zapraszamy!
Rozmawiała Sława Bieńczycka.
ei