Logo Polskiego Radia
Czwórka
Agata Mrózek 05.10.2010

"Śluby panieńskie" na dużym ekranie

8 października premiera „Ślubów panieńskich” na podstawie komedii Aleksandra Fredry. Zobacz wywiad z twórcami filmu.
Kadr ze Ślubów panieńskichKadr ze "Ślubów panieńskich"(materiały promocyjne)

– W relacjach z kobietami od zawsze byłem kompletną fajtłapą – stwierdza samokrytycznie Borys Szyc, który w „Ślubach panieńskich” gra postać Albina, sentymentalnego „łzawego kochanka”. – Czasem się coś udało, jakimś trafem – żali się. O ponadczasowym przesłaniu komedii Fredry i jej walorach „filmowych” tuż przed kinową premierą rozmawialiśmy z odtwórcami głównych ról i reżyserem Filipem Bajonem.

Fabuła „Ślubów” jest prosta: Albin – typ czułego i uległego wielbiciela, oraz Gustaw – fircyk i utracjusz – postanawiają uwieść Anielę i Klarę. Dziewczęta tymczasem przysięgają sobie, że nigdy nie wyjdą za mąż. Kawalerowie stają przed nie lada zadaniem: nakłonić uparte dziewczęta do złamania przysięgi.

Jak znany dotąd z ról „twardzieli” Borys Szyc czuje się w skórze delikatnego i płaczliwego Albina? Aktor zapewnia, że począwszy od podstawówki, gdy jakaś dziewczyna mu się podobała, zachowywał się jak „kompletny idiota”, „pajac klasowy”. – Myślałem, że jak rozwinę pióra, to będę królował, tymczasem zawsze wygrywali ci opanowani, rozmarzeni poeci – wspomina. – W „Ślubach panieńskich” wreszcie mogłem zrzucić maskę macho, twardziela i podrywacza i pokazać swoją prawdziwą twarz – podkreśla.

– Wszystkie postaci fredrowskie są bardzo uniwersalne – zauważa Anna Cieślak, filmowa Aniela. – Choć czasy, epoka i otoczenie ulegają zmianom, ludzkie potrzeby, tęsknoty i zachowania pozostają takie same – stwierdza. Aktorka zawsze uważała się za osobę silną i wyrazistą: takie też postaci chciała grać. Dlatego przyznaje, że odegranie roli kruchej i subtelnej Aliny było wielkim wyzwaniem. – Dużą trudnością było też umiejętne operowanie wierszem, by film był zrozumiały dla przeciętnego widza i ułatwił utożsamienie się z postaciami – dodaje.

– Najbardziej lubię robić filmy historyczne – przyznaje reżyser Filip Bajon. – Bywa, że sięgam po film współczesny, ale robię to bez specjalnego entuzjazmu, jedynie z poczucia obowiązku – zaznacza. – W filmie historycznym mogę poszaleć jako reżyser. Operować obrazem, kostiumem, ruchem kamery. Ruch i obraz to esencja kina – przekonuje.

W filmie wystąpią ponadto Marta Żmuda-Trzebiatowska, Maciej Stuhr i Robert Więckiewicz.

Am/ŁSz