Oprócz strażaków wezmą w nim udział wszyscy odpowiedzialni za budowę stadionu, także jego projektanci.
W ubiegły piątek straż pożarna kolejny raz nie zgodziła się na dopuszczenie obiektu do użytkowania. Strażacy dopatrzyli się kilkudziesięciu nieprawidłowości w działaniu systemu przeciwpożarowego. Wykonawcy zapewniają, że usterki zostały już usunięte i zgłosili stadion do kolejnej kontroli.
Jak wyjaśnia Emilia Salach Pezowicz z gdańskiego magistratu - władze miasta liczą, że jutrzejsze spotkanie, pozwoli rozwiać wszelkie wątpliwości związane z bezpieczeństwem obiektu.
Od dnia złożenia wniosku o kolejną kontrolę, czyli od wczoraj, straż pożarna ma na wydanie swojej opinii maksymalnie dwa tygodnie. 30 czerwca minął termin, do kiedy stadion miał być gotowy - zgodnie z umową: z Lechią Operatorem, sponsorem tytularnym - spółką PGE oraz UEFA.
ZASTRZEŻENIA STRAŻY POŻARNEJ
Murawa na PGE Arenie ma... nieodpowiednie wymiary. Według przepisów UEFA trawa ma sięgać 3 metry za linię boczną i 5 za linię końcową. W Gdańsku nie zachowano przepisowej odległości. Rezerwowi nie mają gdzie się rozgrzewać, a rozpędzony zawodnik może łatwo wypaść na chodnik wyłożony... kostką brukową.
- Odległość, w jakiej kostka znajduje się od placu gry, jest nie do przyjęcia. Sytuacja będzie ratowana wyłożeniem sztucznej murawy. I to jest wymóg dotyczący zarówno meczów ligowych, jak i spotkań na szczeblu międzypaństwowym - komentuje w "Przeglądzie Sportowym" wiceprzewodniczący Wydziału Bezpieczeństwa PZPN Mirosław Starczewski.
man, Przegląd Sportowy, IAR