Logo Polskiego Radia
Trójka
Michał Przerwa 07.06.2014

Wokalista grupy James: muzyk żyjący w amerykańskiej dziczy

- Mieszkam w parku narodowym, w prawdziwie pięknej dziczy, w górach. Niedaleko Los Angeles, w Topandze. W latach 60. to miejsce było bardzo popularne wśród muzyków, Mieszkał tu na przykład Neil Young. Czuję się bezpiecznie będąc tu z rodziną i żyjąc pośród natury - opowiada wokalista grupy James - Tim Booth, gość audycji "Myśliwiecka 3/5/7".
Tim Booth, frontman grupy JamesTim Booth, frontman grupy JamesSmial (talk)/wikimedia commons
Posłuchaj
  • Wokalista grupy James: muzyk żyjący w amerykańskiej dziczy (Myśliwiecka 3/5/7/Trójka)
Czytaj także

Wokalista James opowiada, że Topanga to wspaniałe miejsce do życia czy wychowywania dzieci. - Tu jest przepięknie, mnóstwo dzikich zwierząt: kojoty, jelenie, rysie, a nawet pumy - zachwyca się w rozmowie z Piotrem Stelmachem .

- Bywa tam także Angelo Badalamenti, jednak bardzo rzadko go widuję. Jakieś pół temu wysłał mi stary kawałek z nagrań do naszej wspólnej płyty, której dawno nie słyszałem. Zacząłem słuchać wersji demo pięknej piosenki i nie wiedziałem, kto to. Angelo powiedział mi tylko, że wysyłał mi numer nad którym obecnie pracuje. Pomyślałem, że ma tam kogoś, kto śpiewa bardzo podobnie do mnie. Dlaczego to nie mnie poprosił, żebym zaśpiewał ten kawałek? Mniej więcej w połowie uświadomiłem sobie, że to byłem ja. Bardzo chciałbym móc z nim znów coś zrobić, ale on jest bardzo zapracowanym człowiekiem. Odmówił Leonardowi Cohenowi, Bono i wielu innym sławnym osobom. Byłem szczęściarzem, że mogłem z nim nagrać ten krążek - mówi w audycji "Myśliwiecka 3/5/7" .

Tim Booth dodaje, że miał szczęście, że przy 5 albumach mógł współpracować z Brianem Eno. - Tak często jak piszemy utwór, a w zasadzie improwizujemy, podczas tworzenia piosenek, robimy to w pięciu. To był jeden z takich momentów, gdy wiesz, że dzieje się coś istotnego. Jakiś przełomowy kawałek dla ciebie samego. Graliśmy takie improwizacje w naszej małej sali prób w Manchesterze. Miałem melodię i ten specyficzny, mówiony fragment i całkiem szybko napisałem słowa zwrotek. Wymyśliłem historię chłopca, który chce zostać trafiony piorunem. Wchodzi na dach budynku, łapie się piorunochronu i czeka na burzę. To było takie mgliste, apokaliptyczne wyobrażenie - mówi.

Rozmówca Piotra Stelmacha wspomina, że piosenka wtedy jeszcze nie miała słów refrenu. - Wysłaliśmy to Brianowi Eno, on był zachwycony. Zadzwonił i oświadczył, że chciałby z nami nagrać płytę. Powiedział, że demo piosenki "Sometimes" naprawdę go porusza. W taki sposób udało nam się namówić Briana Eno do współpracy. Dzięki tej piosence - mówi.

Na audycję "Myśliwiecka 3/5/7" zapraszamy w każdą sobotę od godz. 16.05 do godz. 18.00.

(mp, gs)