Twórczość literacka Mo Yana, ale i on sam, nie dają się łatwo zamknąć w kategorie, którymi lubi posługiwać się Zachód w stosunku do Chin. Przed wpadnięciem w pułapkę zerojedynkowego myślenia o Chinach – twórcy dysydenccy-twórcy proreżimowi – przestrzegał w "Rozmowach po zmroku" Tomasz Sajewicz, korespondent Polskiego Radia w Pekinie. W podobnym duchu mówiła również polska tłumaczka autora "Obfitych piersi pełnych bioder" Katarzyna Kulpa. – Nagroda dla Mo Yana jest swego rodzaju prztyczkiem w nos dla tych, którzy przyzwyczaili się postrzegać literaturę chińską przez pryzmat dysydentów i buntowników – mówiła.
Każdy twórca chiński, chcąc nie chcąc, jest jednak odbierany w kontekście politycznym. – Być może będzie to kulą u nogi tego laureata. Był w Chinach drukowany, ma ugruntowaną pozycję na chińskim rynku wydawniczym, umiał się odnaleźć w tej skomplikowanej sytuacji: niebycia uznawanym przez krytyków z zewnątrz za tak zwanego dysydenta, z drugiej strony jednak: niewynoszenia na ołtarze komunistycznej propagandy. Był pośrodku – mówił Tomasz Sajewicz. Zobacz więcej
Patrzenie na tegorocznego noblistę jedynie przez pryzmat polityczny to jedna z pułapek dla zachodniego odbiorcy (inną kwestią jest oczywiście zagrożenie, że władze chińskie zechcą propagandowo wykorzystać tę nagrodę…). Również jego twórczość może być postrzegana – a przez to upraszczana – tylko w kontekście tego, co znamy na Zachodzie. – Bardzo wielu krytyków próbuje zaliczyć Mo Yana do nurtu realizmu magicznego, ale nie jest to do końca trafne – podkreślała w Dwójkowej dyskusji wokół literackiego Nobla Lidia Kasarełło, sinolożka z UW. – Jest on człowiekiem wychowanym w tradycji klasycznej powieści chińskiej, opowieści o demonach, lisach, dziwach, wychował się na wsi, jego wyobraźnią zawiadywał stary świat chińskiej tradycji, stąd ta niezwykła wyobraźnia, wyczucie absurdu.
Zapraszamy do wysłuchania audycji, w której uczestniczyli: prof. Lidia Kasarełło, prof. Anna Nasiłowska, Piotr Kofta oraz Tomasz Sajewicz. Program prowadzili Michał Nowak i Jacek Wakar.