Logo Polskiego Radia
Dwójka
Petar Petrovic 13.09.2014

Giovanni Pampiglione - po polsku nauczył go mówić Witkacy

– Znalazłem się tu przypadkiem, ale moja miłość do tego kraju trwa już pięćdziesiąt lat. Nigdy nie zdradziłem Polski, Polska mnie też nie – powiedział w audycji "Wakacje z Kisielem" włoski reżyser teatralny Giovanni Pampiglione.
Giovanni PampiglioniGiovanni PampiglioniGrzegorz Śledź/PR2

Giovanni Pampiglione urodził się 23 lipca 1944 r. w Rzymie. Jest reżyserem teatralnym, scenografem, aktorem, pisarzem, tłumaczem i pedagogiem. To absolwent Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu w Rzymie (1962-1967) i Wydziału Reżyserii PWST w Warszawie (1968-1971). Twórca i lider Międzynarodowego Instytutu Teatralnego Atelier di Formia z siedzibą w Formii, poświęconego zagadnieniom dramaturgii XX wieku (głównie polskiej). Gość "Wakacji z Kisielem” reżyserował też w teatrach całej Polski, jest twórcą i dyrektorem Festiwalu "Dico Cracovia" (1995 i 1997), promującego współczesną dramaturgię włoską.

Giovanni Pampiglione powiedział w audycji "Wakacje z Kisielem", że w tym roku będzie obchodził swoje "50-lecie z Polską". Wspominał rok 1964 i Uniwersytet Warszawski, gdy pisał pracę magisterską "dla Włochów" o Witkacym, we współpracy z ludźmi kultury polskiej. – Wtedy się zaczęło, historia miłości, która ma 50 lat, bez zdrady z mojej strony, a także ze strony polskiej – dodał.

Czemu chciał studiować w rządzonej przez komunistów Polsce? Czy chodziło o miłość do Witkacego?

- Najpierw przyjechałem przypadkowo, jak Alicja do Krainy Czarów, po prostu pomyliłem drzwi, wszedłem tam, gdzie nie powinienem i znalazłem się w Polsce – podkreślił Giovanni Pampiglione. Na antenie Dwójki przyznał, że jest szansa na to, że powstanie książka na bazie jego rozmowy z Michałem Komarem, scenarzystą i krytykiem filmowym, w której opowie o swoim życiu.

- Nauczyłem się mówić po polsku dzięki Witkacemu, ale mówiłem słabo. Jako Włoch byłem zafascynowany pięknością i wrażliwością polskich dziewcząt, spotkałem się z jedną dziś w kawiarni i mówiłem "o, ty męko moja". To było z Witkacego – wspominał reżyser.

Mówił o tym, że kiedyś teatr był rzeczywiście "wielki", a nie tak jak dziś, w dużej części zdominowany przez awangardzistów. – Teatr Stary, Kantora, Laboratorium. Małe tricki lewą ręką to nie dla mnie. Ośmielam się powiedzieć, że może Polacy jako widownia tęsknią za pięknem? Może jako spolonizowany Włoch tęsknię za tym, proszę moje gwiazdy, rzymskie i polskie, żeby piękno znów wróciło na scenę, bo bez niego nie ma radości i szczęścia - mówił.

Audycję prowadził Jerzy Kisielewski.

pp/mc