– Czy pan wierzy, że mój rząd robi wszystko, aby pomóc pańskiemu krajowi?
– Gdybym stracił tę wiarę, rzuciłbym się z mostu do Tamizy – odpowiada emisariusz.
– Nie będzie pan miał do tego powodu – rzuca krótko Anthony Eden...
– Janek nigdy nie roześmiał się serdecznie – mówiła towarzyszka życia Karskiego, Kaja Mirecka-Ploss. – To była tragiczna postać, żył z poczuciem winy za wiele spraw. Za to, że nie udało mu się przekonać świata zachodniego do pomocy Żydom w czasie wojny, że nie udało mu się zapobiec samobójczej śmierci brata i siostry – cytowała Hanna Maria Giza w "Sezonie na Dwójkę" nowo wydaną książkę "Karski. Raporty tajnego emisariusza". Rozmowa z jej autorem, Stanisławem Jankowskim, oraz z Robertem Kostro, dyrektorem Muzeum Historii Polski, dotyczyła złożonego życia i arcytrudnej działalności słynnego emisariusza władz Polskiego Państwa Podziemnego.
Więcej w Radiach Wolności >>>
Stanisław Jankowski, gdy w 1986 roku napisał w "Przeglądzie Tygodniowym" reportaż o uratowaniu przez AK Karskiego ze szpitala w Nowym Sączu, był przekonany, że bohater jego opowieści... już nie żyje. Tymczasem otrzymał list z podziękowaniami od przebywającego w USA Jana Karskiego. – To profesor Karski mnie znalazł – mówił, podkreślając, że w tym czasie trudno było cokolwiek wiedzieć o Karskim – nie wspominano o nim nie tylko w kraju, ale i za granicą.
Skąd ta swoista zmowa milczenia wokół nazwiska Emisariusza? – To był skromny człowiek, nie chwalił się swoją działalnością, w USA był nieco na marginesie życia publicznego, niezbyt wiele publikował – wyliczał Robert Kostro powody, które mogły przyczynić się do tego, że Jan Karski pozostawał w cieniu. Co istotne, wypływ na taki stan rzeczy miała oczywiście współpraca Polaka z amerykańskim wywiadem. – Dla opinii publicznej Karski został odkryty dopiero po filmie Claude'a Lanzmanna "Shoah" – mówił Kostro.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy o tragicznym i bohaterskim życiu Emisariusza.
Czytaj także o odsłonięciu popiersia Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Muzeum Powstania Warszawskiego >>>