Logo Polskiego Radia
Czwórka
Marek Dziadukiewicz 13.12.2010

Propozycji korupcyjnych ciągi dalsze

Działania prokuratury nie odstraszyły amatorów kupowania wyników spotkań w polskiej ekstraklasie. Vuk Sotirović zdradził, że niedawno namawiano go do odpuszczenia meczu.
skan - Przegląd Sportowyskan - Przegląd Sportowy

Przegląd Sportowy: Działania prokuratury nie odstraszyły amatorów kupowania wyników spotkań w polskiej ekstraklasie. Vuk Sotirović zdradził, że niedawno namawiano go do odpuszczenia meczu. "Kiedy już grałem w Śląsku, dostałem propozycję odpuszczenia spotkania, ale odmówiłem" - twierdzi Vuk Sotirović. Serbski napastnik wrocławian nie chce ujawnić, o jaki mecz chodzi, ale jego słowa wskazują, że wieloletnie śledztwo prokuratury nie odstraszyło potencjalnych oszustów.

Zawodnik dodaje jednocześnie, że o ofercie korupcyjnej, jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, poinformował odpowiednie osoby w klubie. Dlaczego więc prezes Śląska Piotr Waśniewski pytany o to bulwersujące zdarzenie stara się bagatelizować problem? "Oficjalnie nikt mnie o tym nie informował. Jedynie po meczu dotarły do mnie plotki, które nigdy nie zostały potwierdzone, dlatego trudno je było poważnie potraktować".

I tu się Pan myli Panie prezesie. O każdej tego typu sprawie jest Pan zobowiązany poinformować piłkarską centralę, która z kolei zobowiązana jest przeprowadzić wewnętrzne śledztwo, lub poinformować o zaistniałym fakcie wrocławską prokuraturę. Rozumiemy, że wygodniej było całą sprawę zamieść pod dywan i udawać, że nic się nie stało. Wszak Śląsk wygrał to spotkanie, a Sotirovic wpisał się nawet na listę strzelców.

Swojego zaskoczenia nie kryją wrocławscy prokuratorzy, którzy o sprawie dowiedzieli się od dziennikarzy. "Z tego, co pamiętam, to ostatnie przypadki korupcji, na jakie natrafiliśmy w śledztwie, dotyczą sezonu 2005/2006. Możliwe jednak, że zjawisko, oczywiście na nieporównywalnie mniejszą skalę, może mieć jeszcze miejsce" - mówi Jerzy Kasiura, szef pionu wrocławskiej prokuratury apelacyjnej, zajmującego się korupcją. Nie wykluczył on także, że serbski napastnik zostanie w tej sprawie wezwany do złożenia zeznań w charakterze świadka.

Nas ciekawi tylko ile podobnych propozycji składanych jest co tydzień. Wszak do wyjścia sprawy na światło dzienne potrzebny był odważny zawodnik, który po tym jak ze strony klubu nie było żadnej reakcji nie bał się o sprawie poinformować dziennikarzy. Czy inni, szczególnie polscy zawodnicy zdecydowaliby się na podobny krok? Szczerze wątpimy.

Marek Dziadukiewicz