Logo Polskiego Radia
Dwójka
Bartosz Chmielewski 17.10.2014

Jerzy Milian o Komedzie oraz zabawie w kotka i myszkę z władzą

- Zasadniczo nie miałem przygód z władzą, ale w tamtych czasach graliśmy tak zwane "galówki”. W pierwszym rzędzie siadał pierwszy sekretarz i wtedy "portki były pełne” - wspomina Jerzy Milian, jeden z ostatnich żyjących Ojców Założycieli polskiego jazzu.

Jerzy Milian, 79-letni wibrafonista to już dziś prawdziwa legenda: bliski współpracownik Krzysztofa Komedy, uczestnik mitycznych festiwali jazzowych w Sopocie, solista w utworach Bogusława Schaeffera, lider własnych zespołów jazzowych, ale też orkiestr grających muzykę popularną. Jeśli słynny album Baazaar z serii Polish Jazz można nazwać jazzowa klasyką (a można z pewnością), to niektóre utwory nagrane z Orkiestrą Rozrywkową PRiTV w Katowicach zasługują na miano klasyki polskiego funku.

Po okresach tryumfów (również zagranicznych) nadeszły lata mniejszej aktywności, po Silesian Sketches z 1996 roku artysta nie wydał nowego materiały przez dziewięć lat. Jednak znakomita i nieco niespodziewana płyta Milianalia (Obuh 2005) oraz seria niepublikowanych dotąd nagrań Miliana wydawana od kilku lat przez oficynę GAD przyczyniły się do zasłużonego renesansu zainteresowania jego twórczością - niejednorodną gatunkowo i często bardzo zaskakującą.
W pierwszej części wywiadu muzyk opowiedział o ikonach i malarstwie, rozmowę zakończył historią powstania utworu "Rewelacyjny Luciano", którego zabawny tytuł zdecydowanie nie wszystkim przypadł do gustu.

Jerzym Milian opowiedział także o zabawie w kotka i myszkę z władzą:
- Przychodziła kontrola ZMP-owska - trójki takie, czerwone krawaty, od razu było widać, że wlezą na estradę: - "Co gracie?”. "No, proszę - mówię - Podaj cegłę". To się wszystko grało. Sala szalała, marynary fruwały. A jak trzeba było, to i "Szła dzieweczka do laseczka" - wspominał Milian.
Padło również pytanie o Krzysztofa Komedę:
- Zawsze bardzo chciałem mieć brata. Jakoś nie wyszło z wiadomych przyczyn. I spotkałem człowieka, który zupełnie inaczej myślał. Inaczej niż mnie wychowano. Miał w każdym pokoju jedną kolorową ścianę. Picassa kopie duże. (…) No i muzyka. Akordy. Muzycy klasyczni - tak zwani - mówili pogardliwie o nim "Ten C-dur”. Że niby nic innego nie umie. A niektórzy przychodzili do niego po naukę - mówił muzyk.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy. Z Jerzym Milianem rozmawiał Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński.

bch, ah