Logo Polskiego Radia
Jedynka
Sylwia Mróz 18.07.2014

Katastrofa malezyjskiego boeinga 777 przez przypadek?

- Życie ludzkie w wymiarze filozoficznym, religijnym i każdym innym jest równe, natomiast w wymiarze politycznym tak nie jest. Życie obywatela kraju UE czy USA jest dużo więcej warte niż życie Ukraińca. Reakcje będą więc inne, bo rządy tych państw będą się musiały wytłumaczyć z tego przed własnym społeczeństwem - mówi o katastrofie malezyjskiego boeinga 777 Andrzej Talaga, dziennikarz.

O katastrofie boeinga 777, w której zginęło ponad 300 osób, dowiedzieliśmy się w czwartek 17 lipca kilka minut po godzinie 17. Malezyjski samolot rozbił się na Ukrainie w pobliżu granicy z Rosją. Doradca szefa ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych oświadczył, że samolot został zestrzelony. Premier Ukrainy domaga się międzynarodowego śledztwa, a prezydent tego kraju mówi o "akcie terrorystycznym". Jeden z ukraińskich separatystów winą za strącenie samolotu obarcza ukraińskie siły rządowe.
- Według informacji z ostatniej chwili, potwierdzona została wersja, że za zestrzelenie samolotu na pewno nie odpowiadają ukraińskie siły zbrojne, a wspierani przez Kreml separatyści - mówi Piotr Pogorzelski, korespondent Polskiego Radia w Kijowie. Pojawiły się również wiadomości o tym, że dostęp do wraku blokują separatyści, co potwierdza dziennikarz.
Korespondent przyznaje, że jeśli czarna skrzynka zostanie odnaleziona przez separatystów, to nie przekażą jej do Kijowa, tylko do Moskwy. - Szanse na to, że jak mówią władze w Kijowie, zostanie stworzona międzynarodowa komisja, która to zbada i Kijów w tym pomoże, są tak naprawdę małe, bo jedyna stroną, z którą separatyści chcą współpracować jest Rosja - komentuje Piotr Pogorzelski.
Maciej Jastrzębski, korespondent Polskiego Radia w Moskwie podkreśla, że władze Rosji zaprzeczają jakoby miały cokolwiek wspólnego z tą katastrofą. - Rosyjskie media publikują oświadczenia samozwańczego premiera separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej, który twierdzi, że to nie jego ludzie zestrzelili samolot, bo nie dysponują takim sprzętem i zrzuca całą odpowiedzialność na władze w Kijowie - mówi dziennikarz.
- Najbardziej prawdopodobna wersja, biorąc pod uwagę stan szczątków, jest taka, że samolot został zestrzelony. Druga możliwość jest taka, że doszło do wybuchu na pokładzie i nie można tego wykluczyć - mówi Tomasz Hypki, ekspert lotniczy. Jak dodaje, boeing 777 na pewno rozpadł się w powietrzu.
Ekspert jest zdania, że dowiemy się jaka była przyczyna tragedii. - Zostało zostawionych tak wiele śladów, zarówno elektronicznych, jak i fizycznych, że nie ma możliwości ukrycia powodu wypadku. Będą na pewno propagandowe, kłamliwe informacje, bo na każdej wojnie pierwsza umiera prawda, ale nie sądzę, by Rosjanie nie zgodzili się na bardzo szeroką komisję i żeby nie wymusili, przynajmniej w jakimś stopniu, ograniczenie ognia na tym obszarze - komentuje Tomasz Hypki.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
W katastrofie boeinga 777 linii Malaysian Airlines zginęło ponad 300 osób - wszystkie lecące tym samolotem. Samolot wyleciał o godzinie 12.14 z Amsterdamu. Leciał do Kuala Lumpur. Boeing 777-200 zniknął z radarów o 16.20, gdy znajdował się na wysokości przelotowej ponad 10 tysięcy metrów.
Jego szczątki odnaleziono w rejonie samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, niedaleko granicy z Rosją, w której cały czas toczą się walki. Maszyna została prawdopodobnie zestrzelona nad wschodnią Ukrainą. Kijów oskarża o atak prorosyjskich separatystów.
Czy samolot został zestrzelony przez przypadek? Jakie mogą być polityczne konsekwencje tego wypadku? Czy Polska powinna uczestniczyć w wyjaśnieniu katastrofy malezyjskiego boeinga 777? Zapraszamy do wysłuchania całego programu.
Czytaj więcej na temat katastrofy samolotu >>>
Rozmawiała Kamila Terpiał-Szubartowicz.
(sm, pg)